niedziela, 2 grudnia 2012

105. Would you lie with me and just forget the world?

Miałam dodać wczoraj, ale nie miałam wieczorem dostępu do komputera ;c 
Z dedykacją dla tych, którzy kochają Petera.
Snow Patrol - Chasing Cars <3 - to mi się świetnie kojarzy <3
-----
****J*E*S*S****


Będąc już w domu nie mogłam nacieszyć się ich obecnością.
- Mamy coś dla ciebie – powiedział Peter podając mi torbę. Wyciągnęłam z niej sukienkę. Była śliczna
- Dziękuję – pocałowałam go. - Ja też mam coś dla ciebie.
Wyjęłam z walizki torbę i podałam chłopakowi. Wyciągnął koszulkę i spojrzał na nią po czym zaczął się śmiać. Przytulił mnie do siebie i szepnął:
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. A tą koszulkę masz po to byś wiedział, że masz mnie i nigdy was nie zostawię. Ostatnie dni uświadomiły mi, że nie mogę bez was żyć.
Tom ciągle był przy mnie. Nie odstępował mnie na krok. Bał się, że nagle zniknę.
- Chodź, zrobię kawę – powiedział chłopak. - Mamy również ciasto.
Poszliśmy do kuchni. W tym momencie podbiegł do mnie Largo, który również cieszył się z mojego przyjazdu. Gdy Peter zrobił kawę i zaniósł do salonu ja w tym czasie zaniosłam swój bagaż na górę. Zeszłam na dół. Chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął na swoje kolana. Wtuliłam się w niego. Tak brakowało mi jego bliskości. Przybiegł też Tommy. Wdrapał się na kanapę i przytulił się do nas. Po chwili położył głowę na moich nogach. Głaskałam go po główce.
- Mama – powiedział chłopiec wzdychając.
- Mama, stary. Mama – szepnął Peter.
Pocałowałam chłopaka w policzek.
- Już cię nie wypuszczę – usłyszałam.
- Nigdzie się nie wybieram. Ewentualnie tylko z wami.
Postanowiliśmy iść na spacer. Wzięliśmy Largo i wyszliśmy z domu. Tom nie odstępował mnie na krok. Peter też trzymał mnie kurczowo za rękę jakbym miała zaraz zniknąć.
Wieczorem Tom nie chciał zasnąć w łóżeczku. Wzięliśmy go do siebie i położyliśmy się z nim. Gdy usnął Peter przeniósł go do łóżeczka i zeszliśmy na dół. Siedząc wtuleni w siebie w salonie zaproponowałam aby zaprosić rodziców chłopaka na obiad w niedzielę.
- Dziękuję – powiedział Peter.
Nalał wina do kieliszków i rozmawialiśmy o moim wyjeździe. Dowiedziałam się, że Tommy nie chciał w nocy spać, że ciągle mnie wołał. Wiedziałam już skąd ten sen u mnie.
- Też nie mogłam spać – powiedziałam. - Powiedziałam również mamie o nas. Anna też wie wszystko. Obiecała, że nas kiedyś odwiedzi.
- Jak twoja mama zareagowała na wieść o Tomie?
- Kupiła mi bilet do szczęścia.
Nie przyznałam się Peterowi, że moja mama nie wie o dziecku. Znam moją rodzicielkę. Dla niej najważniejsze jest moje szczęście. Jeśli Tommy daje mi szczęście to ona też go pokocha.
Trzymając kieliszek spojrzałam na swoje ręce. Blizny były widoczne mimo dużej warstwy pudru.
- Peter, chciałabym się ich pozbyć – szepnęłam.
Chłopak również spojrzał na moje ręce.
-Mi one nie przeszkadzają. Dla mnie i tak jesteś piękna. Nawet z nimi cię kocham.
- Ale mi przeszkadzają. Przeszkadzają mi normalnie żyć. Niedługo Tommy urośnie i zapyta dlaczego mam takie ręce. Wstydzę się tego co zrobiłam.
- Umówię cię na wizytę z lekarzem.
- Dziękuję.
Pocałowałam chłopaka w usta.
- Idę wziąć prysznic – powiedziałam.
- Ja też.
Chwilę później leżeliśmy wtuleni w siebie.
- Jess, chciałabym abyś swoje rzeczy przeniosła tutaj.
- Dobrze. Jutro przeniosę. A pomieścimy się?
- To dokupimy szafę.
- Wariat.
- Twój.
Zaczął mnie namiętnie całować. Nie chciałam by przestawał. Nasz pocałunek z każdą chwilą stawał się bardziej gorący.
- Pragnę cię – szepnęłam.
- Jesteś tego pewna?
- Jak miłości do ciebie.
Zaczął całować mnie po szyi. Po chwili czułam jego delikatny dotyk na swoich plecach. Zaczęliśmy się kochać. Było wspaniale. Nasze usta były ciągle połączone. Delikatność i czułość Petera sprawiło, że czułam się bezpiecznie i cudownie. Byłam szczęśliwa. Nie żałowałam niczego. Nikt nie dał mi tyle miłości i czułości co Peter. Gdy skończyliśmy szepnął:
- Kocham cię.
- Kocham cię – odpowiedziałam.
Położyłam swoją głowę na jego nagim torsie, a on mocno mnie przytulił.
- Jess, dziękuję.
- Peter, naprawdę jesteś szczęśliwy?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. A ty?
- Nawet się nie pytaj głuptasie.
W pewnej chwili zasnęliśmy. Rano obudził mnie płacz Toma, który wołał:
- Mama!
Czułam jak Peter wstaje i idzie do jego pokoju. Jednak dziecko nie przestawało płakać. Założyłam szlafrok i poszłam do nich. Wzięłam zapłakanego malucha na ręce i przytuliłam.
- Cii, już jestem – szepnęłam.
Zabrałam go do sypialni i przytuliłam. Peter położył się obok nas. Głaskałam główkę dziecka, które po chwili zasnęło. Chłopak głaskał mnie.
- Pracujesz dzisiaj? - zapytałam.
- Nie.
Uśmiechnęłam się.
- Muszę się tobą nacieszyć.
- Musimy kupić buciki dla Toma. Robi się coraz chłodniej.
- Wiem. Ale wiesz? Ja nigdy sam mu nic nie kupowałem i myślałem, że już do mnie nie wrócisz.
- Jak mogłeś tak myśleć?
Po śniadaniu pojechaliśmy na zakupy. Zauważyłam, że ta noc zbliżyła nas do siebie jeszcze bardziej. Zauważyłam, że jestem dla Petera wszystkim. Dla Toma również. Wreszcie Peter uśmiechał się i widać było, że jest szczęśliwy.
Kupiliśmy dla Toma buciki, nową kurtkę i wróciliśmy do domu. Postanowiliśmy pojechać później do zoo. Zjedliśmy obiad i szykowaliśmy się do wyjścia. Wzięłam lustrzankę. Wiedziałam, że będzie idealna okazja by ją wypróbować. Będąc na miejscu nie myliłam się. Tommy był szczęśliwy co udało mi się uwiecznić na zdjęciach. Zrobiłam wiele zdjęć, na których Peter robił głupie miny przedrzeźniając zwierzęta by rozbawić swojego syna. Później wziął aparat i robił zdjęcia mi i Tomowi. Po powrocie ja poszłam Toma uśpić, a Peter wgrywał zdjęcia na laptopa. Pijąc kawę oglądaliśmy je śmiejąc się. Były świetne. Ten dzień pokazał mi, że Peter naprawdę jest wspaniałym ojcem i świetnym chłopakiem, który nie wypuszczał mnie ze swoich ramion.
W niedzielę Peter pomógł mi przygotować obiad i pojechał po swoich rodziców. Założyłam sukienkę, którą dał mi w prezencie. Dla Toma ubrałam jeansy, białą koszulę i czarny krawacik.
- Ale jesteś elegancki – powiedziałam. - Mogę pana pocałować?
Przytuliłam go mocno i dałam całusa w policzek. W tym momencie do domu wszedł Peter z rodzicami. Tommy pobiegł do babci. Ja również przywitałam się z nimi.
- Pięknie wyglądasz – szepnął mi chłopak na ucho.
Kobieta widząc swojego wnuka powiedziała:
- Jaki ty dzisiaj przystojny.
- Ma to po mnie - powiedział Peter.
Roześmiałam się. Poszliśmy do jadalni i zaczęliśmy jeść. Potem siedząc w salonie przy kawie i cieście pokazywałam zdjęcia z zoo, a Peter w tym momencie pił ze swoim ojcem whisky.
- Jess, dziękuję, że jesteś z moim synem – powiedziała kobieta.
- Chyba ja powinnam za niego dziękować, prawda.
- Ale to ty go zmieniłaś. Wreszcie wrócił ten Peter co kiedyś.
Tommy przybiegł do nas i widząc zdjęcia z zoo zaczął babci coś po swojemu tłumaczyć i pokazywać. Pochwaliliśmy się również, że Tom już nie nosi pieluchy i że jest prawdziwym facetem. Kobieta słysząc to zaczęła się śmiać.
- Naprawdę potrafisz zdobyć serce. Moje też zdobyłaś – powiedziała mama Petera.
- Moje serce ukradł Tommy.
- On jest naprawdę szczęśliwy. Gdy nie było ciebie on chodził po całym domu i cię wołał. Dostał nawet gorączki od płaczu i tęsknoty.
Słysząc to spojrzałam na Petera.
- Mogłeś mi powiedzieć, że moje dziecko jest chore – powiedziałam.
Podszedł do mnie od tyłu i pocałował w czoło.
- Nie mogłem ci powiedzieć.
- Mówiłam żebyście lecieli ze mną. Dobrze, że to był ostatni raz.
Peter nalał znowu whisky i napił się razem z ojcem. Patrzyłam na nich i wiedziałam, że łączy ich specjalna więź. Ten obiad zbliżył nas wszystkich do siebie. Wiedziałam, że Peter jest zadowolony.
Gdy robiło się coraz później rodzice chłopaka zaczęli zbierać się do wyjścia.
- Odwiozę was – powiedziała Peter.
- Chyba sobie żartujesz – powiedziałam. - Ja odwiozę.
- Nie, pojedziemy taksówką. Zostań z nimi.
Zamówiliśmy taksówkę i kilkanaście minut później zostaliśmy tylko w trójkę. Poszłam wykąpać Toma po czym położyłam go spać. Peter wyszedł z Largo. Ja w tym czasie wzięłam prysznic i też się położyłam. Szybko zasnęłam. Obudził mnie kładący się i przytulający mnie Peter. Pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję za dziś – szepnął.
- Mhmm.
Chłopak zaśmiał się cicho.
- Kocham to twoje „Mhmm”.
- Mhmm.
- Och ty mój skarbie.
Przytulił mnie mocno do siebie i zasnęliśmy. W tym tygodniu Peter miał dużo pracy. Musiał nadrobić ubiegły tydzień. Wracał późnymi wieczorami. Zawsze bawił się z Tomem. Ja napisałam dwa artykuły. I dowiedziałam się, że moja rubryka właśnie powstaje.
W piątek miałam umówioną wizytę z chirurgiem plastycznym. Pojechaliśmy razem z Tommym do Petera. Poszedł razem z nami. Okazało się, że moje blizny nie są aż tak głębokie. Umówiliśmy się na laserowe usuwanie blizn. Byłam w stu procentach pewna, że tego chcę. Zabieg miał być wykonany w przyszłą środę. Po wyjściu z gabinetu Peter zabrał nas na obiad.
- Kochanie, nie musisz tego robić – powiedział przytulając mnie.
- Peter, rozmawialiśmy o tym.
Nie powiedział nic. Jedynie przytulił mnie mocniej. Wieczorem siedząc w salonie przeglądałam książeczkę zdrowia Toma. Peter usiadł koło mnie, a ja powiedziałam:
- Pamiętasz, że Tommy w poniedziałek ma szczepienie?
- Tak, pamiętam.
- Pojedziesz?
- Oczywiście. A ty?
- Ja też pojadę, ale nie będę mogła być przy tym. Nie wytrzymam gdy będzie płakał. Serce mi pęknie.
- Będziemy razem.
Skuliłam się na kanapie kładąc głowę na kolanach chłopaka.
- Peter, wiesz, że Alex niedługo bierze ślub z Zaynem?
- Tak, pamiętam.
- Chciałabym żebyście pojechali ze mną.
- Ale to jest twoja przyjaciółka.
- A ty jesteś moim chłopakiem.
- Jess, ale ja będę się czuł nieswojo. Tommy też.
- To chociaż bądźcie ze mną w Londynie.
- Porozmawiamy jeszcze o tym. Jeszcze jest dużo czasu. Idziemy spać?
- Idziemy.
Wzięłam prysznic i położyłam się. Peter już czekał na mnie.
- Wiesz dlaczego chcę żebyś ze mną jechał? - zapytałam leżąc obok niego. - Bo tam będzie cała moja przeszłość.
- Wiem, kochanie. Nie myśl o tym.
Zaczął mnie całować. Tej nocy również się kochaliśmy
. Peter naprawdę był czuły. Nie żałowałam tego co było między nami.
- Peter... a pamiętasz jak kiedyś proponowałam ci seks?
Przytulił mnie mocniej.
- Pewnie, że pamiętam.
- Dziękuję, że tak postąpiłeś.
- Już wtedy nie byłaś mi obojętna.
- Ale teraz jesteśmy razem i możemy się kochać bez skrupułów.
Zaśmiałam się.
- Masz rację – szepnął.
Zapadła cisza.
- Jess... wyjdziesz kiedyś za mnie?
- Czy ty mi się teraz oświadczasz?
- Nie. W inny sposób to zrobię. Tak tylko pytam.
- A dlaczego pytasz?
- Bo chciałbym zobaczyć cię w białej sukience.
- To możemy iść do salonu twojej znajomej i mnie zobaczysz.
- Ale ja chcę cię widzieć w białej sukni w innej sytuacji.
- Porozmawiamy o tym.
- I jeszcze jest jedna ważna sprawa.
Spojrzałam na niego.
- Jaka?
- No wiesz... Tommy nie może być sam.
- Co masz na myśli?
- Pragnę mieć z tobą dziecko. Mamy syna więc brakuje nam córeczki.
- A co jak Tommy nie będzie chciał mieć siostrzyczki?
- To pogadamy jak facet z facetem.
Roześmiałam się.
- Och, wy moi faceci.
Wtuliłam się w chłopaka i zasnęłam. W weekend Peter pracował. Gdy Tommy spał zalogowałam się na Skype i rozmawiałam z Angelą. Opowiadała o chłopakach z One Direction. Nie interesowało mnie to. Oni byli już dla mnie odlegli. W pewnej chwili powiedziałam:
- Angela, mnie naprawdę nie interesują podboje miłosne Harrego czy jego romanse.
- Jess, ale to było po alkoholu!
- Jasne, zawsze najlepiej zgonić na alkohol. Ja jestem szczęśliwa bez Harrego, bez Nialla.
- Beze mnie, bez Alex – dokończyła moja kuzynka.
- Mylisz się. Jesteśmy przyjaciółkami. Muszę tylko poukładać swoje życie.
- A kiedy wracasz?
- Chyba nigdy.
- Masz przede mną tajemnice?
- Coś ci opowiem. Ale obiecaj, że to zostanie tylko między nami. Jeśli komuś zdradzisz tą historię to do końca życia nie odezwę się do ciebie.
- Okey. Przecież wiesz.
Opowiedziałam jej historię Petera. Gdy kończyłam opowiadać widziałam jak dziewczynie spływają łzy. W tym samym momencie obudził się Tom.
- Poczekaj. Zaraz poznasz małego bohatera.
Poszłam po dziecko na górę i zeszłam z nim na dół. Siedział wtulony we mnie.
- Boże, jaki on słodki! - powiedziała Angela. - Widzę, że naprawdę jesteś szczęśliwa.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Mam spokojne życie i dwóch facetów, którzy mnie kochają. Każdej dziewczynie życzę takiego Petera, takiego Toma.
- Zazdroszczę ci.
- Przecież jesteś szczęśliwa z Liamem.
- Tak, to prawda. Ale on jest wiecznie w trasach.
- A ja zasypiam i budzę się w ramionach Petera.
- Przepraszam, że robiłam wszystko byś była z Harrym.
- Angela, to nie tak. To życie łączy ludzi. Może czasem jest to przypadek? Ja też nie wiedziałam co zrobić, gdy dowiedziałam się o Tomie. Też miałam ochotę uciec. Ale podczas dwudniowego pobytu w Anglii uświadomiłam sobie, że nie potrafię bez nich żyć.
Pocałowałam Toma w główkę.
- Zobacz Tommy. To ciocia Angela. Kiedyś do nas przyjedzie.
- Pewnie, że przyjadę! Muszę poznać tego przystojniaka.
- Skradnie ci serce więc uważaj.
W tym momencie do domu wrócił Peter. Podszedł do mnie, pocałował w głowę i powiedział:
- Hej, Angela.
- Witaj Peter. Właśnie poznałam najprzystojniejszego faceta na świecie.
Peter usiadł obok mnie i mnie przytulił.
- Wiesz Angela. Tyłek będzie miał po mnie.
- Czy ty wszystko pamiętasz?!
Chłopak roześmiał się.
- Kiedy do nas wpadniesz?
- Właśnie Jess mnie zapraszała.
- I bardzo dobrze. Jak będziesz miała ochotę nas odwiedzić to daj znać. Zarezerwuję ci bilet.
- Dzięki.
- Idę zrobić czekoladę. Wypijesz? - zapytał Peter.
- Jasne.
Chłopak wstał, a Tommy pobiegł za nim wołając:
- Tata!
- Jak wy słodko wyglądacie razem – powiedziała moja kuzynka.
- Więc sama zobacz. Czy brakuje mi czegoś do szczęścia? Ja mam tak każdego dnia.
- Szczęściara.
Pożegnałyśmy się i rozłączyłyśmy. Poszłam do kuchni gdzie czekał na mnie kubek czekolady. Przytuliłam się do Petera i szepnęłam:
- Jestem szczęściarą.
- A my szczęściarzami, nie Tommy?
Chłopiec miał całą buzię w czekoladzie. Oczywiście zrobiłam mu zdjęcie.
Gdy obudziłam się w sobotni ranek zauważyłam, że Peter jeszcze śpi. Wstałam i poszłam do pokoju Toma. Maluch nie spał. Wyciągnęłam go z łóżeczka i położyliśmy się razem na łóżku. Rozglądając się po pokoju stwierdziłam, że nie jest to typowy pokój dla dziecka.
- Wiesz, Tommy? Musimy zrobić ci prawdziwy pokoik. Musisz mieć kolorowy, piękny pokój. Idziemy do taty.
Położyliśmy się obok Petera. Maluch patrząc na tatę zaczął dawać mu całusy. Wstałam i zrobiłam im zdjęcie. Wyglądali słodko.
- Dajcie mi spać – mruknął chłopak. - Mam wolny weekend więc spędzamy go wspólnie w łóżku.
- Nie, Peter. Wstawaj. Mamy niespodziankę dla ciebie.
Chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się.
- Jak się dowiesz co to za niespodzianka to nie będziesz taki szczęśliwy – powiedziałam.
- To lepiej będzie jak powiecie mi później.
Zamknął oczy próbując zasnąć. Usiadłam na nim.
- Nie ma spania. Wstawaj.
- Jess, ja cię nie poznaję. Przecież to ty nigdy nie chciałaś wstawać.
- Ale mamy dużo pracy i nie ma czasu na spanie.
- Co się stało?
Stwierdziliśmy z Tommym, że musi mieć swój pokój, ale taki piękny. Więc kochanie będziesz dzisiaj malarzem.
- Co? - zrobił wielkie oczy.
- Robimy remont pokoju Toma.
- Nie możemy tego komuś zlecić?
- A będziesz zlecał komuś robienie własnego dziecka?
Chłopak uśmiechnął się.
- A co zgadzasz się?
- Oczywiście. Farba będzie niebieska – zaczęłam opisywać pokój choć dobrze wiedziałam, że nie o to chodzi.
Peter słysząc to przyciągnął mnie do siebie i patrząc na synka zapytał:
- Tommy, chcesz siostrzyczkę?
- Tak!
- Przegłosowane.
- Peter przestań.
- Żartuję tylko.
- To wstawaj, bo ja nie żartuję.
- Która godzina?
- Wystarczająco późno by już wstać.
- Czy ty nigdy nie dajesz za wygraną?
Udawałam, że się zastanawiam.
- Nie. Peter wstajesz czy sama mam jechać z Tomem na zakupy?
- Nigdzie was samych nie puszczę. Już wstaję.
- To się pospiesz - powiedziałam biorąc dziecko i wychodząc z pokoju.
Zeszliśmy na dół do kuchni. Zrobiłam śniadanie, a gdy Peter dołączył do nas poszłam wziąć prysznic. Jakiś czas później byliśmy w sklepie. Wybraliśmy żółtą i niebieską farbę. Razem z Tomem wybraliśmy naklejki na ścianę. Były to motywy zwierząt. Jako dodatek wybrałam firankę z motywem Króla Lwa.
- Jess, jeśli już robimy takie zmiany to wybierzmy szafę do naszej sypialni.
- Przecież się mieścimy.
- Tak? To dlaczego masz jeszcze dużo swoich rzeczy w drugim pokoju?
- Bo... bo... bo nie mam czasu ich przenieść.
Będąc w sklepie meblowym oglądaliśmy szafy.
- Mam inny pomysł – powiedział chłopak. - Ale to niespodzianka.
Chodząc po sklepie zatrzymałam się przy meblach dziecięcych.
- Peter...
- Też mi się podobają.
- Tommy, podobają ci się?
Maluch nie mówił nic. Był już zmęczony. Peter jednak postanowił kupić te meble. Wróciliśmy do domu. Chłopak zadzwonił do kolegi by pomógł mu przy wynoszeniu mebli. Ja w tym czasie robiłam obiad. W ciągu godziny pokój zrobił się pusty. Zabawki i ubrania były w innym pokoju, a meble trafiły do osób potrzebujących. Po zjedzonym posiłku położyłam Toma w naszej sypialni, przebrałam się i razem z Peterem zaczęliśmy malować. Chłopak był cały w farbie. Umoczyłam palca w żółtej cieczy i przejechałam mu po nosie. Zaczął gonić mnie po pokoju.
- Peter, nie waż się! - powiedziałam widząc go z ręką umoczoną w farbie.
- Coś za coś.
- To co mam zrobić?
- Ty już zrobiłaś. To jest zemsta.
- Jesteś mściwy?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Złapał mnie, przytulając mocno do siebie odbił mi swoją dłoń na plecach.
- Jak mogłeś?
W tym momencie zamknął moje usta całując mnie.
- Peter, mamy jeszcze jedną ścianę do pomalowania – powiedziałam przerywając mu pocałunek, który z każdą chwilą był bardziej namiętny.
- To szybko kończymy! A później jesteś moja.
- Cały czas jestem twoja i Toma.
- A jeśli o nim mowa to chyba się obudził.
Poszłam do pokoju. Dziecko roztrzepane siedziało na łóżku. Wzięłam go za rączkę i zaprowadziłam do taty. Chłopczyk cieszył się. Wziął pędzel i zaczął malować podłogę.
- Tommy, nie wolno – powiedział Peter.
Wzięłam malca za rękę i pokazałam mu by malował po ścianie, która miała jeszcze stary kolor. Aparatem zaczęłam robić zdjęcia. Gdy Peter kończył malować mały biegał po pokoju potykając się o różne rzeczy. Przewrócił pojemnik z farbą. Zaczęłam prędko ścierać ciecz. Mieliśmy pół pokoju w niebieskiej farbie. Gdy chłopak skończył malować ścianę umyłam całą podłogę. Chłopak mi pomógł. Czułam zmęczenie, ale byłam szczęśliwa.
- Podoba się? - zapytał Peter przytulając mnie.
- Bardzo. A tobie?
- Też.
Po południu przywieziono meble Toma. Mężczyźni od razu wnieśli je na górę. Ja powiesiłam firankę i przykleiłam naklejki. Peter przywiesił lampkę nad łóżeczkiem dziecka. Pokój wyglądał jak z bajki. Dla Toma też się podobał. Dziecko chodziło i dotykało zwierzątek, które były większe od niego. Peter wykąpał synka i położył w naszej sypialni. Ja układałam do szafek rzeczy małego oraz zabawki. O północy pokój był gotowy. Gdy Peter wrócił ze spaceru z Largo przyszedł do pokoju, w którym byłam. Podszedł do mnie i przytulając powiedział:
- Dziękuję. Naprawdę jest piękny. Jesteś zmęczona?
- Trochę.
- Przygotuję ci kąpiel, a później napijemy się wina.
Leżąc w wannie czułam wielkie zmęczenie, ale byłam szczęśliwa. Zawsze wyobrażałam sobie pokój mojego dziecka. Nie wiedziałam jednak czy w ogóle będę je mieć. Teraz mam i dziecko i piękny pokój. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Peter siedział w salonie na kanapie. Na stole stały dwie lampki czerwonego wina. Usiadłam obok chłopaka. Przytulił mnie i podał mi trunek.
- Peter, musisz przywieźć rodziców i pokazać im pokój. Niech wiedzą, że Tom u nas zostaje i jest szczęśliwy.
- Jutro ich przywiozę.
Poszliśmy na górę i przytulając się do siebie usnęliśmy. Obudził mnie Tommy, który ciągle dawał mi buziaki. Teraz dołączył do niego Peter. Raz całował mnie on, a raz Tom, który głośno się śmiał.
- Zacałujecie mnie – powiedziałam.
- Musisz wiedzieć, że jesteśmy słodcy i zawsze budzimy kobiety pocałunkami.
- Ciekawe czy za dziesięć lat Tommy też będzie mnie budził pocałunkiem.
Peter roześmiał się.
- Będę nadrabiał za niego. Albo postaramy się o następnego faceta.
- Co?
Otworzyłam od razu oczy.
- Nic. Tak tylko mówię.
Wstaliśmy i zeszliśmy na dół. Po śniadaniu Peter zadzwonił do rodziców i zaprosił ich do restauracji. Gdy chłopak zajął się synkiem i razem coś rysowali ja postanowiłam upiec ciasto. