niedziela, 16 grudnia 2012

107. You're here, there's nothing I fear....

Po tym opowiadaniu doszłam do wniosku, że będę starą panną x.x
Założę hodowlę kotów. Chce ktoś kota?
Celine Dion - My Heart Will Go On <3 - to pojawia się tutaj bardzo często o.O Widocznie jest aż tak zajebiste <3
-----
****J*E*S*S****



Kolejne dni mijały spokojnie i miło. Moja mama przesłała mi zaproszenie od Alex i Zayna. Nie wiedziałam jak zacząć ten temat z Peterem. Jeśli nie chce iść ze mną na ślub to niech chociaż jedzie ze mną do Londynu. W sobotę postanowiłam porozmawiać z chłopakiem. Gdy Tommy już spał zaczęłam:
 - Peter, za dwa tygodnie jest ślub Alex. Prosiła bym pomogła jej w ostatnich przygotowaniach.
Zauważyłam, że chłopak posmutniał. Podeszłam do niego, objęłam i szepnęłam:
- Jedź ze mną.
- Nie, Jess. To nie jest dobry pomysł.
Słysząc „Nie” poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Facet, którego tak bardzo kochałam odmawiał mi. Nie powiedziałam już nic. Poszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i czułam się rozdarta. Przypomniało mi się jak Tommy z tęsknoty za mną dostał gorączki. Nie mogę go tu zostawić. Po policzkach spływały mi łzy. Nie mogłam przecież wycofać się ze ślubu. Mam być świadkiem. Czy Peter tego nie rozumie?
W tym samym momencie chłopak wszedł do pokoju. Nie spojrzałam na niego. W ogóle się nie poruszyłam. Położył się obok i przytulił mnie mówiąc:
- Przepraszam Jess. Pojadę z tobą. Ale proszę cię, nie każ mi tam iść.
- Naprawdę ze mną pojedziesz?
- Ale będę dopiero w piątek. Zamieszkam w hotelu.
- Peter, ja muszę jechać w tym tygodniu. Może Tommy jechać ze mną?
- Musisz?
- Tak. Obiecałam Alex.
- Dobrze. Niech Tommy jedzie z tobą, bo wiem co będzie jak zostanie tu, a ciebie nie będzie. A twoja mama nie będzie na ciebie zła?
- Peter przestań.
- Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też. I to bardzo. I od razu zabierzemy moje rzeczy, bo chciałabym zamieszkać tu na zawsze.
- Naprawdę?
- Tak. Jestem tego pewna. I tą córeczkę z tobą też chcę mieć. Ale jeszcze nie teraz – dodałam widząc uśmiech chłopaka.
- A ja myślałem, że już... To na kiedy zarezerwować wam bilet?
- Na poniedziałek. Polecimy w nocy.
- Tak szybko?
- Peter, błagam cię. Nie zaczynaj.
- Nie będziemy widzieć się prawie dwa tygodnie.
- Ale później będziemy razem już na zawsze.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Wtuliłam się w niego.
W poniedziałek Peter wziął wolne. Pomagał mi pakować się. Nie brałam dużo swoich rzeczy. Większość to były rzeczy Toma. Poinformowałam moją mamę, że jutro będę w Londynie, ale żeby nie czekała na lotnisku. Powiedziała, że będzie na mnie czekała w domu. Bałam się tego spotkania. Nie wiedziałam jak zareaguje na dziecko.
Wzięłam również wózek Toma. Gdy żegnałam się z Peterem na lotnisku było mi ciężko. Jemu też było bardzo ciężko. Wiedziałam, że to będzie kolejna próba naszego związku. Miałam nadzieję, że ją przetrwamy. Tommy był markotny więc tylko pomachał tacie i wtulił się we mnie. Chłopak nie mógł się ze mną pożegnać. Nie chciał wypuścić mnie ze swoich ramion. Nasze usta złączyły się ostatni raz w namiętnym pocałunku i musiałam iść. Obiecaliśmy sobie, że będziemy rozmawiać na Skype. Byłam szczęśliwa, że pozwolił by jego syn leciał ze mną. Miałam przy sobie chociaż małą część Petera. W samolocie maluch szybko zasnął. Lot minął spokojnie. W Londynie byliśmy o dziesiątej. Włożyłam Toma do taksówki i pojechaliśmy do mojego domu. Widząc dobrze znane mi miejsce poczułam jak przyspiesza mi bicie serca. Byłam przerażona. Najwyżej zamieszkamy w hotelu jeśli moja mama nie zaakceptuje Toma. Wzięłam chłopca na ręce i poszliśmy do środka. Weszłam do kuchni gdzie była moja mama.
 - Mamo to jest Tommy – powiedziałam na powitanie.
Kobieta stała i patrzyła na mnie.
- Mama – mruknął Tom.
- Jess, co tu się dzieje?
- To jest dziecko moje i Petera. Możemy zostać?
- Dlaczego się tak głupio pytasz? To też twój dom.
Postawiłam dziecko na podłodze i podeszłam do mamy przywitać się.
- Mama – powiedział Tommy wyciągając do mnie rączki.
Wzięłam go na ręce. Moja mama spojrzała na chłopca, uśmiechnęła się i powiedziała:
- Ty to zawsze miałaś pomysły. Jesteś szczęśliwa?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Tommy, nie przywitasz się ze mną?
Moja mama wyciągnęła do niego ręce. Chłopczyk wtulił się we mnie. Moja rodzicielka zrobiła śniadanie. Gdy maluch zjadł zaczął biegać po domu. Opowiedziałam mamie całą historię, która ją wzruszyła. Po chwili Tommy podbiegł do niej i dał jej swojego misia. Przypomniało mi się jak Peter przywiózł chłopca do domu. Spojrzałam na swoją bransoletkę. Przypomniał mi się ten dzień. Zauważyłam, że Tom podbił serce mojej mamy.
- Peter idzie z tobą na ślub? - zapytała kobieta.
- Nie. Wyjaśniliśmy to sobie. Za tydzień w piątek przyleci. Będzie w hotelu.
- Jess, dlaczego? Przecież tu jest twój dom i jeśli planujecie być razem... zresztą, razem już jesteście... to przecież ten dom też jest jego.
- Dziękuję mamo.
W tym momencie zadzwonił Peter. Poszłam do swojego pokoju by odebrać. Tommy został z moją mamą. Opowiedziałam chłopakowi wszystko.
- A gdzie jest Tommy? - zapytał.
- Z drugą babcią w kuchni.
Oczami wyobraźni widziałam jak chłopak się uśmiecha.
- Jess, ja kupię prezent dla Alex. Będzie od nas wszystkich.
- Zupełnie o tym zapomniałam. Dziękuję.
Umówiliśmy się wieczorem na Skype. Pożegnaliśmy się i wróciłam do kuchni. Tom z moją mamą przygotowywali obiad. Ciągle nie zamykała mu się buzia. Widząc mnie powiedział:
- Mama! - wskazywał rączką, że mam podejść.
Przytuliłam go. Moja mama spojrzała na mnie i powiedziała:
- Czekałam na tą chwilę. I jestem z ciebie dumna, że zaakceptowałaś go.
- A ty zaakceptowałaś swojego nowego wnuka?
- Liczyłam, że teraz będę mieć wnuczkę ale i tak go kocham.
Zaczęłam się śmiać. Poszłam do siebie i zadzwoniłam do Angeli. Powiedziałam jej, że jestem w Londynie. Umówiłyśmy się na szesnastą w Milkshake City. Siedząc w salonie z Tomem na kolanach przeglądałam gazety leżące pod stołem.
- Mama! - powiedział w pewnej chwili.
Spojrzałam na zdjęcie. Nagłówek mówił „Najmłodszy milioner w końcu znalazł swoją miłość”. Zaczęłam czytać artykuł. Z niego dowiedziałam się, że moja sukienka kosztowała dwadzieścia tysięcy dolarów. Boże, on zwariował.
- Twój tatuś zwariował – powiedziałam do Toma.
Odłożyłam gazetę. Wzięłam telefon i napisałam SMSa do Petera:

Twoja miłość do mnie kosztuje aż 20.000$?

Wysłałam. Po chwili chłopak zadzwonił:
- Nasza miłość jest bezcenna – powiedział. - Skąd dowiedziałaś się o cenie sukienki?
- Z gazety. I wiem, że oszalałeś.
- A wiesz też, że na twoim punkcie?
- Wiem, kochanie.
- Daj, mama – powiedział Tommy sięgając po gazetę. Podałam mu ją i otworzyłam na artykule o nas. - Mama i tata – mówił sam do siebie.
- Co on robi? - zapytał Peter.
- Widzi nasze zdjęcie w gazecie.
Peter słysząc to zaczął się śmiać. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i rozłączyliśmy się. Poszłam do kuchni. Moja mama właśnie kończyła robić obiad. Po posiłku poszłam z Tomem do siebie. Maluch widząc miśki, które dostałam zaczął wyciągać je z pudełek i układać na łóżku. Po chwili położył się między nimi i zasnął. Zamknęłam drzwi do pokoju i zeszłam na dół.
- Wiem, że czytałaś ten artykuł – powiedziałam patrząc na gazetę leżącą na stole. - Też nie wiedziałam ile kosztuje sukienka i że Peter jest taki bogaty. O cenie dowiedziałam się przed chwilą.
- Pokochałaś go za charakter, a nie za pieniądze.
- Peter każdego dnia stara się mnie czymś zaskoczyć. Chce mi się oświadczyć. Prosiłam go by nie stawiał mnie w takiej sytuacji.
- Dlaczego dajesz mu niepewność jeśli go kochasz?
- Sama właściwie nie wiem. Może się boję?
- Boisz się, że będzie tak jak z Niallem? Uwierz, że nie będzie.
- Wiem, że nie. Peter jest całkiem inny. Przy nim zapomniałam o przeszłości. Spójrz na moje ręce – pokazałam jej miejsca gdzie niedawno były blizny. - Przeszłości nie ma.
Kobieta widząc to przytuliła mnie, a z oczu popłynęły jej łzy.
 - Jak myślisz? Jaka będzie reakcja taty na Toma? - zapytałam.
- Wiesz jak bardzo kocha dzieci. Dla niego najważniejsze jest twoje szczęście.
Głos Toma oznajmił mi, że się obudził. Spojrzałam na zegarek. Minęła piętnasta. Powiedziałam mamie, że wychodzę z Tomem. Ubrałam dziecko i wyszłam z nim na dwór. Chłopiec nie rozstawał się ze swoim pluszakiem. Nie chciał być w wózku więc nie wiem po co go brałam. Jednak w pewnym momencie zaczęły boleć go nóżki ponieważ sam prosił by włożyć go do wózka. Wchodząc do MilkShake City zauważyłam czekające dziewczyny. Alex nie wiedziała nic o Tomie. Podeszłam do nich i przywitałam się.
- Dziewczyny, to mój synek.
- Żartujesz sobie, tak? - zapytała Alex.
- Nie.
Usiadłam i pijąc shake'a opowiedziałam wszystko. W pewnym momencie Alex zapytała:
- Przyjdzie Peter z tobą na mój ślub?
- Nie. Będę sama. Chce żebym pokonała przeszłość. On już swoją przeszłość pokonał. Teraz czas na mnie.
- Och, nie gadaj tylko go zabieraj. I Toma też.
Chłopczyk słysząc swoje imię wyciągnął do mnie rączki i powiedział:
- Mama!
Dziewczyny słysząc to roześmiały się.
- A jeszcze niedawno sprzeczałyśmy się, która będzie pierwsza mamą – powiedziała Alex. - Ty najbardziej się zarzekałaś. Mówiłaś, że nigdy nie będziesz miała dzieci.
- A jako pierwsza zostałaś mamą! - dodała Angela.
- A co u chłopaków? - zapytałam.
Dziewczyny spojrzały się na siebie.
- Wiem o podbojach miłosnych Harrego więc nie musicie nic ukrywać. O jego seksie w samochodzie też wiem. Ale chodzi mi o Zayna i Liama.
- W sobotę przyjeżdżają. Pomożesz nam w przygotowaniach?
- Pewnie. Tommy, pomożemy cioci?
- Tak – powiedział maluch.
- Boże, on naprawdę potrafi skraść serce – powiedziała Angela.
Poszliśmy na spacer. W parku Tommy zauważył psa rasy Husky. Widząc go krzyknął:
- Jajgo!
- To nie jest Largo. Largo jest z tatusiem.
Angela popłakała się ze śmiechu.
- I z czego ty się śmiejesz?
- To takie słodkie.
Idąc dalej zaczepiła nas grupka dziewczyn. Robiły sobie zdjęcia z Angelą i Alex. Jedna z dziewczyn podeszła do mnie i usiadła na ławce mówiąc:
- Wiem, że jesteś szczęśliwa. Interesuję się modą i widziałam twoje zdjęcie. Sukienka była cudna. Wiem kim jest ten projektant i zazdroszczę ci. Cieszę się, że twoje losy z Harrym tak się potoczyły. Ja tam nie wiem co one widzą w tym całym One Direction.
Nie mówiłam nic. Jedynie się uśmiechałam. W pewnej chwili dziewczyna wstała i odchodząc powiedziała:
- Życzę wam szczęścia.
- Dziękujemy.
- Pa pa – pomachała do Toma i odeszła.
Widząc Alex i Angelę z grupką dziewczyn byłam szczęśliwa, że ja tak nie muszę. W tej samej chwili podszedł do mnie Tommy i dał mi listek mówiąc:
- Mama!
Wzięłam od chłopca liść i powiedziałam:
- Dziękuję kochanie. Damy go tatusiowi jak przyjedzie.
Alex i Angela dołączyły do mnie. Robiło się coraz później i coraz chłodniej. Postanowiłam wracać. Umówiłyśmy się na jutro. Gdy wróciłam do domu mój tato już był. Przywitałam się z nim i przedstawiłam mu Toma. Wiedziałam, że mama już opowiedziała mu wszystko. Wziął chłopca na ręce i powiedział:
- Witaj w rodzinie Tommy.
Nie wiem skąd chłopcu przyszło do głowy, ale dał buziaka dziadkowi. Zaczęłam się śmiać. Po chwili chłopiec biegał po domu, a ja przygotowywałam z mamą kolację. Nakarmiłam Toma i poszłam go wykąpać. Gdy zasnął też wzięłam długą kąpiel. Po dwudziestej trzeciej zalogowałam się na Skype. Peter był dostępny. Od razu zadzwonił. Widząc go uśmiechnęłam się mówiąc:
- Witaj kochanie.
Rozmawialiśmy długo. Pokazałam mu śpiącego Toma i opowiedziałam mu sytuację z parku gdy chłopiec wołał Largo. Powiedziałam, że ma nie rezerwować hotelu. Słysząc z moich ust, że mama powiedziała, że to jest też jego dom uśmiechnął się. O trzeciej w nocy zakończyliśmy rozmowę. Rano obudziłam się i zobaczyłam Toma, który bawił się miśkami chowając je w kartonach, a po chwili wyciągając je. Zachowywał się cicho by mnie nie obudzić.
- Dzień dobry, kochanie – powiedziałam.
Tommy słysząc mój głos podszedł do mnie z miśkiem, dał mi buziaka i wrócił do zabawy. Spojrzałam na zegarek. Minęła dziesiąta. Wstałam i biorąc Toma zeszłam na dół. Moich rodziców nie było. Zrobiłam śniadanie i postanowiłam później iść na zakupy. Chciałam kupić coś dla Petera. Chodząc po mieście zastanawiałam się co kupić. W pewnym momencie weszłam do jubilera. Zaczęłam oglądać męskie bransoletki. Wybrałam najprostszą by było miejsce na grawer. Poprosiłam by znalazł się tam napis „Jess & Tommy” i data kiedy chłopak wyznał mi co czuje. Była to ta sama data co na mojej bransoletce. Za dwie godziny miałam ją odebrać. Poszłam do księgarni i kupiłam kilka bajek. W sklepie z ubrankami rzuciła mi się w oczy różowa sukieneczka. Widząc ją uśmiechnęłam się. Chyba też zaczynałam myśleć o drugim dziecku. Wiedziałam, że jeszcze nie teraz, ale dopuszczałam myśl by w przyszłości mieć córkę. Weszłam do sklepu i kupiłam dla Toma koszulę w kratkę. Zauważyłam również wiszące koszulki z różnymi nadrukami. Widząc t-shirt z nadrukiem „Kocham mamę i tatę” postanowiłam kupić. Zaczęliśmy iść w stronę jubilera. Właśnie minęły dwie godziny. Odebrałam bransoletkę i w drodze do domu zrobiłam jeszcze zakupy w supermarkecie. W domu dałam jeść Tomowi. W tym momencie przyszła Alex i Angela. Poszły ze mną do pokoju. Położyłam chłopca spać i zeszłyśmy do salonu. Zrobiłam kawę i siedząc w salonie gadałyśmy o różnych głupotach. Angela w pewnej chwili powiedziała:
- Widzę, że nosisz pierścionek od Harrego.
- To jest na znak naszej starej przyjaźni. Nigdy go nie zapomnę. Może przyjedzie taki czas gdzie będziemy mogli normalnie umówić się na kawę. Angela, ja jestem teraz innym człowiekiem.
- Wiem, zauważyłam to.
Gdy Tom się obudził poszłyśmy do pizzerii. Później wspólnie poszliśmy do parku. Siedząc na ławce usłyszałam:
- Wiesz Jess? Patrząc na Toma zrozumiałam, że chcę mieć dziecko z Zaynem. Szkoda tylko, że on jest ciągle w trasie.
- Porozmawiaj z nim.
Naszą rozmowę przerwał mój telefon. Dzwonił Peter. Opowiedziałam mu, że jestem z dziewczynami i z Tomem w parku. Po chwili usłyszałam:
- Jess, a w czym ty pójdziesz na ślub Alex?
- Kupię coś w Londynie.
- Nie kupuj. Ja ci coś przywiozę.
- Peter... bez wygłupów, dobrze? Jeśli znów dowiem się z gazet ile kosztowała sukienka to się pogniewam.
- Och, jaka groźba – szepnęła moja kuzynka.
- Jess, proszę.
- Nie za taką cenę, rozumiesz?
- Mhmm.
Słysząc to zaczęłam się śmiać.
- To chyba jest zaraźliwe – powiedziałam.
- Mhmm.
- Przestań.
Pożegnaliśmy się i rozłączyłam.
- Dziewczyny, ja muszę powoli wracać. Jutro jadę do Holmes Chapel, a jeszcze nie jesteśmy spakowani.
- Kiedy przyjedziesz?
- W poniedziałek.
Pożegnałyśmy się i razem z Tomem wróciłam do domu. Wieczorem na Skype powiedziałam Peterowi, że jadę do Holmes Chapel.
- Jess, mam dla ciebie niespodziankę – powiedział.
- Jaką?
- Przylatuję do was we wtorek.
- Jesteś kochany. Tęsknimy za tobą.
- Ja tu bez was umieram dlatego postanowiłem przylecieć wcześniej.
Gdy skończyliśmy rozmawiać zeszłam na dół do kuchni. Moja mama nie spała. Nalałam sobie soku i usiadłam obok niej przytulając ją.
- Jutro jadę do Holmes Chapel – powiedziałam.
- Dlaczego tak szybko wyjeżdżasz?
- Chcę spotkać się z Anną i zabrać kilka rzeczy. W poniedziałek wrócę. We wtorek przylatuje Peter.
