Założę hodowlę kotów. Chce ktoś kota?
Celine Dion - My Heart Will Go On <3 - to pojawia się tutaj bardzo często o.O Widocznie jest aż tak zajebiste <3
-----
****J*E*S*S****
Kolejne dni mijały
spokojnie i miło. Moja mama przesłała mi zaproszenie od Alex i
Zayna. Nie wiedziałam jak zacząć ten temat z Peterem. Jeśli nie
chce iść ze mną na ślub to niech chociaż jedzie ze mną do
Londynu. W sobotę postanowiłam porozmawiać z chłopakiem. Gdy
Tommy już spał zaczęłam:
- Peter, za dwa tygodnie
jest ślub Alex. Prosiła bym pomogła jej w ostatnich
przygotowaniach.
Zauważyłam, że chłopak
posmutniał. Podeszłam do niego, objęłam i szepnęłam:
- Jedź ze mną.
- Nie, Jess. To nie jest
dobry pomysł.
Słysząc „Nie” poczułam
jak do oczu napływają mi łzy. Facet, którego tak bardzo kochałam
odmawiał mi. Nie powiedziałam już nic. Poszłam do sypialni.
Położyłam się na łóżku i czułam się rozdarta. Przypomniało
mi się jak Tommy z tęsknoty za mną dostał gorączki. Nie mogę go
tu zostawić. Po policzkach spływały mi łzy. Nie mogłam przecież
wycofać się ze ślubu. Mam być świadkiem. Czy Peter tego nie
rozumie?
W tym samym momencie chłopak
wszedł do pokoju. Nie spojrzałam na niego. W ogóle się nie
poruszyłam. Położył się obok i przytulił mnie mówiąc:
- Przepraszam Jess.
Pojadę z tobą. Ale proszę cię, nie każ mi tam iść.- Naprawdę ze mną pojedziesz?
- Ale będę dopiero w piątek. Zamieszkam w hotelu.
- Peter, ja muszę jechać w tym tygodniu. Może Tommy jechać ze mną?
- Musisz?
- Tak. Obiecałam Alex.
- Dobrze. Niech Tommy jedzie z tobą, bo wiem co będzie jak zostanie tu, a ciebie nie będzie. A twoja mama nie będzie na ciebie zła?
- Peter przestań.
- Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też. I to bardzo. I od razu zabierzemy moje rzeczy, bo chciałabym zamieszkać tu na zawsze.
- Naprawdę?
- Tak. Jestem tego pewna. I tą córeczkę z tobą też chcę mieć. Ale jeszcze nie teraz – dodałam widząc uśmiech chłopaka.
- A ja myślałem, że już... To na kiedy zarezerwować wam bilet?
- Na poniedziałek. Polecimy w nocy.
- Tak szybko?
- Peter, błagam cię. Nie zaczynaj.
- Nie będziemy widzieć się prawie dwa tygodnie.
- Ale później będziemy razem już na zawsze.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Wtuliłam się w niego.
W poniedziałek Peter wziął
wolne. Pomagał mi pakować się. Nie brałam dużo swoich rzeczy.
Większość to były rzeczy Toma. Poinformowałam moją mamę, że
jutro będę w Londynie, ale żeby nie czekała na lotnisku.
Powiedziała, że będzie na mnie czekała w domu. Bałam się tego
spotkania. Nie wiedziałam jak zareaguje na dziecko.
Wzięłam również wózek
Toma. Gdy żegnałam się z Peterem na lotnisku było mi ciężko.
Jemu też było bardzo ciężko. Wiedziałam, że to będzie kolejna
próba naszego związku. Miałam nadzieję, że ją przetrwamy. Tommy
był markotny więc tylko pomachał tacie i wtulił się we mnie.
Chłopak nie mógł się ze mną pożegnać. Nie chciał wypuścić
mnie ze swoich ramion. Nasze usta złączyły się ostatni raz w
namiętnym pocałunku i musiałam iść. Obiecaliśmy sobie, że
będziemy rozmawiać na Skype. Byłam szczęśliwa, że pozwolił by
jego syn leciał ze mną. Miałam przy sobie chociaż małą część
Petera. W samolocie maluch szybko zasnął. Lot minął spokojnie. W
Londynie byliśmy o dziesiątej. Włożyłam Toma do taksówki i
pojechaliśmy do mojego domu. Widząc dobrze znane mi miejsce
poczułam jak przyspiesza mi bicie serca. Byłam przerażona.
Najwyżej zamieszkamy w hotelu jeśli moja mama nie zaakceptuje Toma.
Wzięłam chłopca na ręce i poszliśmy do środka. Weszłam do
kuchni gdzie była moja mama.
- Mamo to jest Tommy –
powiedziałam na powitanie.
Kobieta stała i patrzyła
na mnie.
- Mama – mruknął Tom.
- Jess, co tu się
dzieje?
- To jest dziecko moje i
Petera. Możemy zostać?
- Dlaczego się tak
głupio pytasz? To też twój dom.
Postawiłam dziecko na
podłodze i podeszłam do mamy przywitać się.
- Mama – powiedział
Tommy wyciągając do mnie rączki.
Wzięłam go na ręce. Moja
mama spojrzała na chłopca, uśmiechnęła się i powiedziała:
- Ty to zawsze miałaś
pomysły. Jesteś szczęśliwa?
- Nawet nie wiesz jak
bardzo.
- Tommy, nie przywitasz
się ze mną?
Moja mama wyciągnęła do
niego ręce. Chłopczyk wtulił się we mnie. Moja rodzicielka
zrobiła śniadanie. Gdy maluch zjadł zaczął biegać po domu.
Opowiedziałam mamie całą historię, która ją wzruszyła. Po
chwili Tommy podbiegł do niej i dał jej swojego misia. Przypomniało
mi się jak Peter przywiózł chłopca do domu. Spojrzałam na swoją
bransoletkę. Przypomniał mi się ten dzień. Zauważyłam, że Tom
podbił serce mojej mamy.
- Peter idzie z tobą na
ślub? - zapytała kobieta.
- Nie. Wyjaśniliśmy to
sobie. Za tydzień w piątek przyleci. Będzie w hotelu.
- Jess, dlaczego?
Przecież tu jest twój dom i jeśli planujecie być razem...
zresztą, razem już jesteście... to przecież ten dom też jest
jego.
- Dziękuję mamo.
W tym momencie zadzwonił
Peter. Poszłam do swojego pokoju by odebrać. Tommy został z moją
mamą. Opowiedziałam chłopakowi wszystko.
- A gdzie jest Tommy? -
zapytał.
- Z drugą babcią w
kuchni.
Oczami wyobraźni widziałam
jak chłopak się uśmiecha.
- Jess, ja kupię prezent
dla Alex. Będzie od nas wszystkich.
- Zupełnie o tym
zapomniałam. Dziękuję.
Umówiliśmy się wieczorem
na Skype. Pożegnaliśmy się i wróciłam do kuchni. Tom z moją
mamą przygotowywali obiad. Ciągle nie zamykała mu się buzia.
Widząc mnie powiedział:
- Mama! - wskazywał
rączką, że mam podejść.
Przytuliłam go. Moja mama
spojrzała na mnie i powiedziała:
- Czekałam na tą
chwilę. I jestem z ciebie dumna, że zaakceptowałaś go.
- A ty zaakceptowałaś
swojego nowego wnuka?
- Liczyłam, że teraz
będę mieć wnuczkę ale i tak go kocham.
Zaczęłam się śmiać.
Poszłam do siebie i zadzwoniłam do Angeli. Powiedziałam jej, że
jestem w Londynie. Umówiłyśmy się na szesnastą w Milkshake City.
Siedząc w salonie z Tomem na kolanach przeglądałam gazety leżące
pod stołem.
- Mama! - powiedział w
pewnej chwili.
Spojrzałam na zdjęcie.
Nagłówek mówił „Najmłodszy milioner w końcu znalazł swoją
miłość”. Zaczęłam czytać artykuł. Z niego dowiedziałam się,
że moja sukienka kosztowała dwadzieścia tysięcy dolarów. Boże,
on zwariował.
- Twój tatuś zwariował
– powiedziałam do Toma.
Odłożyłam gazetę.
Wzięłam telefon i napisałam SMSa do Petera:
Twoja miłość do mnie
kosztuje aż 20.000$?
Wysłałam.
Po chwili chłopak zadzwonił:
- Nasza
miłość jest bezcenna – powiedział. - Skąd dowiedziałaś się
o cenie sukienki?- Z gazety. I wiem, że oszalałeś.
- A wiesz też, że na twoim punkcie?
- Wiem, kochanie.
- Daj, mama – powiedział Tommy sięgając po gazetę. Podałam mu ją i otworzyłam na artykule o nas. - Mama i tata – mówił sam do siebie.
- Co on robi? - zapytał Peter.
- Widzi nasze zdjęcie w gazecie.
Peter
słysząc to zaczął się śmiać. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę
i rozłączyliśmy się. Poszłam do kuchni. Moja mama właśnie
kończyła robić obiad. Po posiłku poszłam z Tomem do siebie.
Maluch widząc miśki, które dostałam zaczął wyciągać je z
pudełek i układać na łóżku. Po chwili położył się między
nimi i zasnął. Zamknęłam drzwi do pokoju i zeszłam na dół.
- Wiem,
że czytałaś ten artykuł – powiedziałam patrząc na gazetę
leżącą na stole. - Też nie wiedziałam ile kosztuje sukienka i
że Peter jest taki bogaty. O cenie dowiedziałam się przed chwilą.
- Pokochałaś
go za charakter, a nie za pieniądze.
- Peter
każdego dnia stara się mnie czymś zaskoczyć. Chce mi się
oświadczyć. Prosiłam go by nie stawiał mnie w takiej sytuacji.
- Dlaczego
dajesz mu niepewność jeśli go kochasz?
- Sama
właściwie nie wiem. Może się boję?
- Boisz
się, że będzie tak jak z Niallem? Uwierz, że nie będzie.
- Wiem,
że nie. Peter jest całkiem inny. Przy nim zapomniałam o
przeszłości. Spójrz na moje ręce – pokazałam jej miejsca
gdzie niedawno były blizny. - Przeszłości nie ma.
Kobieta
widząc to przytuliła mnie, a z oczu popłynęły jej łzy.
- Jak
myślisz? Jaka będzie reakcja taty na Toma? - zapytałam.- Wiesz jak bardzo kocha dzieci. Dla niego najważniejsze jest twoje szczęście.
Głos
Toma oznajmił mi, że się obudził. Spojrzałam na zegarek. Minęła
piętnasta. Powiedziałam mamie, że wychodzę z Tomem. Ubrałam
dziecko i wyszłam z nim na dwór. Chłopiec nie rozstawał się ze
swoim pluszakiem. Nie chciał być w wózku więc nie wiem po co go
brałam. Jednak w pewnym momencie zaczęły boleć go nóżki
ponieważ sam prosił by włożyć go do wózka. Wchodząc do
MilkShake City zauważyłam czekające dziewczyny. Alex nie wiedziała
nic o Tomie. Podeszłam do nich i przywitałam się.
- Dziewczyny,
to mój synek.
- Żartujesz
sobie, tak? - zapytała Alex.
- Nie.
Usiadłam
i pijąc shake'a opowiedziałam wszystko. W pewnym momencie Alex
zapytała:
- Przyjdzie
Peter z tobą na mój ślub?
- Nie.
Będę sama. Chce żebym pokonała przeszłość. On już swoją
przeszłość pokonał. Teraz czas na mnie.
- Och,
nie gadaj tylko go zabieraj. I Toma też.
Chłopczyk
słysząc swoje imię wyciągnął do mnie rączki i powiedział:
- Mama!
Dziewczyny
słysząc to roześmiały się.
- A
jeszcze niedawno sprzeczałyśmy się, która będzie pierwsza mamą
– powiedziała Alex. - Ty najbardziej się zarzekałaś. Mówiłaś,
że nigdy nie będziesz miała dzieci.
- A
jako pierwsza zostałaś mamą! - dodała Angela.- A co u chłopaków? - zapytałam.
Dziewczyny
spojrzały się na siebie.
- Wiem
o podbojach miłosnych Harrego więc nie musicie nic ukrywać. O
jego seksie w samochodzie też wiem. Ale chodzi mi o Zayna i Liama.
- W
sobotę przyjeżdżają. Pomożesz nam w przygotowaniach?
- Pewnie.
Tommy, pomożemy cioci?
- Tak
– powiedział maluch.
- Boże,
on naprawdę potrafi skraść serce – powiedziała Angela.
Poszliśmy
na spacer. W parku Tommy zauważył psa rasy Husky. Widząc go
krzyknął:
- Jajgo!
- To
nie jest Largo. Largo jest z tatusiem.
Angela
popłakała się ze śmiechu.
- I z
czego ty się śmiejesz?
- To
takie słodkie.
Idąc
dalej zaczepiła nas grupka dziewczyn. Robiły sobie zdjęcia z
Angelą i Alex. Jedna z dziewczyn podeszła do mnie i usiadła na
ławce mówiąc:
- Wiem,
że jesteś szczęśliwa. Interesuję się modą i widziałam twoje
zdjęcie. Sukienka była cudna. Wiem kim jest ten projektant i
zazdroszczę ci. Cieszę się, że twoje losy z Harrym tak się
potoczyły. Ja tam nie wiem co one widzą w tym całym One
Direction.
Nie
mówiłam nic. Jedynie się uśmiechałam. W pewnej chwili dziewczyna
wstała i odchodząc powiedziała:
- Życzę
wam szczęścia.
- Dziękujemy.
- Pa
pa – pomachała do Toma i odeszła.
Widząc
Alex i Angelę z grupką dziewczyn byłam szczęśliwa, że ja tak
nie muszę. W tej samej chwili podszedł do mnie Tommy i dał mi
listek mówiąc:
- Mama!
Wzięłam
od chłopca liść i powiedziałam:
- Dziękuję
kochanie. Damy go tatusiowi jak przyjedzie.
Alex i
Angela dołączyły do mnie. Robiło się coraz później i coraz
chłodniej. Postanowiłam wracać. Umówiłyśmy się na jutro. Gdy
wróciłam do domu mój tato już był. Przywitałam się z nim i
przedstawiłam mu Toma. Wiedziałam, że mama już opowiedziała mu
wszystko. Wziął chłopca na ręce i powiedział:
- Witaj
w rodzinie Tommy.
Nie wiem
skąd chłopcu przyszło do głowy, ale dał buziaka dziadkowi.
Zaczęłam się śmiać. Po chwili chłopiec biegał po domu, a ja
przygotowywałam z mamą kolację. Nakarmiłam Toma i poszłam go
wykąpać. Gdy zasnął też wzięłam długą kąpiel. Po
dwudziestej trzeciej zalogowałam się na Skype. Peter był dostępny.
Od razu zadzwonił. Widząc go uśmiechnęłam się mówiąc:
- Witaj
kochanie.
Rozmawialiśmy
długo. Pokazałam mu śpiącego Toma i opowiedziałam mu sytuację z
parku gdy chłopiec wołał Largo. Powiedziałam, że ma nie
rezerwować hotelu. Słysząc z moich ust, że mama powiedziała, że
to jest też jego dom uśmiechnął się. O trzeciej w nocy
zakończyliśmy rozmowę. Rano obudziłam się i zobaczyłam Toma,
który bawił się miśkami chowając je w kartonach, a po chwili
wyciągając je. Zachowywał się cicho by mnie nie obudzić.
- Dzień
dobry, kochanie – powiedziałam.
Tommy
słysząc mój głos podszedł do mnie z miśkiem, dał mi buziaka i
wrócił do zabawy. Spojrzałam na zegarek. Minęła dziesiąta.
Wstałam i biorąc Toma zeszłam na dół. Moich rodziców nie było.
Zrobiłam śniadanie i postanowiłam później iść na zakupy.
Chciałam kupić coś dla Petera. Chodząc po mieście zastanawiałam
się co kupić. W pewnym momencie weszłam do jubilera. Zaczęłam
oglądać męskie bransoletki. Wybrałam najprostszą by było
miejsce na grawer. Poprosiłam by znalazł się tam napis „Jess &
Tommy” i data kiedy chłopak wyznał mi co czuje. Była to ta sama
data co na mojej bransoletce. Za dwie godziny miałam ją odebrać.
Poszłam do księgarni i kupiłam kilka bajek. W sklepie z ubrankami
rzuciła mi się w oczy różowa sukieneczka. Widząc ją
uśmiechnęłam się. Chyba też zaczynałam myśleć o drugim
dziecku. Wiedziałam, że jeszcze nie teraz, ale dopuszczałam myśl
by w przyszłości mieć córkę. Weszłam do sklepu i kupiłam dla
Toma koszulę w kratkę. Zauważyłam również wiszące koszulki z
różnymi nadrukami. Widząc t-shirt z nadrukiem „Kocham mamę i
tatę” postanowiłam kupić. Zaczęliśmy iść w stronę jubilera.
Właśnie minęły dwie godziny. Odebrałam bransoletkę i w drodze
do domu zrobiłam jeszcze zakupy w supermarkecie. W domu dałam jeść
Tomowi. W tym momencie przyszła Alex i Angela. Poszły ze mną do
pokoju. Położyłam chłopca spać i zeszłyśmy do salonu. Zrobiłam
kawę i siedząc w salonie gadałyśmy o różnych głupotach. Angela
w pewnej chwili powiedziała:
- Widzę,
że nosisz pierścionek od Harrego.
- To
jest na znak naszej starej przyjaźni. Nigdy go nie zapomnę. Może
przyjedzie taki czas gdzie będziemy mogli normalnie umówić się
na kawę. Angela, ja jestem teraz innym człowiekiem.
- Wiem,
zauważyłam to.
Gdy Tom
się obudził poszłyśmy do pizzerii. Później wspólnie poszliśmy
do parku. Siedząc na ławce usłyszałam:
- Wiesz
Jess? Patrząc na Toma zrozumiałam, że chcę mieć dziecko z
Zaynem. Szkoda tylko, że on jest ciągle w trasie.
- Porozmawiaj
z nim.
Naszą
rozmowę przerwał mój telefon. Dzwonił Peter. Opowiedziałam mu,
że jestem z dziewczynami i z Tomem w parku. Po chwili usłyszałam:
- Jess,
a w czym ty pójdziesz na ślub Alex?
- Kupię
coś w Londynie.
- Nie
kupuj. Ja ci coś przywiozę.
- Peter...
bez wygłupów, dobrze? Jeśli znów dowiem się z gazet ile
kosztowała sukienka to się pogniewam.
- Och,
jaka groźba – szepnęła moja kuzynka.
- Jess,
proszę.
- Nie
za taką cenę, rozumiesz?
- Mhmm.
Słysząc
to zaczęłam się śmiać.
- To
chyba jest zaraźliwe – powiedziałam.
- Mhmm.
- Przestań.
Pożegnaliśmy
się i rozłączyłam.
- Dziewczyny,
ja muszę powoli wracać. Jutro jadę do Holmes Chapel, a jeszcze
nie jesteśmy spakowani.
- Kiedy
przyjedziesz?
- W
poniedziałek.
Pożegnałyśmy
się i razem z Tomem wróciłam do domu. Wieczorem na Skype
powiedziałam Peterowi, że jadę do Holmes Chapel.
- Jess,
mam dla ciebie niespodziankę – powiedział.
- Jaką?
- Przylatuję
do was we wtorek.
- Jesteś
kochany. Tęsknimy za tobą.
- Ja
tu bez was umieram dlatego postanowiłem przylecieć wcześniej.
Gdy
skończyliśmy rozmawiać zeszłam na dół do kuchni. Moja mama nie
spała. Nalałam sobie soku i usiadłam obok niej przytulając ją.
- Jutro
jadę do Holmes Chapel – powiedziałam.
- Dlaczego
tak szybko wyjeżdżasz?
- Chcę
spotkać się z Anną i zabrać kilka rzeczy. W poniedziałek wrócę.
We wtorek przylatuje Peter.
- Och,
świetnie. Wreszcie poznam lepiej chłopaka, który skradł serce
mojej córce.
- Jeden
śpi na górze.
- Ten
na górze to prawdziwy złodziej serc.
- A
co, twoje też skradł?
- Nawet
nie wiesz jak szybko.
Długo
rozmawiałyśmy. Pocałowałam mamę na dobranoc i poszłam na górę.
Gdy weszłam do pokoju zdziwiłam się, że Tommy nie śpi. Na łóżku
układał miśki i mówił do nich po swojemu „Dobranoc”.
- A
ty dlaczego nie śpisz?
- Cii!
Śpi! - pokazał na pluszaka.
Wzięłam
malucha na łóżko i przytuliłam do siebie. W pewnym momencie
usnął. Obudził mnie o ósmej rano. Wstałam i po śniadaniu
zaczęłam pakować Toma rzeczy. Chłopczyk zaczął wkładać misie
do walizki.
- Tommy,
nie możemy ich wziąć. Nie zmieszczą się.
Dziecko
zaczęło wyjmować swoje ubrania, a na ich miejsce wkładać
pluszaki.
- Tommy,
przyjedziemy tu niedługo. Będą na ciebie czekać.
- Nie.
Moje.
W końcu
udało mi się zapakować jego ubrania i wzięliśmy dwa misie. O
jedenastej mieliśmy pociąg do Holmes Chapel. Będąc na miejscu
stwierdziłam, że najpierw pójdziemy do redakcji i wyciągniemy
Tonego na lunch. Wchodząc do budynku zauważyłam, że przyciągam
wzrok innych. Pewnie rozpoznali mnie ze zdjęć. Gdy weszłam do
pomieszczenia gdzie pracowałam kobiety zaczęły coś sobie szeptać,
a Tony podszedł do nas z radością.
- Proszę,
proszę! Kto nas odwiedził?
- Tony,
zjemy lunch? I podrzucisz nas do domu?
- Jasne.
Daj, zniosę twój bagaż do samochodu.
W tym
momencie z gabinetu wyszła szefowa i widząc mnie z uśmiechem na
twarzy powiedziała:
- Witaj,
Jess. Wejdziesz do mnie na chwilkę?
- Oczywiście.
Tommy
ciągle się do mnie tulił. Usiadłam na fotelu.
- Gratuluję
ci – zaczęła kobieta. - Jess, wiem, że twoje życie zmieniło
się. Ale proszę, nie odchodź z naszej redakcji. Twoje artykuły
bardzo wiele wnoszą do naszych gazet.
- Ale
ja nie mam zamiaru odchodzić, a zwłaszcza, że mogę pracować w
domu.
- Dziękuję.
Niedługo będzie już twoja rubryka, tak jak to omawiałyśmy.
- To
fajnie.
- Zaskoczyły
mnie zdjęcia, na których byłaś.
- Mnie
zaskoczył cały ten bankiet.
Tommy
zszedł z moich kolan i podszedł do stolika, na którym leżały
gazety. Wziął magazyn ze zdjęciem z bankietu i wrócił do mnie
mówiąc:
- Mama,
tata!
Uśmiechnęłam
się.
- Czyli
jesteś mamą?
- Jakoś
tak wyszło.
- Ważne,
że jesteś szczęśliwa. Peter też. To widać.
- Tak,
to prawda. Jest bardzo szczęśliwy.
- Cieszę
się, że tak potoczyły się twoje losy.
- Też
się tego nie spodziewałam.
Porozmawiałyśmy
jeszcze chwilę i wyszłam z gabinetu. Wychodząc zapytałam czy Tony
może ze mną iść. Dostał wolne do końca dnia. Poszliśmy na
obiad. Ciągle patrzył na Toma.
- Fajnie,
że ma ciebie – powiedział w pewnej chwili. - A jak Peter?
- Przylatuje
we wtorek. Postaramy się wpaść po ślubie Alex.
- Będę
na was czekał. A jak twoi rodzice?
- Okey.
Bałam się ich reakcji, ale spójrz na Toma. Jak można go nie
kochać?
Po
obiedzie chłopak odwiózł nas do domu i pojechał do siebie. Tommy
zmęczony zasnął. Siedząc w kuchni i pijąc kawę myślałam o
Peterze. W tym samym momencie zadzwonił. Uśmiechnęłam się.
Powiedziałam mu gdzie jesteśmy i że obiecałam Tonemu, że
przyjedziemy po ślubie Alex. Dowiedziałam się, że ma dla mnie
sukienkę, ale nie chciał powiedzieć ile kosztuje.
- Peter,
ja nie chcę robić sensacji sukienką na weselu. Nie chcę z gazet
dowiadywać się o jej cenie.
- Kochanie,
uspokój się. Nie będziesz przyciągała uwagi. A jakie masz plany
na wieczór?
- Chcę
z Tomem pojechać do mojego brata.
- O,
pozdrów go! Ale wieczorem jak wrócisz to porozmawiamy?
- Oczywiście.
Pożegnaliśmy
się i rozłączyłam. Zadzwoniłam do Anny. Powiedziałam jej, że
jestem w Holmes Chapel z Tomem i jak się obudzi to do nich
przyjedziemy. Była szczęśliwa. O osiemnastej pojechaliśmy do niej
samochodem Petera. Andreas był jeszcze w pracy. Kobieta widząc Toma
od razu go przytuliła, a ja przytuliłam Jacoba biorąc go na ręce.
Tommy widząc to krzyknął:
- Mama!
Moje! - wyciągnął do mnie ręce.
Wzięłam
go i przytuliłam. A Anna śmiejąc się powiedziała:
- Masz
małego zazdrośnika.
- Dużego
też – odpowiedziałam śmiejąc się.
Po
kilkunastu minutach chłopcy razem bawili się w pokoju Jake'a, a my
poszłyśmy do salonu. Anna wiedziała o zdjęciach. Śmiała się.
- Chciałabym
widzieć minę Harrego, gdy zobaczył te zdjęcia – powiedziała.
- Proszę,
nie wspominaj nic. W sobotę za tydzień będę widziała całe One
Direction. Alex bierze ślub z Zaynem, a ja będę ich świadkiem. I
będę sama.
- Nie
przejmuj się. Masz dla kogo żyć i do kogo wrócić. Ważne, że
będą z tobą w Londynie. Nie spodziewałam się, że mojego męża
siostra będzie z najmłodszym milionerem – mówiąc to śmiała
się.
- Anna,
przestań. Po pierwsze nie jest on dla mnie żadnym milionerem tylko
zwykłym facetem, którego kocham. Po drugie o tym, kim jest
dowiedziałam się dopiero na bankiecie. My prowadzimy naprawdę
normalne życie.
- Widziałam
na zdjęciach.
- Anna,
przestań – jęknęłam.
Zaczęłyśmy
się śmiać, a w tym momencie Jake schodził z Tomem z góry
trzymając go za rękę. Widząc to zrobiłam im zdjęcie.
- Widzę,
że aparat się przydał – powiedziała kobieta uśmiechając się.
- Tak,
bardzo się przydaje. Dziękuję.
Tommy
podbiegł do mnie wołając:
- Mama!
Wzięłam
go na ręce. Dał mi buziaka i uciekł. Podszedł do Jacoba, złapał
go za rączkę i powiedział po swojemu „Chodź”.
- Ładnie,
ładnie. Jak ja go teraz zabiorę do domu?
- Niech
się bawią.
Gdy w
czwórkę jedliśmy kolację wrócił mój brat. Widząc mnie z
dzieckiem na kolanach powiedział:
- To
ten słynny Tommy?
Podszedł,
pocałował mnie w policzek i poczochrał dziecko, które od razu
spojrzało na niego. Pytającym wzrokiem spojrzałam na Annę.
- Ja
nic nie mówiłam!
Spojrzałam
na Andreasa, który siedział przy stole i jadł kolację. Spojrzał
na mnie.
- O
co ci chodzi, siostrzyczko?
- Skąd
wiesz o Tomie?
- Peter
mi kiedyś powiedział.
- I
nic mi nie powiedziałeś? Jak mogłeś?
- Nie
chciałem wtrącać się w wasz związek. A zresztą ty i tak wtedy
szalałaś za Harrym czy jak mu tam.
- Czyli
ty i Peter okłamywaliście mnie?
- Nikt
ciebie nie okłamywał. Rozmawialiśmy i powiedziałem mu, że gdy
będzie odpowiednia chwila to sam ma ci powiedzieć.
- Ale...
- Och,
skończ już. Przecież jesteście szczęśliwi. Wiem jak bardzo on
cię kocha. Zresztą, przy alkoholu można dowiedzieć się wielu
rzeczy. A Peter jest fajnym facetem.
- Wiem.
I moim – powiedziałam z dumą.
- Kiedy
wpadniecie do nas razem?
- We
wtorek przyjeżdża więc postaramy się was odwiedzić.
Siedząc
w salonie długo jeszcze rozmawialiśmy. Tommy zaczął robić się
śpiący, ale gdy zapytałam czy jedziemy do domu odpowiadał „Nie”.
- Zostańcie
– powiedziała Anna. - Przecież to też twój dom. Mieszkałaś
tu.
- Jestem
umówiona z Peterem na Skype.
- To
weźmiesz mojego laptopa – mój brat uśmiechnął się.
Poszłyśmy
wykąpać Toma i Jacoba. To był nasz największy błąd, bo potem
pół łazienki niczym tonęło. Chłopcy wygłupiali się w wannie
wylewając z niej wodę. Ja i Anna również byłyśmy mokre.
- Boże,
jacy oni są słodcy – powiedziała kobieta.
Wzięłam
piżamkę od Jake'a i ubrałam w nią Toma. Maluch nie chciał iść
ze mną spać. Zasnęli w łóżku Jacoba. Przeniosłam później
malucha i sama wzięłam szybki prysznic. W pokoju już leżał
laptop. Włączyłam go i zalogowałam się na swojego Skype. Peter
już czekał. Widząc, że jestem dostępna zadzwonił do mnie.
Rozmawialiśmy długo. Powiedziałam mu, że nocuję u brata i
będziemy mieli problem, bo Tom na krok nie odstępuje Jake'a.
- Czyli
jedynym wyjściem jest urodzić mu rodzeństwo – powiedział
chłopak z udawaną powagą.
- Nie
zaczynaj znowu.
- Wiem.
Żartuję przecież.
Pożegnaliśmy
się dopiero po drugiej. Zaniosłam laptopa do salonu i położyłam
się obok Toma. Pobudkę zrobił nam Jake. Wskoczył na nasze łóżko
i przytulił chłopczyka. Po chwili zaczął ciągnąć go za rączkę.
- Chodź
się bawić – powiedział.
Tommy
był markotny. Wtulił się we mnie i z westchnieniem powiedział:
- Mama.
Po kilku
minutach jednak doszedł do siebie. Usiadł na łóżku i patrząc na
Jacoba powiedział:
- Tak?
- Chodź
– pociągnął go mój bratanek.
Poszłam
za nimi. Zaczęli znowu wyciągać wszystkie zabawki. Zeszłam na
dół. Zrobiłam sobie i Annie kawę. W tej samej chwili kobieta
weszła do kuchni.
- To
teraz wiesz co to znaczy być mamą – powiedziała. - Już nie
można spać ile się chce.
- Słowo
„Mama” nadrabia wczesne wstawanie. A Peter wynagradza mi to
wymyślając różności. Masz dzisiaj wolne?
- Tak.
- Idziemy
na zakupy?
- Pewnie.
- To
ja pojadę przebrać Toma i niedługo wrócę. Wezmę od razu wózek.
- Zostaw
go. Niech się bawi.
Pojechałam
szybko do domu. Przebrałam się. Wzięłam ubrania dla Toma oraz
jego wózek i wróciłam do bratowej. Ona w tym czasie nakarmiła
chłopaków.
- Tommy,
jedziemy do domu – powiedział specjalnie.
Wtedy
zaczęło się piekło. Jacob zaczął płakać, Tomy krzyczał „Nie”
i na dodatek widząc, że Jake płacze, on też zaczął płakać.
Przytuliłam obu i powiedziałam:
- Idziemy
na spacer. Nie jedziemy do domu.
Nie
wiedziałam jak zabiorę go później. Będę musiała zrobić to gdy
zaśnie. Chodząc po mieście postanowiłyśmy również iść na
plac zabaw gdzie kiedyś chodziłam z Jacobem. Chłopcy biegali
szczęśliwi.
- Pamiętam
jak przychodziłam tu z Jacobem. Dziś po raz pierwszy jestem z
Tomem.
- Mam
nadzieję, że nie ostatni.
- Pewnie,
że nie! Będziemy często przylatywać.
Poszliśmy
do restauracji na obiad. Pijąc kawę dowiedziałam się od Anny, że
myślą o drugi dziecku. Byłam szczęśliwa tą wiadomością.
- Czyli
teraz dziewczynka?
- Mamy
taką nadzieję.
- Już
sobie wyobrażam jak pewnego dnia powiem Peterowi, że jesteś w
ciąży. Nie da mi żyć.
- Tak
bardzo chce mieć z tobą dziecko?
- Często
o tym rozmawiamy, ale wiemy, że jeszcze jest czas.
- Jess,
cieszę się twoim szczęściem.
Nagła
cisza w domu zdziwiła nas. Poszłyśmy po cichu do pokoju Jake'a.
Obaj spali na podłodze wśród zabawek.
- Zabiorę
go do domu – powiedziałam biorąc Toma na ręce.
Anna
pomogła mi zanieść jego rzeczy do auta. Obiecałam, że
przyjedziemy za jakiś czas. Pożegnałyśmy się i wróciliśmy do
domu. Tommy obudził się dopiero późnym wieczorem. Wykąpałam go.
Nie chciał spać. Siedział ze mną w łóżku i zaczęłam mu
czytać bajkę, którą kupiłam ostatnio. Słuchał uważnie. Byłam
zdziwiona, że jest taki skupiony. W tym momencie zadzwonił mój
telefon. Dzwonił Peter. Odebrałam.
- Kochanie,
coś się stało? - usłyszałam.
- Nie.
Dlaczego pytasz?
- Mieliśmy
rozmawiać na Skype.
- Już
włączam. Czytałam Tomowi bajkę.
- Nie
śpi jeszcze?
- Był
zmęczony po spacerze więc usnął i niedawno dopiero wstał.
Zalogowałam
się na komunikator i zadzwoniłam do Petera. Tommy widząc go
powiedział:
- Tata.
- Witaj
synku.
Tommy
zaczął mówić po swojemu pokazując książeczkę. Po chwili
usiadł mi na kolanach i prosił by ją czytać.
- A
nie chcesz rozmawiać z tatusiem? - zapytał Peter.
- Nie.
Położyłam
się na łóżku, a obok położyłam laptopa. Tom wtulił się we
mnie.
- Musisz
chwilkę poczekać – powiedziałam do Petera.
- Zawsze
mogę czekać. A ten widok jest piękny.
Zaczęłam
czytać dalej. W pewnym momencie Tommy usnął. Nie wstawałam.
Porozmawiałam chwilę z Peterem i pożegnaliśmy się. W sobotę o
dziesiątej przyjechała do nas Anna wyciągając nas na spacer.
Jacob nie dawał jej spokoju. Zaprzyjaźnił się z Tomem. Będąc w
parku chłopcy biegali grając w piłkę. Jake uczył kopać swojego
młodszego kuzyna. W pewnej chwili zauważyłam idącą matkę
Harrego. Kobieta widząc mnie uśmiechnęła się. Odwzajemniłam
uśmiech. W tym momencie Tommy podbiegł do mnie z piłką krzycząc:
- Mama!
- Kobieta
odwróciła się i spojrzała na mnie, gdy całowałam Toma.
- Chcesz
taką piłkę?
- Tak.
- A z
kim będziesz grać?
Chłopiec
wskazał na Jacoba.
- To
musisz poprosić tatusia. Wtedy kupi ci piłkę.
- Chodź,
kupimy mu teraz – powiedziała Anna.
- Nie.
Nie zabiorę się z tymi wszystkimi rzeczami do Stanów. Kupię mu
tam.
- Jak
chcesz.
- To
idziemy na kawę.
W
kawiarni zamówiłyśmy sobie kawę i ciasto. Tom znów zjadał mi
bitą śmietanę.
- Jesteś
jak twój tatuś – powiedziałam.
- Dlaczego?
- zapytała Anna.
- Peter
nie może wytrzymać bez słodkości. Potrafi usiąść przy
wyciągniętym cieście z piekarnika i dmuchać by szybciej
wystygło.
Zaczęłyśmy
się śmiać. Po jakimś czasie pożegnaliśmy się i razem z Tomem
zostaliśmy sami w domu. W niedzielę poszliśmy na ostatni spacer po
Holmes Chapel. Jutro wracamy do Londynu. Usiadłam na ławce w parku
i patrzyłam jak Tommy zbiera liście. W pewnym momencie zauważyłam
idącego Harrego. Widząc mnie podbiegł. Wstałam i chciałam
odejść. Złapał mnie za rękę i zapytał:
- Możemy
porozmawiać?
- Harry,
nie mamy o czym.
- Proszę.
Usiadłam
na ławce, a chłopak usiadł obok mnie.
- Wiem
o twoim związku – powiedział.
- Nic
się nie dziwię. Wszystkie gazety o tym mówiły. Ja o twoim też.
Szkoda, że trwał jedną noc, prawda? A może jesteście razem?
- Jess,
to nie tak. Ja byłem pijany.
- Wiesz,
Harry? To jest żałosne. Najlepiej zgonić na alkohol.
- Sama
proponowałaś mi seks po alkoholu.
- Wtedy
była inna Jess. I ja ciebie naprawdę kochałam. Najpierw
wyznawałeś mi miłość, a za kilka dni w tym samym samochodzie
uprawiałeś seks z jakąś blondynką.
- Ty
mieszkałaś u chłopaka. Też nie wiem co was łączyło.
- Jak
możesz?
- Jesteś
szczęśliwa?
- Jak
nigdy.
- A
czy ja miałem szansę?
- Harry,
ja już nie żyję przeszłością.
- Odpowiedz.
- Tak,
miałeś szansę. Byłam nawet pewna, że między nami się uda, ale
wygrał alkohol. Ale nie żałuję, że tak się stało. Teraz mogę
budzić się i zasypiać w ramionach faceta. Ty byś mi tego nie
dał, bo byłbyś w trasie.
- Chciałem
zrezygnować dla ciebie – drążył dalej.
Harry,
nie żyjmy przeszłością. Spójrz – pokazałam mu ręce. - Moja
przyszłość zniknęła. Rany zagojone.
- To
życzę ci szczęścia.
Oboje
wstaliśmy.
- Ja
tobie też.
Podszedł
i przytulił mnie. W tej samej chwili podbiegł zazdrosny Tom.
- Mama!
- wyciągnął do mnie rączki.
- Harry,
przedstawiam ci mojego syna – powiedziałam biorąc dziecko na
ręce.
Malec
wtulił się we mnie i westchnął:
- Mama.
- Boże,
jak to pięknie brzmi – szepnął Harry. - Mam nadzieję, że
zapomnimy o wszystkim co było i będziemy przyjaciółmi.
- Mam
nadzieję, że kiedyś tak.
Przytulił
mnie i Toma po czym odszedł. Spojrzałam w oczy chłopca i
pocałowałam go w czoło. Wróciliśmy do domu i zaczęliśmy
pakować rzeczy. Wieczorem opowiedziałam o wszystkim Peterowi. Nie
chciałam by dowiedział się czegokolwiek z gazet. Wiem, że mi ufa.
- Dobrze,
że z nim rozmawiałaś – powiedział.
- Nie
jesteś zły?
- Nie,
bo wiedziałem, że kiedyś to nastąpi. Dla mnie najważniejsze
jest, że jesteś ze mną i z Tomem.
W
poniedziałek wróciliśmy do Londynu samochodem Petera. Moja mama
ucieszyła się widząc nas z powrotem. Tommy od razu podbiegł do
niej i dał jej całusa. Po południu, gdy Tom wstał pojechałam z
nim do Alex, bo prosiła bym przyjechała.
- Witaj,
Jess – powiedział Zayn, który również tam był.
- Hej,
Zayn.
- Cześć
Tommy – chłopak uśmiechnął się do niego.
- Hej
– powiedział maluch.
Byłam
zdziwiona słysząc to. Pierwszy raz przywitał się. Gdy Alex poszła
robić kawę opowiedziałam Zaynowi o spotkaniu z Harrym.
- A
co u ciebie? - zapytałam.
- Stresuję
się.
- Przestań.
Będzie dobrze.
- Łatwo
tak powiedzieć.
- Oj
Zayn.
- Jess,
naprawdę dziękuję ci za wszystko. To dzięki tobie mam Alex.
- Najważniejsze
abyście byli szczęśliwi.
- To
prawda. Ty jesteś szczęśliwa, widać to po tobie.
- Masz
rację. Jestem bardzo szczęśliwa.
O
dwudziestej byłam już z Tomem w domu. Maluch bawił się z moim
tatą. Po kąpieli położyłam go spać. Od razu chwycił za
książeczkę. Musiałam mu czytać ją kolejny raz. Po dwóch
stronach zasnął. Jutro przyjeżdża Peter. Uśmiechnęłam się na
tą myśl. Brakowało mi jego. Brakowało mi poczucia bezpieczeństwa,
które mi dawał. Obudziłam się o ósmej. Tommy też już nie spał.
Bawił się miśkami.
- Zaraz
jedziemy po tatę – powiedziałam i poszłam wziąć prysznic.
Zjedliśmy
śniadanie, ubrałam Toma i pojechaliśmy na lotnisko. Pokazałam
maluchowi lądujący samolot i poszliśmy w stronę terminalu, z
którego miał wyjść Peter. Po chwili zauważyłam go.
- Tommy,
zobacz. Tata – pokazałam dziecku mężczyznę.
Pobiegł
w jego stronę krzycząc:
- Tata!
Tata!
Peter
szedł szybkim krokiem w naszą stronę. Złapał syna i mocno
przytulił. Czułam jak ściska mnie w środku. Podszedł do mnie,
mocno mnie przytulił i pocałował.
- Witaj
kochanie – powiedział. - Boże, to było nasze ostatnie rozstanie
na tak długi czas.
Przytuleni
całą trójką opuszczaliśmy lotnisko. Tym razem Peter prowadził.
W pewnej chwili zaparkował przed kwiaciarnią.
- Za
chwilkę wrócę – powiedział wysiadając.- Tata! - powiedział płaczliwie Tom.
- Tommy, tata zaraz wróci.
Pogłaskałam
go po główce. Przez okno patrzył w kierunku sklepu, z którego już
wychodził Peter. Chłopak otworzył drzwi od mojej strony i ukucnął.
- Nawet
nie wiesz jak bardzo tęskniłem – szepnął dając mi wielki
bukiet róż.
Przytuliłam
go i pocałowałam w głowę. Chłopak wsiadł i ruszyliśmy dalej.
Obok Toma z tyłu leżał drugi bukiet kwiatów. Będąc już na
miejscu wzięłam Toma, a Peter wziął bagaże oraz kwiaty.
Weszliśmy do domu. Moja mama właśnie wróciła z zakupami. Dziś
wzięła wolne. Postawiłam Toma na podłodze i ściągnęłam mu
kurtkę oraz czapkę. Peter podszedł do mojej mamy dając jej bukiet
powiedział:
- Dziękuję
za Jess.
Moja
mama przytuliła go. Widziałam, że w jej oczach pojawiły się łzy.
Ja wstawiłam swoje kwiaty do wazonu i zabrałam je do pokoju.
Chłopak poszedł za mną. Będąc na górze przytulił mnie mocno i
namiętnie pocałował. Zaczął rozpakowywać swoje bagaże. Podał
mi dwa pudełka. Otworzyłam większe. W środku była kremowa
sukienka.
- Peter..
- Cii!
Pocałował
mnie. W mniejszym były białe szpilki.
- Ty
naprawdę oszalałeś.
- Tak.
Ale z miłości do ciebie.
- My
z Tommym też mamy coś dla ciebie. Poczekaj chwilę.
Poszłam
po Toma, który był z moją mamą na dole. Wróciłam z nim na górę
i z szafki wyciągnęłam pudełeczko. Podałam Peterowi. Otworzył
je i wyjął bransoletkę. W jego oczach pojawiły się łzy.
Przejechał palcem po grawerze. Odwrócił bransoletkę i spojrzał
na datę. Przytuliłam się do niego razem z Tomem.
- Tego
dnia pierwszy raz powiedziałeś, że mnie kochasz – szepnęłam.
- Kocham
was bardzo.
Wzięłam
od chłopaka bransoletkę i założyłam mu na rękę. Gdy Peter
poszedł wziąć prysznic ja zeszłam z Tomem na dół. Zrobiłam nam
wszystkim kawę, a moja mama pokroiła ciasto. Zaniosłam wszystko do
salonu. Po chwili dołączył do nas Peter. Usiadł obok mnie i
złapał mnie za rękę. Tommy przybiegł do niego i usiadł mu na
kolanach. Spojrzał chłopakowi w oczy i z niedowierzaniem
powiedział:
- Tata?
- Tak,
kochanie. Przyjechałem do was. Bardzo tęskniłem, wiesz?
Pocałował
malucha w głowę. Patrzyłam na Petera i na talerz z ciastem.
Chłopak razem z synem jedli kawałek po kawałku. Rozmowa również
była bardzo miła. Zauważyłam, że moja mama polubiła Petera. Gdy
moja rodzicielka wzięła się za przygotowywanie obiadu ja
powiedziałam:
- Ja
zrobię obiad – powiedziałam.
- To
znaczy my zrobimy – dodał chłopak uśmiechając się,
- To
ja idę z Tomem na spacer.
Spojrzałam
się na mamę, a potem na chłopaka.
- Naprawdę
chcesz iść z nim na spacer? - zapytałam.
- A
dlaczego nie? Jest ładna pogoda.
Ubrałam
Toma i po chwili już ich nie było. Gdy zostaliśmy tylko we dwoje
Peter od razu mnie przytulił i zaczął całować.
- Od
razu ci mówię, że musimy zrobić obiad – powiedziałam.
- Daj
mi chociaż chwilę by się tobą nacieszyć. Pięć minut.
Staliśmy
wtuleni w siebie. Głaskał mnie po plecach. Boże, jak mi było
dobrze w tej chwili. Uwielbiam gdy mnie przytula.
- Peter,
musimy zrobić obiad.
- Już
robimy.
Szybko
przygotowaliśmy potrawę. Nakryłam do stołu i w tym momencie
wróciła moja mama z Tomem. Tommy od razu przebiegł do nas z
krzykiem:
- Mam!
- pokazał nam piłkę.
- No
tak. Ja nie chciałam ci kupić to babcia ci kupiła? A miał kupić
tata.
Po
obiedzie położyliśmy Toma spać i mieliśmy chwilę dla siebie.
Leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie. Powiedziałam mu, że z
Angelą przygotowujemy wieczór panieński dla Alex.
- Pomóc
wam w czymś?
- Nie,
już wszystko załatwiłyśmy.
Gdy
Tommy się obudził ciągle biegał z piłką. Postanowiliśmy iść
z nim do parku. Wzięliśmy piłkę i wyszliśmy. Idąc spoglądałam
jak zwykle w witryny sklepowe. Mijając kiosk z gazetami zauważyłam,
że w wielu magazynach plotkarskich na okładce było zdjęcie moje i
Harrego jak mnie przytula. Nagłówki mówiły: „Narzeczona
milionera zdradza Go z Harrym Stylesem z One Direction!”. Widząc
to zrobiło mi się przykro. Peter przytulił mnie i powiedział:
- Chodź.
Nie przejmuj się plotkami. Ja wiem jak jest, a oni z tego żyją.
W parku
Tommy biegał za piłką.
- Peter,
a co z Largo?- Jest u moich rodziców.
- Nie byli źli?
- Przecież wiesz, że cię kochają.
Gdy
moich dwóch wspaniałych facetów biegało kopiąc piłkę ja
robiłam zdjęcia. Wieczorem Peter wykąpał Toma i położyliśmy go
spać. Nie obeszło się bez czytania książki. Chłopak chciał mu
poczytać, ale Tommy zabrał mu książeczkę i podał mi mówiąc:
- Mama.
Po
jakimś czasie chłopiec zasnął. Peter przytulił mnie mocno.
- Idziemy
na dół? - zapytałam.
- A
nie możemy zostać tutaj razem? Chcę się tobą nacieszyć.
- Ty
będziesz miał mnie przez cały czas, a moi rodzice nie, bo prędko
tu nie przyjadę.
- Naprawdę?
- Tak.
- To
chodź zejdziemy. Mam coś dla twojego taty.
Peter
wstał i wyciągnął karton, w którym znajdował się Jack Daniels.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce. Wchodząc do salonu i
widząc mojego ojca Peter powiedział:
- Dobry
wieczór.
Podszedł
do niego i się przedstawiał oraz podał trunek. Ja poszłam zrobić
kawę. Po chwili dołączyła do mnie mama. Znowu ukroiła ciasta i
zaniosłyśmy wszystko do salonu. Mężczyźni siedzieli i pili
whisky. Byli zajęci rozmową. Zdziwiłam się, że tak dobrze się
dogadują po tak krótkim czasie znajomości. Usiadłam obok
chłopaka. Objął mnie, ale nie przerywał rozmowy z moim ojcem. Ja
zaczęłam rozmawiać z mamą. Mój tata tylko dolewał trunku do
szklanek. Przed drugą poczułam zmęczenie.
- Idę
się położyć – szepnęłam całując chłopaka w policzek.
- Zaraz
przyjdę, kochanie.
Wzięłam
prysznic, przytuliłam Toma i zasnęłam. Obudził mnie kładący się
obok Peter.
- Która
godzina? - zapytałam.
- Minęła
czwarta.
- Boże,
wy zwariowaliście.
- Masz
fajnego ojca.
Wtuliłam
się w niego i zasnęłam. Obudził nas Tommy rzucając na nas piłkę.
Peter usiadł na łóżku i złapał się za głowę. Pierwszy raz
widziałam go w takim stanie.
- Och,
ktoś tu się pochorował – powiedziałam ironicznie.
- Po
raz pierwszy w życiu mam kaca.
- To
ciekawe w jakim stanie jest mój ojciec.
Zeszłam
na dół do kuchni po tabletki przeciwbólowe. Był tam mój
tata. Wyglądał jak Peter. Podałam mu tabletki i wzięłam dla
chłopaka. Wróciłam na górę. Peter wypił i położył się.
- Jess, chodź do mnie –
powiedział.
- Śmierdzisz alkoholem.
- Przepraszam. Nie
powinienem tyle pić. Ale tak dobrze rozmawiało mi się z twoim
ojcem, że nawet nie wiem kiedy skończyliśmy whisky.
- On jest w takim samym
stanie jak ty.
- Przytul mnie. Proszę.
Położyłam się obok
chłopaka i zaczęłam głaskać go po głowie. Było mi go żal. Gdy
ból ustał poszedł wziąć prysznic, a ja wzięłam Toma i ubrałam
mu koszulkę z napisem „Kocham mamę i tatę”. Zeszliśmy na dół
i zrobiłam śniadanie. Mój tato był w domu. Za to moja mama
musiała jechać do pracy. Po chwili na dół zszedł Peter. Widząc
koszulkę swojego syna zapytał biorąc go na ręce:
- A kto ci kupił taką
ładną koszulkę?
- Mama.
Postawił Toma i podszedł
do mnie.
- Ta mama nas
rozpieszcza. Dziękuję, kochanie.- Też mi się podoba ta koszulka. Dlatego ją kupiłam.
Peter widząc mojego ojca w
salonie poszedł do niego. Znowu zaczęli rozmawiać. Cieszyłam się,
że mają dobry kontakt. Zależało mi na tym. Tommy biegał z piłką.
Po chwili przyszedł ze swoimi bucikami i zaczął je ubierać.
- Tommy, nie idziemy
teraz na dwór – powiedziałam.
- Tam! - wskazał na
drzwi.
- Później pójdziemy.
Po śniadaniu wyszłam z nim
do ogrodu. Biegał z piłką. Peter ciągle siedział z moim ojcem.
Wróciłam z Tomem do domu i wzięłam się za przygotowywanie
obiadu. Chłopak położył syna spać i pomógł mi. Po obiedzie
będąc w swoim pokoju podeszłam i przytuliłam Petera mówiąc:
- Chciałabym żebyśmy
gdzieś pojechali. Zgodzisz się?
- Oczywiście. To gdzie
jedziemy?
- Na cmentarz do Emmy.
- Jess, proszę –
szepnął błagalnie.
- Peter, to jest mama
Toma.
- Ty jesteś jego mamą.
- Ale to ona dała mu
życie. Wiem, że dla ciebie to jest ciężkie, ale pojedźmy tam.
Ubraliśmy Toma, kupiliśmy
kwiaty i znicze i pojechaliśmy. Będąc przy grobie zauważyłam, że
Peterowi płynęły łzy. Przytulił mnie mocno. Zapaliłam znicze i
podeszłam do tablicy, na którym było zdjęcie Emmy. Przejechałam
palcem po fotografii i powiedział:
- Emma, dziękuję ci za
Toma i Petera.
Teraz ukucnęłam przy Tomie
i przytuliłam go mówiąc:
- To jest twoja mamusia.
Teraz jesteś za mały by to zrozumieć.
Peter nie mówił nic.
Podeszłam do niego, otarłam mu łzy i mocno przytuliłam. Wieczorem
leżąc w łóżku przytulił mnie mocno i powiedział:
- Dziękuję za te słowa
na cmentarzu. Zawsze przyjeżdżałem do niej i godzinami siedziałem
nad jej grobem. Od kiedy mam was zrozumiałem, że wy jesteście
moim życiem. Pogodziłem się z jej śmiercią. Kocham cię.
Leżeliśmy wtuleni w siebie
nic więcej nie mówiąc.
W czwartek pojechaliśmy nad
rzekę w moje miejsce.
- Piękne miejsce –
powiedział Peter.- To miejsce gdzie zawsze przychodziłam w ciężkich chwilach.
- Mam nadzieję, że nie dlatego chciałaś tutaj przyjechać.
- Nie, teraz jestem szczęśliwa.
Peter spojrzał na mnie,
odgarnął mi włosy z twarzy i powiedział:
- Zawsze, gdy będziemy
przyjeżdżać do Londynu to będziemy odwiedzać to miejsce. Od
dziś będzie to nasze miejsce.
Zaczął mnie namiętnie
całować. W drodze powrotnej pojechaliśmy do Alex. Chciałam
dowiedzieć się jak tam przygotowania. Okazało się, że wszystko
jest dopięte na ostatni guzik. Dziewczyna była szczęśliwa, że
odwiedziliśmy ją oboje. Zauważyłam, że też boi się soboty.
Pocieszyłam ją. Postanowiliśmy jechać jeszcze do Angeli.
Dziewczyna widząc nas od razu na ręce wzięła Toma i zaczęła go
przytulać.
- Ej, Angela, zostaw go.
To mój facet – powiedziałam.- Masz jeszcze jednego – ruchem głowy wskazała Petera.
- Czy każdy z twojego otoczenia go kocha? - szepnął chłopak.
- Sam widzisz.
- Już się boję co będzie za kilkanaście lat.
Zaczęłam się śmiać.
Angela przyniosła kawę i rozmawiałyśmy o piątkowej imprezie dla
Alex.
- Peter wpadniesz,
prawda? - zapytała dziewczyna.
- Facetom wstęp
wzbroniony – powiedziałam widząc, że chłopak otwiera buzię by
coś powiedzieć.
- Mogę wam pomóc jak
chcecie. Ale wieczór spędzam z Tomem i z rodzicami Jess.
- Zobacz, zobacz. Nie
chce naszego towarzystwa. Woli twoich rodziców.
Uśmiechnęłam się.
Wypiliśmy kawę i musieliśmy wracać, bo Tommy usnął na kolanach
chłopaka. W domu wykąpaliśmy go i położyliśmy spać.
- Boże, Peter, a co z
prezentem dla Alex?
- Mówiłem, że masz się
nie przejmować, bo wszystkim się zajmę.
Wstał i podał mi karton.
Otworzyłam go. W środku znajdowała się kamera i jakaś koperta.
- A co jest w kopercie?
- Bilety do Paryża.
- Peter, ale oni nie mogą
jechać do Paryża. Zayn jeszcze nie skończył trasy.
- Wiem, dlatego sami mogą
ustalić sobie datę. Ja tylko wykupiłem im wycieczkę, a o
terminie zadecydują sami.
- Skąd przychodzą ci
takie pomysły?
- Jak byłem młodszy to
moja starsza kuzynka katowała mnie filmami romantycznymi. Teraz
jestem jej za to wdzięczny.
Zaczęłam się śmiać.
Przytuliłam się do niego.
W piątek ubrana w czarną
sukienkę byłam gotowa na imprezę z Angelą i Alex. Peter z Tommym
zawieźli mnie do klubu, w którym były już dziewczyny. Pożegnałam
się z chłopakiem i z Tomem. Maluch widząc, że go zostawiam zaczął
mnie wołać.
- Pójdziemy pograć w
piłkę, a mamusia będzie w klubie – powiedział chłopak. -
Niedługo wróci.
W środku oprócz Angeli i
Alex było jeszcze kilka dziewczyn. Widząc mnie powiedziały:
- Ty jesteś narzeczoną
tego najmłodszego milionera?- Wystarczy Jess.
Jak się później okazało
były to kuzynki Alex. Zaczęłyśmy dawać dla przyszłej panny
młodej różne głupie prezenty. Alkohol lał się litrami. Dobrze,
że każda z nas była już pełnoletnia. Ja starałam się pić jak
najmniej, ale średnio mi to wychodziło. Naprawdę świetnie się
bawiłyśmy. Płakałam ze śmiechu. Gdy wybiła trzecia
postanowiłyśmy wracać. Szłyśmy pieszo przez Londyn, który
tętnił życiem. Przy postoju taksówek wsiadłyśmy i pojechałyśmy
każda w swoją stronę. Poszłam od razu wziąć prysznic. Gdy
weszłam do pokoju byłam zdziwiona, że Peter jeszcze nie śpi.
Czytał „Zmierzch”. Zaczęłam się śmiać widząc to.
- Dlaczego to czytasz?
- Chciałem się
dowiedzieć dlaczego nastolatki za tym szaleją.
- One szaleją za
prawdziwą miłością. Za taką miłością, którą ty mi dałeś.
A co do książki to nie przeczytałam nawet pierwszej części.
Odłożył książkę na
szafkę i przytulił mnie. Odgarnął mi włosy do tyłu i zaczął
całować po szyi. Zasnęliśmy jak zwykle przytuleni do siebie. W
sobotę o dwunastej poszłam do fryzjera. Była tam już Angela i
Alex. Peter pojechał z moją mamą na zakupy, a Tommy został z moim
ojcem, który obiecał mu grę w piłkę. O trzynastej miałam
zrobione delikatne loki i powpinane białe różyczki. Wróciłam do
domu. Mojego taty i Toma nie było. Peter pił kawę z moją mamą i
jadł ciasto. Widząc to powiedziałam:
- Może otworzymy
cukiernie?
Chłopak odwrócił się i
spojrzał na mnie. Uśmiechnął się.
- Jestem za!
Wypiłam z nimi kawę i
poszłam się ubrać. Peter również się przebrał. Założył
ciemne jeansy i kremową koszulę oraz czarną marynarkę. Przebrał
również Toma, który wrócił ze spaceru. Założyłam sukienkę.
Ta była krótka. Sięgała mi do połowy ud. Gdy byłam już gotowa
chłopak powiedział:
- Naprawdę ślicznie
wyglądasz. Jak zawsze zresztą.
Pojechaliśmy do Alex.
Angela już była. Podeszłam do panny młodej z Peterem i z Tomem i
złożyliśmy jej życzenia. Po chwili do pokoju wszedł Zayn.
Również złożyliśmy mu życzenia i daliśmy pięknie zapakowany
prezent.
- Nie będziecie na
weselu? - zapytał Malik- Ja będę. Ale chcieliśmy całą trójką wręczyć wam prezent, bo jest od nas wszystkich.
- Szkoda, że ciebie nie będzie, Peter – powiedziała Alex.
- Muszę zająć się Tomem. Jeszcze raz gratuluję.
Peter mocno mnie przytulił,
pocałował i życzył dobrej zabawy po czym wyszedł z Tommym.
- Wyglądasz pięknie! -
powiedziałam do Alex widząc ją w białej sukni.
- To twoja sukienka więc
twoja zasługa.
W tym momencie usłyszałam
dobrze znany mi głos:
- Zayn, znalazłem
obrączki! - powiedział Harry wchodząc do pokoju.
On widząc mnie przystanął.
Mnie również zamurowało. Jednocześnie spojrzeliśmy na Alex i
Zayna.
- Niespodzianka? -
powiedziała niepewnie dziewczyna.
- Wielka niespodzianka –
odpowiedział radośnie Harry.
- Tak, wielka -
mruknęłam.
Przecież brukowce mnie
zjedzą. Kiedy Malik ze Stylesem zeszli na chwilę na dół ja
zapytałam Alex:
- Dlaczego mi nie
powiedziałaś?
- Bo wiedziałam, że się
nie zgodzisz, a bardzo mi na tym zależało.
- Wiesz, że będę w
każdej gazecie? Ja nie chcę stracić Petera.
- Nie stracisz go.
Było mi smutno, ale nie
dawałam tego po sobie poznać. Nie chciałam smucić Alex, bo nie
chciałam by ten piękny dzień został zepsuty. Przytuliłam
dziewczynę.
- Rozmawiałam z Zaynem o
dziecku – szepnęła.
- Tak bardzo chcesz?
- Od chwili gdy poznałam
Toma to tego pragnę najbardziej.
Zeszłyśmy na dół. Do
pierwszej białej limuzyny wsiadła Alex i Zayn, a do drugiej ja i
Harry.
- Jestem tak samo
zaskoczony jak ty – powiedział.
- Wiem.
- Jesteś zła?
- Nie.
Przytulił mnie. Będąc na
miejscu przywitał nas tłum paparazzi. Wymuszałam uśmiech na
swojej twarzy trzymając Harrego pod ramię. W tej chwili
nienawidziłam siebie. Chciałam żeby był przy mnie Peter. Gdy
usłyszeliśmy marsz Mandelsona wiedziałam, że teraz wszyscy będą
na nas patrzeć. Szłam z Harrym za Alex i Zaynem. Gdy nakładali
sobie obrączki i składali przysięgę poczułam, że tego samego
pragnę z Peterem. Wyglądali naprawdę pięknie. Spojrzałam na
Harrego. Nasz wzrok się spotkał. Uśmiechnęliśmy się. W tym
momencie wybaczyłam mu wszystko. Nie mogłam się dłużej na niego
gniewać. Chciał być moim przyjacielem więc nim będzie. Będąc
już na przyjęciu zdziwiłam się gdy usłyszałam pierwsze dźwięki
„The time of my life” z filmu „Dirty Dancing”. Alex i Zayn
zaczęli tańczyć. Byłam zachwycona. W pewnym momencie muzyka
skończyła się i poproszono na środek również świadków.
Spojrzałam na Harrego stojącego obok mnie. Myślałam, że zabiję
Alex w tamtym momencie. Wiedziałam, że ta muzyka to tylko jej plan.
Teraz usłyszeliśmy dźwięki „I will always love you” Whitney
Houston. Styles poprosił mnie do tańca. Nie miałam innego wyjścia.
Na środku sali tańczyła para młoda i my. Wszystkie pary oczu
zwrócone były w naszą stronę. Spojrzałam na Alex. Była
przytulona do Zayna. Uśmiechnęłam się. Dziewczyna odwzajemniła
to. Spojrzałam na Harrego. Jemu również posłałam uśmiech, a on
go odwzajemnił. Byłam w tym momencie szczęśliwa, bo wiedziałam,
że moja miłość była dobrze ulokowana. A Harry będzie moim
przyjacielem. W pewnej chwili ujrzałam na sali Nialla. Był sam. Nie
zauważyłam go wcześniej. Gdy muzyka ucichła poszliśmy usiąść.
Siedziałam z Harrym, Zaynem i Alex. Niedaleko nas siedziała Angela
z Liamem i Niallem i jakąś dziewczyną. Dalej siedział Louis z El
i Paulem oraz jego żoną. Harry wzniósł pierwszy toast mówiąc:
- Przygotowałem sobie
przemowę... ale niestety zostawiłem kartkę w domu – cała sala
zaczęła się śmiać. - Dziękuję, że podnosicie mnie na duchu.
Zayn, Alex życzę wam wiele miłości i drogi prostej bez
jakichkolwiek przeszkód. Zayn jesteś pierwszą osobą z One
Direction, która dała się zaobrączkować. Stawiasz nam piwo,
pamiętaj!
Znowu wszyscy wybuchnęli
śmiechem.
- Dobrze, to teraz będę poważny – powiedział chłopak. W tle
usłyszeliśmy „My Heart Will Go On” Celine Dion. - Patrząc na
was przypomina mi się cytat z piosenki, którą słyszymy: „Miłość
może dotknąć nas jeden raz. I trwać całe życie” więc niech
wasza miłość nigdy nie wygaśnie. I, Zayn, pamiętaj, że w Alex jest część mnie. Jeśli wiesz co mam na myśli.
Nie spodziewałam się, że
powie tak piękne słowa. Wypiliśmy szampana i teraz ja wstałam.
- Alex, Zayn wiem ile
ciężkich chwil razem przeszliście. Wiem ile było zwątpienia,
ale mimo to nie poddaliście się. Życie to taka krucha nić.
Musimy stąpać po niej delikatnie i roztropnie, bo się zerwie.
Wielka miłość, która jest między wami podtrzymuje i wzmacnia tą
nić. Najważniejsze by iść razem mimo wszelkich przeciwności
losu. Razem przeżywać radość, ból i cierpienie. Alex, mając
Zayna pamiętaj, że w jego ramionach będziesz zawsze bezpieczna.
Kiedy on otwiera swoje ramiona i trzyma cię bardo blisko to uwierz,
że to jest w porządku. Życzę ci byś nigdy nie usłyszała słów:
„Mogę kochać cię bardziej niż on”. Niech miłość, która
między wami istnieje nigdy się nie kończy. Zayn – teraz
uśmiechnęłam się. - pamiętaj. Jeśli kiedykolwiek Alex zadzwoni
do mnie z płaczem to przyjadę do ciebie. Znajdę cię wszędzie.
Bo kilometry to tylko liczby. Pamiętajcie: wszystko czego
potrzebujemy to miłość.W tej chwili Alex wstała i podeszła do mnie mocno mnie przytulając.
- To co powiedziałaś było piękne.
- Tylko nie płacz!
Siadając zauważyłam, że
wiele osób na sali wycierało łzy. Harry ścisnął mnie za rękę
i szepnął:
- To były piękne słowa.
- Widzisz. Przynajmniej
nie zostawiłam kartki w domu.
- Nie miałem żadnej
kartki. Zapomniałem o przemówieniu – dodał ciszej.
Zachichotałam. Wyciągnęłam
telefon i napisałam do Petera:
Szkoda, że nie ma Cię
obok. Ale wiedz, że kocham Cię nad życie. I wyjdę za Ciebie.
Wysłałam
i chowając telefon poczułam jego wibracje. Otworzyłam wiadomość:
Kocham Cię. I zrobię
wszystko byś była ze mną szczęśliwa.
Uśmiechnęłam
się i schowałam komórkę. W tym momencie podszedł do mnie Niall.
- Cześć
Jess – szepnął.- Cześć Niall – uśmiechnęłam się. Nie czułam do niego nienawiści. Peter miał rację mówiąc, że muszę stawić czoła przeszłości.
- Możemy porozmawiać?
- Tak.
Wstałam
i wyszłam z nim do holu.
- Jess,
chciałbym cię przeprosić. Za wszystko. Zachowałem się jak
debil.
- Niall,
nie wracajmy do tego. Dzięki tobie, Harremu jestem szczęśliwa.
- Wiem.
Zazdroszczę.
- Ty
nie jesteś?
- Rozstałem
się ze Stellą. Zrozumiałem, że chodzi jej tylko o moje
pieniądze.
- Przykro
mi Niall. Wierzę, że znajdziesz sobie kogoś i będziesz
szczęśliwy.
- Jak
na razie nie chcę się z nikim wiązać. Chcę odbudować dobre
kontakty z chłopakami z zespołu. Możemy zostać przyjaciółmi?
- Oczywiście.
- A
dasz mi swój numer? Zazdrosna blondi mi usunęła.
Podałam
mu swój numer.- Niall, zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Dziękuję.
Wróciliśmy
do sali i usiadłam na swoim miejscu. W pewnej chwili za środek sali
wjechał tort. Widząc go od razu pomyślałam o Peterze i
uśmiechnęłam się. Alex pociągnęła mnie za rękę mówiąc:
- Chodź,
pomożesz mi kroić.
- Zwariowałaś?
- Jesteś
moim świadkiem.
Poszłam
razem z nią i zaczęłyśmy kroić tort. Uroczystość była
naprawdę piękna. Wiele osób przychodziło do mnie by wspólnie
wypić szampana. W pewnej chwili podeszłam do Paula mówiąc:
- Dziękuję
za ochronę.
- Nie
gniewaj się. To było dla twojego dobra.
- Wiem,
dlatego dziękuję. Dziękuję ci Paul za wszystko. I pilnuj tych
dzieciaków. Opiekuj się nimi.
- Mam
nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy.
- Też
mam taką nadzieję.
Wracając
do stolika wpadłam na Harrego.
- Porozmawiamy?
- zapytał.
- Jeśli
chcesz.
Poszliśmy
w to samo miejsce gdzie rozmawiałam z Niallem.
- Pięknie
wyglądasz – powiedział.
- Dziękuję.
Ty też.
- Wiem,
Jess, że my już nigdy nie będziemy razem. Ale daj szansę naszej
przyjaźni.
- Harry,
masz mój numer telefonu. Zawsze możesz do mnie zadzwonić.
- Naprawdę?
- Tak.
Jesteś moim przyjacielem.
Przytulił
mnie mocno mówiąc:
- Dziękuję.
Wróciliśmy
do stolika. Zakończyłam swoją przeszłość. Tańczyłam z każdym
chłopakiem z zespołu. Po tańcu z Zaynem chłopak zaprowadził mnie
do swoich rodziców mówiąc:
- Jess,
to moja mama i mój tata. Mamo, tato to dzięki tej dziewczynie
poznałem moją miłość.
Jego
rodzice podziękowali mi. Porozmawialiśmy chwilę i wróciliśmy
wspólnie do stolika. Gdy minęła czwarta napisałam do Petera:
Wiem, że śpisz. Tak
bardzo chciałabym byś po mnie przyjechał...
Wysłałam
i natychmiast dostałam odpowiedź:
Nie śpię. Będę za
kwadrans.
Uśmiechnęłam
się i schowałam komórkę. Wiedziałam dlaczego nie spał. Bał
się, że wrócę do Harrego. Mylił się. Podeszłam do Angeli i
Liama pożegnać się. Następnie podeszłam do Alex i Zayna.
Zrobiłam to samo. Dziękowali mi za przyjście. Pożegnałam się
również z Harrym i Niallem oraz z Louisem i El. Gdy wychodziłam
oni też wstali i poszli za mną. Rozmawialiśmy chwilę na dworze.
Wszyscy mnie przytulili. W tym momencie podjechał Peter i wysiadł z
samochodu. Podeszłam do niego, przytuliłam go i wróciliśmy do
reszty.
- To
są moi przyjaciele. Chciałabym żeby zostało tak na zawsze –
powiedziałam. Teraz spojrzałam na Petera i dodałam: - Liam,
Angela, Lou, El, Zayn, Alex, Niall, Harry... to jest Peter. Facet,
którego kocham nad życie. To mój przyszły mąż. Mam nadzieję,
że na naszym ślubie spotkamy się w takim samym gronie.
Peter
przytulił mnie mocniej.
- Pewnie,
że się spotkamy! - powiedział Harry uśmiechając się.- Innej opcji nie ma – krzyknęła Angela.
Wsiedliśmy
do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu.
- I
jak było? - zapytał chłopak.
- Świetnie.
Zakończyłam sprawy z przeszłości.
- Jesteś
zmęczona?
- Nie.
Chłopak
uśmiechnął się tajemniczo. Zawiózł mnie nad rzekę. W moje
miejsce. Dał mi swoją marynarkę i słuchaliśmy szumu wody. W
pewnej chwili ukląkł i powiedział:
- Jess,
nie mam pierścionka, bo robię to spontanicznie. Ale jestem tego
pewien w stu procentach! To miejsce jest najpiękniejsze na tą
chwilę. Wyjdziesz za mnie?
- Peter,
o niczym innym nie marzę – szepnęłam. - Widząc dziś ślub
Alex i Zayna zapragnęłam zostać twoją żoną. Tak, wyjdę za
ciebie.
Chłopak
wstał i pocałował mnie. Jeszcze chwilę staliśmy wtuleni w siebie
po czym wróciliśmy do domu. Był szczęśliwy. Ja też. Nie
martwiłam się zdjęciami, które ukażą się w gazetach.
Najważniejsze było to, w co wierzył Peter. A on nauczył się, że
gazety kłamią. Dlatego nie pozwalał mi przejmować się. Kładliśmy
się spać gdy zaczęło wschodzić słońce.
Znowu idealny Peter *_*
OdpowiedzUsuńO ranny, ale lanie wody. Jest za slodko. Chyba juz nie masz na to pomyslu. Wczesniejsze niektore momenty czytalam z zapartym tchem, ale tego juz nie potrafie. Nudne. Poza tym piszesz przecietnie. Radzilabym juz to jakos skonczyc...
OdpowiedzUsuńJak napisałam wcześniej jest to blog dla osób, które wolą Petera. Nie musisz czytać. Każdy blog jest laniem wody. Pomysłów mam dużo, ale Tobie radzę: Nie wchodź już tutaj :)
Usuń- Rozstałem się ze Stellą. - najpiękniejsze słowa w całej książce, na to czekałam xD
OdpowiedzUsuńa tak szczerze : to jest piękne. na końcu się popłakałam, gdy zrobiło mi się szkoda Hazzy <3 / Sazanna xoxo
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa <3
OdpowiedzUsuńJuhhhhhhhuuuuuuuuuuuuuuuuu !!! No nareszcie kolejny rozdział, nie mogłam się doczekać :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://sweetheartforget.blogspot.com/?zx=6de76ad28b3a4d1e