- Och, świetnie. Wreszcie poznam lepiej chłopaka, który skradł serce mojej córce.
- Jeden śpi na górze.
- Ten na górze to prawdziwy złodziej serc.
- A co, twoje też skradł?
- Nawet nie wiesz jak szybko.
Długo rozmawiałyśmy. Pocałowałam mamę na dobranoc i poszłam na górę. Gdy weszłam do pokoju zdziwiłam się, że Tommy nie śpi. Na łóżku układał miśki i mówił do nich po swojemu „Dobranoc”.
- A ty dlaczego nie śpisz?
- Cii! Śpi! - pokazał na pluszaka.
Wzięłam malucha na łóżko i przytuliłam do siebie. W pewnym momencie usnął. Obudził mnie o ósmej rano. Wstałam i po śniadaniu zaczęłam pakować Toma rzeczy. Chłopczyk zaczął wkładać misie do walizki.
- Tommy, nie możemy ich wziąć. Nie zmieszczą się.
Dziecko zaczęło wyjmować swoje ubrania, a na ich miejsce wkładać pluszaki.
- Tommy, przyjedziemy tu niedługo. Będą na ciebie czekać.
- Nie. Moje.
W końcu udało mi się zapakować jego ubrania i wzięliśmy dwa misie. O jedenastej mieliśmy pociąg do Holmes Chapel. Będąc na miejscu stwierdziłam, że najpierw pójdziemy do redakcji i wyciągniemy Tonego na lunch. Wchodząc do budynku zauważyłam, że przyciągam wzrok innych. Pewnie rozpoznali mnie ze zdjęć. Gdy weszłam do pomieszczenia gdzie pracowałam kobiety zaczęły coś sobie szeptać, a Tony podszedł do nas z radością.
- Proszę, proszę! Kto nas odwiedził?
- Tony, zjemy lunch? I podrzucisz nas do domu?
- Jasne. Daj, zniosę twój bagaż do samochodu.
W tym momencie z gabinetu wyszła szefowa i widząc mnie z uśmiechem na twarzy powiedziała:
- Witaj, Jess. Wejdziesz do mnie na chwilkę?
- Oczywiście.
Tommy ciągle się do mnie tulił. Usiadłam na fotelu.
- Gratuluję ci – zaczęła kobieta. - Jess, wiem, że twoje życie zmieniło się. Ale proszę, nie odchodź z naszej redakcji. Twoje artykuły bardzo wiele wnoszą do naszych gazet.
- Ale ja nie mam zamiaru odchodzić, a zwłaszcza, że mogę pracować w domu.
- Dziękuję. Niedługo będzie już twoja rubryka, tak jak to omawiałyśmy.
- To fajnie.
- Zaskoczyły mnie zdjęcia, na których byłaś.
- Mnie zaskoczył cały ten bankiet.
Tommy zszedł z moich kolan i podszedł do stolika, na którym leżały gazety. Wziął magazyn ze zdjęciem z bankietu i wrócił do mnie mówiąc:
- Mama, tata!
Uśmiechnęłam się.
- Czyli jesteś mamą?
- Jakoś tak wyszło.
- Ważne, że jesteś szczęśliwa. Peter też. To widać.
- Tak, to prawda. Jest bardzo szczęśliwy.
- Cieszę się, że tak potoczyły się twoje losy.
- Też się tego nie spodziewałam.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i wyszłam z gabinetu. Wychodząc zapytałam czy Tony może ze mną iść. Dostał wolne do końca dnia. Poszliśmy na obiad. Ciągle patrzył na Toma.
- Fajnie, że ma ciebie – powiedział w pewnej chwili. - A jak Peter?
- Przylatuje we wtorek. Postaramy się wpaść po ślubie Alex.
- Będę na was czekał. A jak twoi rodzice?
- Okey. Bałam się ich reakcji, ale spójrz na Toma. Jak można go nie kochać?
Po obiedzie chłopak odwiózł nas do domu i pojechał do siebie. Tommy zmęczony zasnął. Siedząc w kuchni i pijąc kawę myślałam o Peterze. W tym samym momencie zadzwonił. Uśmiechnęłam się. Powiedziałam mu gdzie jesteśmy i że obiecałam Tonemu, że przyjedziemy po ślubie Alex. Dowiedziałam się, że ma dla mnie sukienkę, ale nie chciał powiedzieć ile kosztuje.
- Peter, ja nie chcę robić sensacji sukienką na weselu. Nie chcę z gazet dowiadywać się o jej cenie.
- Kochanie, uspokój się. Nie będziesz przyciągała uwagi. A jakie masz plany na wieczór?
- Chcę z Tomem pojechać do mojego brata.
- O, pozdrów go! Ale wieczorem jak wrócisz to porozmawiamy?
- Oczywiście.
Pożegnaliśmy się i rozłączyłam. Zadzwoniłam do Anny. Powiedziałam jej, że jestem w Holmes Chapel z Tomem i jak się obudzi to do nich przyjedziemy. Była szczęśliwa. O osiemnastej pojechaliśmy do niej samochodem Petera. Andreas był jeszcze w pracy. Kobieta widząc Toma od razu go przytuliła, a ja przytuliłam Jacoba biorąc go na ręce. Tommy widząc to krzyknął:
- Mama! Moje! - wyciągnął do mnie ręce.
Wzięłam go i przytuliłam. A Anna śmiejąc się powiedziała:
- Masz małego zazdrośnika.
- Dużego też – odpowiedziałam śmiejąc się.
Po kilkunastu minutach chłopcy razem bawili się w pokoju Jake'a, a my poszłyśmy do salonu. Anna wiedziała o zdjęciach. Śmiała się.
- Chciałabym widzieć minę Harrego, gdy zobaczył te zdjęcia – powiedziała.
- Proszę, nie wspominaj nic. W sobotę za tydzień będę widziała całe One Direction. Alex bierze ślub z Zaynem, a ja będę ich świadkiem. I będę sama.
- Nie przejmuj się. Masz dla kogo żyć i do kogo wrócić. Ważne, że będą z tobą w Londynie. Nie spodziewałam się, że mojego męża siostra będzie z najmłodszym milionerem – mówiąc to śmiała się.
- Anna, przestań. Po pierwsze nie jest on dla mnie żadnym milionerem tylko zwykłym facetem, którego kocham. Po drugie o tym, kim jest dowiedziałam się dopiero na bankiecie. My prowadzimy naprawdę normalne życie.
- Widziałam na zdjęciach.
- Anna, przestań – jęknęłam.
Zaczęłyśmy się śmiać, a w tym momencie Jake schodził z Tomem z góry trzymając go za rękę. Widząc to zrobiłam im zdjęcie.
- Widzę, że aparat się przydał – powiedziała kobieta uśmiechając się.
- Tak, bardzo się przydaje. Dziękuję.
Tommy podbiegł do mnie wołając:
- Mama!
Wzięłam go na ręce. Dał mi buziaka i uciekł. Podszedł do Jacoba, złapał go za rączkę i powiedział po swojemu „Chodź”.
- Ładnie, ładnie. Jak ja go teraz zabiorę do domu?
- Niech się bawią.
Gdy w czwórkę jedliśmy kolację wrócił mój brat. Widząc mnie z dzieckiem na kolanach powiedział:
- To ten słynny Tommy?
Podszedł, pocałował mnie w policzek i poczochrał dziecko, które od razu spojrzało na niego. Pytającym wzrokiem spojrzałam na Annę.
- Ja nic nie mówiłam!
Spojrzałam na Andreasa, który siedział przy stole i jadł kolację. Spojrzał na mnie.
- O co ci chodzi, siostrzyczko?
- Skąd wiesz o Tomie?
- Peter mi kiedyś powiedział.
- I nic mi nie powiedziałeś? Jak mogłeś?
- Nie chciałem wtrącać się w wasz związek. A zresztą ty i tak wtedy szalałaś za Harrym czy jak mu tam.
- Czyli ty i Peter okłamywaliście mnie?
- Nikt ciebie nie okłamywał. Rozmawialiśmy i powiedziałem mu, że gdy będzie odpowiednia chwila to sam ma ci powiedzieć.
- Ale...
- Och, skończ już. Przecież jesteście szczęśliwi. Wiem jak bardzo on cię kocha. Zresztą, przy alkoholu można dowiedzieć się wielu rzeczy. A Peter jest fajnym facetem.
- Wiem. I moim – powiedziałam z dumą.
- Kiedy wpadniecie do nas razem?
- We wtorek przyjeżdża więc postaramy się was odwiedzić.
Siedząc w salonie długo jeszcze rozmawialiśmy. Tommy zaczął robić się śpiący, ale gdy zapytałam czy jedziemy do domu odpowiadał „Nie”.
- Zostańcie – powiedziała Anna. - Przecież to też twój dom. Mieszkałaś tu.
- Jestem umówiona z Peterem na Skype.
- To weźmiesz mojego laptopa – mój brat uśmiechnął się.
Poszłyśmy wykąpać Toma i Jacoba. To był nasz największy błąd, bo potem pół łazienki niczym tonęło. Chłopcy wygłupiali się w wannie wylewając z niej wodę. Ja i Anna również byłyśmy mokre.
- Boże, jacy oni są słodcy – powiedziała kobieta.
Wzięłam piżamkę od Jake'a i ubrałam w nią Toma. Maluch nie chciał iść ze mną spać. Zasnęli w łóżku Jacoba. Przeniosłam później malucha i sama wzięłam szybki prysznic. W pokoju już leżał laptop. Włączyłam go i zalogowałam się na swojego Skype. Peter już czekał. Widząc, że jestem dostępna zadzwonił do mnie. Rozmawialiśmy długo. Powiedziałam mu, że nocuję u brata i będziemy mieli problem, bo Tom na krok nie odstępuje Jake'a.
- Czyli jedynym wyjściem jest urodzić mu rodzeństwo – powiedział chłopak z udawaną powagą.
- Nie zaczynaj znowu.
- Wiem. Żartuję przecież.
Pożegnaliśmy się dopiero po drugiej. Zaniosłam laptopa do salonu i położyłam się obok Toma. Pobudkę zrobił nam Jake. Wskoczył na nasze łóżko i przytulił chłopczyka. Po chwili zaczął ciągnąć go za rączkę.
- Chodź się bawić – powiedział.
Tommy był markotny. Wtulił się we mnie i z westchnieniem powiedział:
- Mama.
Po kilku minutach jednak doszedł do siebie. Usiadł na łóżku i patrząc na Jacoba powiedział:
- Tak?
- Chodź – pociągnął go mój bratanek.
Poszłam za nimi. Zaczęli znowu wyciągać wszystkie zabawki. Zeszłam na dół. Zrobiłam sobie i Annie kawę. W tej samej chwili kobieta weszła do kuchni.
- To teraz wiesz co to znaczy być mamą – powiedziała. - Już nie można spać ile się chce.
- Słowo „Mama” nadrabia wczesne wstawanie. A Peter wynagradza mi to wymyślając różności. Masz dzisiaj wolne?
- Tak.
- Idziemy na zakupy?
- Pewnie.
- To ja pojadę przebrać Toma i niedługo wrócę. Wezmę od razu wózek.
- Zostaw go. Niech się bawi.
Pojechałam szybko do domu. Przebrałam się. Wzięłam ubrania dla Toma oraz jego wózek i wróciłam do bratowej. Ona w tym czasie nakarmiła chłopaków.
- Tommy, jedziemy do domu – powiedział specjalnie.
Wtedy zaczęło się piekło. Jacob zaczął płakać, Tomy krzyczał „Nie” i na dodatek widząc, że Jake płacze, on też zaczął płakać. Przytuliłam obu i powiedziałam:
- Idziemy na spacer. Nie jedziemy do domu.
Nie wiedziałam jak zabiorę go później. Będę musiała zrobić to gdy zaśnie. Chodząc po mieście postanowiłyśmy również iść na plac zabaw gdzie kiedyś chodziłam z Jacobem. Chłopcy biegali szczęśliwi.
- Pamiętam jak przychodziłam tu z Jacobem. Dziś po raz pierwszy jestem z Tomem.
- Mam nadzieję, że nie ostatni.
- Pewnie, że nie! Będziemy często przylatywać.
Poszliśmy do restauracji na obiad. Pijąc kawę dowiedziałam się od Anny, że myślą o drugi dziecku. Byłam szczęśliwa tą wiadomością.
- Czyli teraz dziewczynka?
- Mamy taką nadzieję.
- Już sobie wyobrażam jak pewnego dnia powiem Peterowi, że jesteś w ciąży. Nie da mi żyć.
- Tak bardzo chce mieć z tobą dziecko?
- Często o tym rozmawiamy, ale wiemy, że jeszcze jest czas.
- Jess, cieszę się twoim szczęściem.
Nagła cisza w domu zdziwiła nas. Poszłyśmy po cichu do pokoju Jake'a. Obaj spali na podłodze wśród zabawek.
- Zabiorę go do domu – powiedziałam biorąc Toma na ręce.
Anna pomogła mi zanieść jego rzeczy do auta. Obiecałam, że przyjedziemy za jakiś czas. Pożegnałyśmy się i wróciliśmy do domu. Tommy obudził się dopiero późnym wieczorem. Wykąpałam go. Nie chciał spać. Siedział ze mną w łóżku i zaczęłam mu czytać bajkę, którą kupiłam ostatnio. Słuchał uważnie. Byłam zdziwiona, że jest taki skupiony. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Dzwonił Peter. Odebrałam.
- Kochanie, coś się stało? - usłyszałam.
- Nie. Dlaczego pytasz?
- Mieliśmy rozmawiać na Skype.
- Już włączam. Czytałam Tomowi bajkę.
- Nie śpi jeszcze?
- Był zmęczony po spacerze więc usnął i niedawno dopiero wstał.
Zalogowałam się na komunikator i zadzwoniłam do Petera. Tommy widząc go powiedział:
- Tata.
- Witaj synku.
Tommy zaczął mówić po swojemu pokazując książeczkę. Po chwili usiadł mi na kolanach i prosił by ją czytać.
- A nie chcesz rozmawiać z tatusiem? - zapytał Peter.
- Nie.
Położyłam się na łóżku, a obok położyłam laptopa. Tom wtulił się we mnie.
- Musisz chwilkę poczekać – powiedziałam do Petera.
- Zawsze mogę czekać. A ten widok jest piękny.
Zaczęłam czytać dalej. W pewnym momencie Tommy usnął. Nie wstawałam. Porozmawiałam chwilę z Peterem i pożegnaliśmy się. W sobotę o dziesiątej przyjechała do nas Anna wyciągając nas na spacer. Jacob nie dawał jej spokoju. Zaprzyjaźnił się z Tomem. Będąc w parku chłopcy biegali grając w piłkę. Jake uczył kopać swojego młodszego kuzyna. W pewnej chwili zauważyłam idącą matkę Harrego. Kobieta widząc mnie uśmiechnęła się. Odwzajemniłam uśmiech. W tym momencie Tommy podbiegł do mnie z piłką krzycząc:
- Mama!
- Kobieta odwróciła się i spojrzała na mnie, gdy całowałam Toma.
- Chcesz taką piłkę?
- Tak.
- A z kim będziesz grać?
Chłopiec wskazał na Jacoba.
- To musisz poprosić tatusia. Wtedy kupi ci piłkę.
- Chodź, kupimy mu teraz – powiedziała Anna.
- Nie. Nie zabiorę się z tymi wszystkimi rzeczami do Stanów. Kupię mu tam.
- Jak chcesz.
- To idziemy na kawę.
W kawiarni zamówiłyśmy sobie kawę i ciasto. Tom znów zjadał mi bitą śmietanę.
- Jesteś jak twój tatuś – powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytała Anna.
- Peter nie może wytrzymać bez słodkości. Potrafi usiąść przy wyciągniętym cieście z piekarnika i dmuchać by szybciej wystygło.
Zaczęłyśmy się śmiać. Po jakimś czasie pożegnaliśmy się i razem z Tomem zostaliśmy sami w domu. W niedzielę poszliśmy na ostatni spacer po Holmes Chapel. Jutro wracamy do Londynu. Usiadłam na ławce w parku i patrzyłam jak Tommy zbiera liście. W pewnym momencie zauważyłam idącego Harrego. Widząc mnie podbiegł. Wstałam i chciałam odejść. Złapał mnie za rękę i zapytał:
- Możemy porozmawiać?
- Harry, nie mamy o czym.
- Proszę.
Usiadłam na ławce, a chłopak usiadł obok mnie.
- Wiem o twoim związku – powiedział.
- Nic się nie dziwię. Wszystkie gazety o tym mówiły. Ja o twoim też. Szkoda, że trwał jedną noc, prawda? A może jesteście razem?
- Jess, to nie tak. Ja byłem pijany.
- Wiesz, Harry? To jest żałosne. Najlepiej zgonić na alkohol.
- Sama proponowałaś mi seks po alkoholu.
- Wtedy była inna Jess. I ja ciebie naprawdę kochałam. Najpierw wyznawałeś mi miłość, a za kilka dni w tym samym samochodzie uprawiałeś seks z jakąś blondynką.
- Ty mieszkałaś u chłopaka. Też nie wiem co was łączyło.
- Jak możesz?
- Jesteś szczęśliwa?
- Jak nigdy.
- A czy ja miałem szansę?
- Harry, ja już nie żyję przeszłością.
- Odpowiedz.
- Tak, miałeś szansę. Byłam nawet pewna, że między nami się uda, ale wygrał alkohol. Ale nie żałuję, że tak się stało. Teraz mogę budzić się i zasypiać w ramionach faceta. Ty byś mi tego nie dał, bo byłbyś w trasie.
- Chciałem zrezygnować dla ciebie – drążył dalej.
Harry, nie żyjmy przeszłością. Spójrz – pokazałam mu ręce. - Moja przyszłość zniknęła. Rany zagojone.
- To życzę ci szczęścia.
Oboje wstaliśmy.
- Ja tobie też.
Podszedł i przytulił mnie. W tej samej chwili podbiegł zazdrosny Tom.
- Mama! - wyciągnął do mnie rączki.
- Harry, przedstawiam ci mojego syna – powiedziałam biorąc dziecko na ręce.
Malec wtulił się we mnie i westchnął:
- Mama.
- Boże, jak to pięknie brzmi – szepnął Harry. - Mam nadzieję, że zapomnimy o wszystkim co było i będziemy przyjaciółmi.
- Mam nadzieję, że kiedyś tak.
Przytulił mnie i Toma po czym odszedł. Spojrzałam w oczy chłopca i pocałowałam go w czoło. Wróciliśmy do domu i zaczęliśmy pakować rzeczy. Wieczorem opowiedziałam o wszystkim Peterowi. Nie chciałam by dowiedział się czegokolwiek z gazet. Wiem, że mi ufa.
- Dobrze, że z nim rozmawiałaś – powiedział.
- Nie jesteś zły?
- Nie, bo wiedziałem, że kiedyś to nastąpi. Dla mnie najważniejsze jest, że jesteś ze mną i z Tomem.
W poniedziałek wróciliśmy do Londynu samochodem Petera. Moja mama ucieszyła się widząc nas z powrotem. Tommy od razu podbiegł do niej i dał jej całusa. Po południu, gdy Tom wstał pojechałam z nim do Alex, bo prosiła bym przyjechała.
- Witaj, Jess – powiedział Zayn, który również tam był.
- Hej, Zayn.
- Cześć Tommy – chłopak uśmiechnął się do niego.
- Hej – powiedział maluch.
Byłam zdziwiona słysząc to. Pierwszy raz przywitał się. Gdy Alex poszła robić kawę opowiedziałam Zaynowi o spotkaniu z Harrym.
- A co u ciebie? - zapytałam.
- Stresuję się.
- Przestań. Będzie dobrze.
- Łatwo tak powiedzieć.
- Oj Zayn.
- Jess, naprawdę dziękuję ci za wszystko. To dzięki tobie mam Alex.
- Najważniejsze abyście byli szczęśliwi.
- To prawda. Ty jesteś szczęśliwa, widać to po tobie.
- Masz rację. Jestem bardzo szczęśliwa.
O dwudziestej byłam już z Tomem w domu. Maluch bawił się z moim tatą. Po kąpieli położyłam go spać. Od razu chwycił za książeczkę. Musiałam mu czytać ją kolejny raz. Po dwóch stronach zasnął. Jutro przyjeżdża Peter. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Brakowało mi jego. Brakowało mi poczucia bezpieczeństwa, które mi dawał. Obudziłam się o ósmej. Tommy też już nie spał. Bawił się miśkami.
- Zaraz jedziemy po tatę – powiedziałam i poszłam wziąć prysznic.
Zjedliśmy śniadanie, ubrałam Toma i pojechaliśmy na lotnisko. Pokazałam maluchowi lądujący samolot i poszliśmy w stronę terminalu, z którego miał wyjść Peter. Po chwili zauważyłam go.
- Tommy, zobacz. Tata – pokazałam dziecku mężczyznę.
Pobiegł w jego stronę krzycząc:
- Tata! Tata!
Peter szedł szybkim krokiem w naszą stronę. Złapał syna i mocno przytulił. Czułam jak ściska mnie w środku. Podszedł do mnie, mocno mnie przytulił i pocałował.
- Witaj kochanie – powiedział. - Boże, to było nasze ostatnie rozstanie na tak długi czas.
Przytuleni całą trójką opuszczaliśmy lotnisko. Tym razem Peter prowadził. W pewnej chwili zaparkował przed kwiaciarnią.
 - Za chwilkę wrócę – powiedział wysiadając.
- Tata! - powiedział płaczliwie Tom.
- Tommy, tata zaraz wróci.
Pogłaskałam go po główce. Przez okno patrzył w kierunku sklepu, z którego już wychodził Peter. Chłopak otworzył drzwi od mojej strony i ukucnął.
- Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem – szepnął dając mi wielki bukiet róż.
Przytuliłam go i pocałowałam w głowę. Chłopak wsiadł i ruszyliśmy dalej. Obok Toma z tyłu leżał drugi bukiet kwiatów. Będąc już na miejscu wzięłam Toma, a Peter wziął bagaże oraz kwiaty. Weszliśmy do domu. Moja mama właśnie wróciła z zakupami. Dziś wzięła wolne. Postawiłam Toma na podłodze i ściągnęłam mu kurtkę oraz czapkę. Peter podszedł do mojej mamy dając jej bukiet powiedział:
- Dziękuję za Jess.
Moja mama przytuliła go. Widziałam, że w jej oczach pojawiły się łzy. Ja wstawiłam swoje kwiaty do wazonu i zabrałam je do pokoju. Chłopak poszedł za mną. Będąc na górze przytulił mnie mocno i namiętnie pocałował. Zaczął rozpakowywać swoje bagaże. Podał mi dwa pudełka. Otworzyłam większe. W środku była kremowa sukienka.
- Peter..
- Cii!
Pocałował mnie. W mniejszym były białe szpilki.
- Ty naprawdę oszalałeś.
- Tak. Ale z miłości do ciebie.
- My z Tommym też mamy coś dla ciebie. Poczekaj chwilę.
Poszłam po Toma, który był z moją mamą na dole. Wróciłam z nim na górę i z szafki wyciągnęłam pudełeczko. Podałam Peterowi. Otworzył je i wyjął bransoletkę. W jego oczach pojawiły się łzy. Przejechał palcem po grawerze. Odwrócił bransoletkę i spojrzał na datę. Przytuliłam się do niego razem z Tomem.
- Tego dnia pierwszy raz powiedziałeś, że mnie kochasz – szepnęłam.
- Kocham was bardzo.
Wzięłam od chłopaka bransoletkę i założyłam mu na rękę. Gdy Peter poszedł wziąć prysznic ja zeszłam z Tomem na dół. Zrobiłam nam wszystkim kawę, a moja mama pokroiła ciasto. Zaniosłam wszystko do salonu. Po chwili dołączył do nas Peter. Usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę. Tommy przybiegł do niego i usiadł mu na kolanach. Spojrzał chłopakowi w oczy i z niedowierzaniem powiedział:
- Tata?
- Tak, kochanie. Przyjechałem do was. Bardzo tęskniłem, wiesz?
Pocałował malucha w głowę. Patrzyłam na Petera i na talerz z ciastem. Chłopak razem z synem jedli kawałek po kawałku. Rozmowa również była bardzo miła. Zauważyłam, że moja mama polubiła Petera. Gdy moja rodzicielka wzięła się za przygotowywanie obiadu ja powiedziałam:
- Ja zrobię obiad – powiedziałam.
- To znaczy my zrobimy – dodał chłopak uśmiechając się,
- To ja idę z Tomem na spacer.
Spojrzałam się na mamę, a potem na chłopaka.
- Naprawdę chcesz iść z nim na spacer? - zapytałam.
- A dlaczego nie? Jest ładna pogoda.
Ubrałam Toma i po chwili już ich nie było. Gdy zostaliśmy tylko we dwoje Peter od razu mnie przytulił i zaczął całować.
- Od razu ci mówię, że musimy zrobić obiad – powiedziałam.
- Daj mi chociaż chwilę by się tobą nacieszyć. Pięć minut.
Staliśmy wtuleni w siebie. Głaskał mnie po plecach. Boże, jak mi było dobrze w tej chwili. Uwielbiam gdy mnie przytula.
- Peter, musimy zrobić obiad.
- Już robimy.
Szybko przygotowaliśmy potrawę. Nakryłam do stołu i w tym momencie wróciła moja mama z Tomem. Tommy od razu przebiegł do nas z krzykiem:
- Mam! - pokazał nam piłkę.
- No tak. Ja nie chciałam ci kupić to babcia ci kupiła? A miał kupić tata.
Po obiedzie położyliśmy Toma spać i mieliśmy chwilę dla siebie. Leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie. Powiedziałam mu, że z Angelą przygotowujemy wieczór panieński dla Alex.
- Pomóc wam w czymś?
- Nie, już wszystko załatwiłyśmy.
Gdy Tommy się obudził ciągle biegał z piłką. Postanowiliśmy iść z nim do parku. Wzięliśmy piłkę i wyszliśmy. Idąc spoglądałam jak zwykle w witryny sklepowe. Mijając kiosk z gazetami zauważyłam, że w wielu magazynach plotkarskich na okładce było zdjęcie moje i Harrego jak mnie przytula. Nagłówki mówiły: „Narzeczona milionera zdradza Go z Harrym Stylesem z One Direction!”. Widząc to zrobiło mi się przykro. Peter przytulił mnie i powiedział:
- Chodź. Nie przejmuj się plotkami. Ja wiem jak jest, a oni z tego żyją.
W parku Tommy biegał za piłką.
 - Peter, a co z Largo?
- Jest u moich rodziców.
- Nie byli źli?
- Przecież wiesz, że cię kochają.
Gdy moich dwóch wspaniałych facetów biegało kopiąc piłkę ja robiłam zdjęcia. Wieczorem Peter wykąpał Toma i położyliśmy go spać. Nie obeszło się bez czytania książki. Chłopak chciał mu poczytać, ale Tommy zabrał mu książeczkę i podał mi mówiąc:
- Mama.
Po jakimś czasie chłopiec zasnął. Peter przytulił mnie mocno.
- Idziemy na dół? - zapytałam.
- A nie możemy zostać tutaj razem? Chcę się tobą nacieszyć.
- Ty będziesz miał mnie przez cały czas, a moi rodzice nie, bo prędko tu nie przyjadę.
- Naprawdę?
- Tak.
- To chodź zejdziemy. Mam coś dla twojego taty.
Peter wstał i wyciągnął karton, w którym znajdował się Jack Daniels. Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Wchodząc do salonu i widząc mojego ojca Peter powiedział:
- Dobry wieczór.
Podszedł do niego i się przedstawiał oraz podał trunek. Ja poszłam zrobić kawę. Po chwili dołączyła do mnie mama. Znowu ukroiła ciasta i zaniosłyśmy wszystko do salonu. Mężczyźni siedzieli i pili whisky. Byli zajęci rozmową. Zdziwiłam się, że tak dobrze się dogadują po tak krótkim czasie znajomości. Usiadłam obok chłopaka. Objął mnie, ale nie przerywał rozmowy z moim ojcem. Ja zaczęłam rozmawiać z mamą. Mój tata tylko dolewał trunku do szklanek. Przed drugą poczułam zmęczenie.
- Idę się położyć – szepnęłam całując chłopaka w policzek.
- Zaraz przyjdę, kochanie.
Wzięłam prysznic, przytuliłam Toma i zasnęłam. Obudził mnie kładący się obok Peter.
- Która godzina? - zapytałam.
- Minęła czwarta.
- Boże, wy zwariowaliście.
- Masz fajnego ojca.
Wtuliłam się w niego i zasnęłam. Obudził nas Tommy rzucając na nas piłkę. Peter usiadł na łóżku i złapał się za głowę. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
- Och, ktoś tu się pochorował – powiedziałam ironicznie.
- Po raz pierwszy w życiu mam kaca.
- To ciekawe w jakim stanie jest mój ojciec. 
Zeszłam na dół do kuchni po tabletki przeciwbólowe. Był tam mój tata. Wyglądał jak Peter. Podałam mu tabletki i wzięłam dla chłopaka. Wróciłam na górę. Peter wypił i położył się.
- Jess, chodź do mnie – powiedział.
- Śmierdzisz alkoholem.
- Przepraszam. Nie powinienem tyle pić. Ale tak dobrze rozmawiało mi się z twoim ojcem, że nawet nie wiem kiedy skończyliśmy whisky.
- On jest w takim samym stanie jak ty.
- Przytul mnie. Proszę.
Położyłam się obok chłopaka i zaczęłam głaskać go po głowie. Było mi go żal. Gdy ból ustał poszedł wziąć prysznic, a ja wzięłam Toma i ubrałam mu koszulkę z napisem „Kocham mamę i tatę”. Zeszliśmy na dół i zrobiłam śniadanie. Mój tato był w domu. Za to moja mama musiała jechać do pracy. Po chwili na dół zszedł Peter. Widząc koszulkę swojego syna zapytał biorąc go na ręce:
- A kto ci kupił taką ładną koszulkę?
- Mama.
Postawił Toma i podszedł do mnie.
- Ta mama nas rozpieszcza. Dziękuję, kochanie.
- Też mi się podoba ta koszulka. Dlatego ją kupiłam.
Peter widząc mojego ojca w salonie poszedł do niego. Znowu zaczęli rozmawiać. Cieszyłam się, że mają dobry kontakt. Zależało mi na tym. Tommy biegał z piłką. Po chwili przyszedł ze swoimi bucikami i zaczął je ubierać.
- Tommy, nie idziemy teraz na dwór – powiedziałam.
- Tam! - wskazał na drzwi.
- Później pójdziemy.
Po śniadaniu wyszłam z nim do ogrodu. Biegał z piłką. Peter ciągle siedział z moim ojcem. Wróciłam z Tomem do domu i wzięłam się za przygotowywanie obiadu. Chłopak położył syna spać i pomógł mi. Po obiedzie będąc w swoim pokoju podeszłam i przytuliłam Petera mówiąc:
- Chciałabym żebyśmy gdzieś pojechali. Zgodzisz się?
- Oczywiście. To gdzie jedziemy?
- Na cmentarz do Emmy.
- Jess, proszę – szepnął błagalnie.
- Peter, to jest mama Toma.
- Ty jesteś jego mamą.
- Ale to ona dała mu życie. Wiem, że dla ciebie to jest ciężkie, ale pojedźmy tam.
Ubraliśmy Toma, kupiliśmy kwiaty i znicze i pojechaliśmy. Będąc przy grobie zauważyłam, że Peterowi płynęły łzy. Przytulił mnie mocno. Zapaliłam znicze i podeszłam do tablicy, na którym było zdjęcie Emmy. Przejechałam palcem po fotografii i powiedział:
- Emma, dziękuję ci za Toma i Petera.
Teraz ukucnęłam przy Tomie i przytuliłam go mówiąc:
- To jest twoja mamusia. Teraz jesteś za mały by to zrozumieć.
Peter nie mówił nic. Podeszłam do niego, otarłam mu łzy i mocno przytuliłam. Wieczorem leżąc w łóżku przytulił mnie mocno i powiedział:
- Dziękuję za te słowa na cmentarzu. Zawsze przyjeżdżałem do niej i godzinami siedziałem nad jej grobem. Od kiedy mam was zrozumiałem, że wy jesteście moim życiem. Pogodziłem się z jej śmiercią. Kocham cię.
Leżeliśmy wtuleni w siebie nic więcej nie mówiąc.
W czwartek pojechaliśmy nad rzekę w moje miejsce.
- Piękne miejsce – powiedział Peter.
- To miejsce gdzie zawsze przychodziłam w ciężkich chwilach.
- Mam nadzieję, że nie dlatego chciałaś tutaj przyjechać.
- Nie, teraz jestem szczęśliwa.
Peter spojrzał na mnie, odgarnął mi włosy z twarzy i powiedział:
- Zawsze, gdy będziemy przyjeżdżać do Londynu to będziemy odwiedzać to miejsce. Od dziś będzie to nasze miejsce.
Zaczął mnie namiętnie całować. W drodze powrotnej pojechaliśmy do Alex. Chciałam dowiedzieć się jak tam przygotowania. Okazało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Dziewczyna była szczęśliwa, że odwiedziliśmy ją oboje. Zauważyłam, że też boi się soboty. Pocieszyłam ją. Postanowiliśmy jechać jeszcze do Angeli. Dziewczyna widząc nas od razu na ręce wzięła Toma i zaczęła go przytulać.
- Ej, Angela, zostaw go. To mój facet – powiedziałam.
- Masz jeszcze jednego – ruchem głowy wskazała Petera.
- Czy każdy z twojego otoczenia go kocha? - szepnął chłopak.
- Sam widzisz.
- Już się boję co będzie za kilkanaście lat.
Zaczęłam się śmiać. Angela przyniosła kawę i rozmawiałyśmy o piątkowej imprezie dla Alex.
- Peter wpadniesz, prawda? - zapytała dziewczyna.
- Facetom wstęp wzbroniony – powiedziałam widząc, że chłopak otwiera buzię by coś powiedzieć.
- Mogę wam pomóc jak chcecie. Ale wieczór spędzam z Tomem i z rodzicami Jess.
- Zobacz, zobacz. Nie chce naszego towarzystwa. Woli twoich rodziców.
Uśmiechnęłam się. Wypiliśmy kawę i musieliśmy wracać, bo Tommy usnął na kolanach chłopaka. W domu wykąpaliśmy go i położyliśmy spać.
- Boże, Peter, a co z prezentem dla Alex?
- Mówiłem, że masz się nie przejmować, bo wszystkim się zajmę.
Wstał i podał mi karton. Otworzyłam go. W środku znajdowała się kamera i jakaś koperta.
- A co jest w kopercie?
- Bilety do Paryża.
- Peter, ale oni nie mogą jechać do Paryża. Zayn jeszcze nie skończył trasy.
- Wiem, dlatego sami mogą ustalić sobie datę. Ja tylko wykupiłem im wycieczkę, a o terminie zadecydują sami.
- Skąd przychodzą ci takie pomysły?
- Jak byłem młodszy to moja starsza kuzynka katowała mnie filmami romantycznymi. Teraz jestem jej za to wdzięczny.
Zaczęłam się śmiać. Przytuliłam się do niego.
W piątek ubrana w czarną sukienkę byłam gotowa na imprezę z Angelą i Alex. Peter z Tommym zawieźli mnie do klubu, w którym były już dziewczyny. Pożegnałam się z chłopakiem i z Tomem. Maluch widząc, że go zostawiam zaczął mnie wołać.
- Pójdziemy pograć w piłkę, a mamusia będzie w klubie – powiedział chłopak. - Niedługo wróci.
W środku oprócz Angeli i Alex było jeszcze kilka dziewczyn. Widząc mnie powiedziały:
 - Ty jesteś narzeczoną tego najmłodszego milionera?
- Wystarczy Jess.
Jak się później okazało były to kuzynki Alex. Zaczęłyśmy dawać dla przyszłej panny młodej różne głupie prezenty. Alkohol lał się litrami. Dobrze, że każda z nas była już pełnoletnia. Ja starałam się pić jak najmniej, ale średnio mi to wychodziło. Naprawdę świetnie się bawiłyśmy. Płakałam ze śmiechu. Gdy wybiła trzecia postanowiłyśmy wracać. Szłyśmy pieszo przez Londyn, który tętnił życiem. Przy postoju taksówek wsiadłyśmy i pojechałyśmy każda w swoją stronę. Poszłam od razu wziąć prysznic. Gdy weszłam do pokoju byłam zdziwiona, że Peter jeszcze nie śpi. Czytał „Zmierzch”. Zaczęłam się śmiać widząc to.
- Dlaczego to czytasz?
- Chciałem się dowiedzieć dlaczego nastolatki za tym szaleją.
- One szaleją za prawdziwą miłością. Za taką miłością, którą ty mi dałeś. A co do książki to nie przeczytałam nawet pierwszej części.
Odłożył książkę na szafkę i przytulił mnie. Odgarnął mi włosy do tyłu i zaczął całować po szyi. Zasnęliśmy jak zwykle przytuleni do siebie. W sobotę o dwunastej poszłam do fryzjera. Była tam już Angela i Alex. Peter pojechał z moją mamą na zakupy, a Tommy został z moim ojcem, który obiecał mu grę w piłkę. O trzynastej miałam zrobione delikatne loki i powpinane białe różyczki. Wróciłam do domu. Mojego taty i Toma nie było. Peter pił kawę z moją mamą i jadł ciasto. Widząc to powiedziałam:
- Może otworzymy cukiernie?
Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się.
- Jestem za!
Wypiłam z nimi kawę i poszłam się ubrać. Peter również się przebrał. Założył ciemne jeansy i kremową koszulę oraz czarną marynarkę. Przebrał również Toma, który wrócił ze spaceru. Założyłam sukienkę. Ta była krótka. Sięgała mi do połowy ud. Gdy byłam już gotowa chłopak powiedział:
- Naprawdę ślicznie wyglądasz. Jak zawsze zresztą.
Pojechaliśmy do Alex. Angela już była. Podeszłam do panny młodej z Peterem i z Tomem i złożyliśmy jej życzenia. Po chwili do pokoju wszedł Zayn. Również złożyliśmy mu życzenia i daliśmy pięknie zapakowany prezent.
- Nie będziecie na weselu? - zapytał Malik
- Ja będę. Ale chcieliśmy całą trójką wręczyć wam prezent, bo jest od nas wszystkich.
- Szkoda, że ciebie nie będzie, Peter – powiedziała Alex.
- Muszę zająć się Tomem. Jeszcze raz gratuluję.
Peter mocno mnie przytulił, pocałował i życzył dobrej zabawy po czym wyszedł z Tommym.
- Wyglądasz pięknie! - powiedziałam do Alex widząc ją w białej sukni.
- To twoja sukienka więc twoja zasługa.
W tym momencie usłyszałam dobrze znany mi głos:
 - Zayn, znalazłem obrączki! - powiedział Harry wchodząc do pokoju.
On widząc mnie przystanął. Mnie również zamurowało. Jednocześnie spojrzeliśmy na Alex i Zayna.
- Niespodzianka? - powiedziała niepewnie dziewczyna.
- Wielka niespodzianka – odpowiedział radośnie Harry.
- Tak, wielka - mruknęłam.
Przecież brukowce mnie zjedzą. Kiedy Malik ze Stylesem zeszli na chwilę na dół ja zapytałam Alex:
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Bo wiedziałam, że się nie zgodzisz, a bardzo mi na tym zależało.
- Wiesz, że będę w każdej gazecie? Ja nie chcę stracić Petera.
- Nie stracisz go.
Było mi smutno, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Nie chciałam smucić Alex, bo nie chciałam by ten piękny dzień został zepsuty. Przytuliłam dziewczynę.
- Rozmawiałam z Zaynem o dziecku – szepnęła.
- Tak bardzo chcesz?
- Od chwili gdy poznałam Toma to tego pragnę najbardziej.
Zeszłyśmy na dół. Do pierwszej białej limuzyny wsiadła Alex i Zayn, a do drugiej ja i Harry.
- Jestem tak samo zaskoczony jak ty – powiedział.
- Wiem.
- Jesteś zła?
- Nie.
Przytulił mnie. Będąc na miejscu przywitał nas tłum paparazzi. Wymuszałam uśmiech na swojej twarzy trzymając Harrego pod ramię. W tej chwili nienawidziłam siebie. Chciałam żeby był przy mnie Peter. Gdy usłyszeliśmy marsz Mandelsona wiedziałam, że teraz wszyscy będą na nas patrzeć. Szłam z Harrym za Alex i Zaynem. Gdy nakładali sobie obrączki i składali przysięgę poczułam, że tego samego pragnę z Peterem. Wyglądali naprawdę pięknie. Spojrzałam na Harrego. Nasz wzrok się spotkał. Uśmiechnęliśmy się. W tym momencie wybaczyłam mu wszystko. Nie mogłam się dłużej na niego gniewać. Chciał być moim przyjacielem więc nim będzie. Będąc już na przyjęciu zdziwiłam się gdy usłyszałam pierwsze dźwięki „The time of my life” z filmu „Dirty Dancing”. Alex i Zayn zaczęli tańczyć. Byłam zachwycona. W pewnym momencie muzyka skończyła się i poproszono na środek również świadków. Spojrzałam na Harrego stojącego obok mnie. Myślałam, że zabiję Alex w tamtym momencie. Wiedziałam, że ta muzyka to tylko jej plan. Teraz usłyszeliśmy dźwięki „I will always love you” Whitney Houston. Styles poprosił mnie do tańca. Nie miałam innego wyjścia. Na środku sali tańczyła para młoda i my. Wszystkie pary oczu zwrócone były w naszą stronę. Spojrzałam na Alex. Była przytulona do Zayna. Uśmiechnęłam się. Dziewczyna odwzajemniła to. Spojrzałam na Harrego. Jemu również posłałam uśmiech, a on go odwzajemnił. Byłam w tym momencie szczęśliwa, bo wiedziałam, że moja miłość była dobrze ulokowana. A Harry będzie moim przyjacielem. W pewnej chwili ujrzałam na sali Nialla. Był sam. Nie zauważyłam go wcześniej. Gdy muzyka ucichła poszliśmy usiąść. Siedziałam z Harrym, Zaynem i Alex. Niedaleko nas siedziała Angela z Liamem i Niallem i jakąś dziewczyną. Dalej siedział Louis z El i Paulem oraz jego żoną. Harry wzniósł pierwszy toast mówiąc:
- Przygotowałem sobie przemowę... ale niestety zostawiłem kartkę w domu – cała sala zaczęła się śmiać. - Dziękuję, że podnosicie mnie na duchu. Zayn, Alex życzę wam wiele miłości i drogi prostej bez jakichkolwiek przeszkód. Zayn jesteś pierwszą osobą z One Direction, która dała się zaobrączkować. Stawiasz nam piwo, pamiętaj!
Znowu wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Dobrze, to teraz będę poważny – powiedział chłopak. W tle usłyszeliśmy „My Heart Will Go On” Celine Dion. - Patrząc na was przypomina mi się cytat z piosenki, którą słyszymy: „Miłość może dotknąć nas jeden raz. I trwać całe życie” więc niech wasza miłość nigdy nie wygaśnie. I, Zayn, pamiętaj, że w Alex jest część mnie. Jeśli wiesz co mam na myśli.
Nie spodziewałam się, że powie tak piękne słowa. Wypiliśmy szampana i teraz ja wstałam.
- Alex, Zayn wiem ile ciężkich chwil razem przeszliście. Wiem ile było zwątpienia, ale mimo to nie poddaliście się. Życie to taka krucha nić. Musimy stąpać po niej delikatnie i roztropnie, bo się zerwie. Wielka miłość, która jest między wami podtrzymuje i wzmacnia tą nić. Najważniejsze by iść razem mimo wszelkich przeciwności losu. Razem przeżywać radość, ból i cierpienie. Alex, mając Zayna pamiętaj, że w jego ramionach będziesz zawsze bezpieczna. Kiedy on otwiera swoje ramiona i trzyma cię bardo blisko to uwierz, że to jest w porządku. Życzę ci byś nigdy nie usłyszała słów: „Mogę kochać cię bardziej niż on”. Niech miłość, która między wami istnieje nigdy się nie kończy. Zayn – teraz uśmiechnęłam się. - pamiętaj. Jeśli kiedykolwiek Alex zadzwoni do mnie z płaczem to przyjadę do ciebie. Znajdę cię wszędzie. Bo kilometry to tylko liczby. Pamiętajcie: wszystko czego potrzebujemy to miłość.
W tej chwili Alex wstała i podeszła do mnie mocno mnie przytulając.
- To co powiedziałaś było piękne.
- Tylko nie płacz!
Siadając zauważyłam, że wiele osób na sali wycierało łzy. Harry ścisnął mnie za rękę i szepnął:
- To były piękne słowa.
- Widzisz. Przynajmniej nie zostawiłam kartki w domu.
- Nie miałem żadnej kartki. Zapomniałem o przemówieniu – dodał ciszej.
Zachichotałam. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Petera:

Szkoda, że nie ma Cię obok. Ale wiedz, że kocham Cię nad życie. I wyjdę za Ciebie.

Wysłałam i chowając telefon poczułam jego wibracje. Otworzyłam wiadomość:

Kocham Cię. I zrobię wszystko byś była ze mną szczęśliwa.

Uśmiechnęłam się i schowałam komórkę. W tym momencie podszedł do mnie Niall.
 - Cześć Jess – szepnął.
- Cześć Niall – uśmiechnęłam się. Nie czułam do niego nienawiści. Peter miał rację mówiąc, że muszę stawić czoła przeszłości.
- Możemy porozmawiać?
- Tak.
Wstałam i wyszłam z nim do holu.
- Jess, chciałbym cię przeprosić. Za wszystko. Zachowałem się jak debil.
- Niall, nie wracajmy do tego. Dzięki tobie, Harremu jestem szczęśliwa.
- Wiem. Zazdroszczę.
- Ty nie jesteś?
- Rozstałem się ze Stellą. Zrozumiałem, że chodzi jej tylko o moje pieniądze.
- Przykro mi Niall. Wierzę, że znajdziesz sobie kogoś i będziesz szczęśliwy.
- Jak na razie nie chcę się z nikim wiązać. Chcę odbudować dobre kontakty z chłopakami z zespołu. Możemy zostać przyjaciółmi?
- Oczywiście.
- A dasz mi swój numer? Zazdrosna blondi mi usunęła.
Podałam mu swój numer.
- Niall, zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Dziękuję.
Wróciliśmy do sali i usiadłam na swoim miejscu. W pewnej chwili za środek sali wjechał tort. Widząc go od razu pomyślałam o Peterze i uśmiechnęłam się. Alex pociągnęła mnie za rękę mówiąc:
- Chodź, pomożesz mi kroić.
- Zwariowałaś?
- Jesteś moim świadkiem.
Poszłam razem z nią i zaczęłyśmy kroić tort. Uroczystość była naprawdę piękna. Wiele osób przychodziło do mnie by wspólnie wypić szampana. W pewnej chwili podeszłam do Paula mówiąc:
- Dziękuję za ochronę.
- Nie gniewaj się. To było dla twojego dobra.
- Wiem, dlatego dziękuję. Dziękuję ci Paul za wszystko. I pilnuj tych dzieciaków. Opiekuj się nimi.
- Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Też mam taką nadzieję.
Wracając do stolika wpadłam na Harrego.
- Porozmawiamy? - zapytał.
- Jeśli chcesz.
Poszliśmy w to samo miejsce gdzie rozmawiałam z Niallem.
- Pięknie wyglądasz – powiedział.
- Dziękuję. Ty też.
- Wiem, Jess, że my już nigdy nie będziemy razem. Ale daj szansę naszej przyjaźni.
- Harry, masz mój numer telefonu. Zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Naprawdę?
- Tak. Jesteś moim przyjacielem.
Przytulił mnie mocno mówiąc:
- Dziękuję.
Wróciliśmy do stolika. Zakończyłam swoją przeszłość. Tańczyłam z każdym chłopakiem z zespołu. Po tańcu z Zaynem chłopak zaprowadził mnie do swoich rodziców mówiąc:
- Jess, to moja mama i mój tata. Mamo, tato to dzięki tej dziewczynie poznałem moją miłość.
Jego rodzice podziękowali mi. Porozmawialiśmy chwilę i wróciliśmy wspólnie do stolika. Gdy minęła czwarta napisałam do Petera:

Wiem, że śpisz. Tak bardzo chciałabym byś po mnie przyjechał...

Wysłałam i natychmiast dostałam odpowiedź:

Nie śpię. Będę za kwadrans.

Uśmiechnęłam się i schowałam komórkę. Wiedziałam dlaczego nie spał. Bał się, że wrócę do Harrego. Mylił się. Podeszłam do Angeli i Liama pożegnać się. Następnie podeszłam do Alex i Zayna. Zrobiłam to samo. Dziękowali mi za przyjście. Pożegnałam się również z Harrym i Niallem oraz z Louisem i El. Gdy wychodziłam oni też wstali i poszli za mną. Rozmawialiśmy chwilę na dworze. Wszyscy mnie przytulili. W tym momencie podjechał Peter i wysiadł z samochodu. Podeszłam do niego, przytuliłam go i wróciliśmy do reszty.
 - To są moi przyjaciele. Chciałabym żeby zostało tak na zawsze – powiedziałam. Teraz spojrzałam na Petera i dodałam: - Liam, Angela, Lou, El, Zayn, Alex, Niall, Harry... to jest Peter. Facet, którego kocham nad życie. To mój przyszły mąż. Mam nadzieję, że na naszym ślubie spotkamy się w takim samym gronie.
Peter przytulił mnie mocniej.
- Pewnie, że się spotkamy! - powiedział Harry uśmiechając się.
- Innej opcji nie ma – krzyknęła Angela.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.
- I jak było? - zapytał chłopak.
- Świetnie. Zakończyłam sprawy z przeszłości.
- Jesteś zmęczona?
- Nie.
Chłopak uśmiechnął się tajemniczo. Zawiózł mnie nad rzekę. W moje miejsce. Dał mi swoją marynarkę i słuchaliśmy szumu wody. W pewnej chwili ukląkł i powiedział:
- Jess, nie mam pierścionka, bo robię to spontanicznie. Ale jestem tego pewien w stu procentach! To miejsce jest najpiękniejsze na tą chwilę. Wyjdziesz za mnie?
- Peter, o niczym innym nie marzę – szepnęłam. - Widząc dziś ślub Alex i Zayna zapragnęłam zostać twoją żoną. Tak, wyjdę za ciebie.
Chłopak wstał i pocałował mnie. Jeszcze chwilę staliśmy wtuleni w siebie po czym wróciliśmy do domu. Był szczęśliwy. Ja też. Nie martwiłam się zdjęciami, które ukażą się w gazetach. Najważniejsze było to, w co wierzył Peter. A on nauczył się, że gazety kłamią. Dlatego nie pozwalał mi przejmować się. Kładliśmy się spać gdy zaczęło wschodzić słońce.

6 komentarzy:

  1. O ranny, ale lanie wody. Jest za slodko. Chyba juz nie masz na to pomyslu. Wczesniejsze niektore momenty czytalam z zapartym tchem, ale tego juz nie potrafie. Nudne. Poza tym piszesz przecietnie. Radzilabym juz to jakos skonczyc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam wcześniej jest to blog dla osób, które wolą Petera. Nie musisz czytać. Każdy blog jest laniem wody. Pomysłów mam dużo, ale Tobie radzę: Nie wchodź już tutaj :)

      Usuń
  2. - Rozstałem się ze Stellą. - najpiękniejsze słowa w całej książce, na to czekałam xD
    a tak szczerze : to jest piękne. na końcu się popłakałam, gdy zrobiło mi się szkoda Hazzy <3 / Sazanna xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Juhhhhhhhuuuuuuuuuuuuuuuuu !!! No nareszcie kolejny rozdział, nie mogłam się doczekać :D
    Zapraszam do mnie: http://sweetheartforget.blogspot.com/?zx=6de76ad28b3a4d1e

    OdpowiedzUsuń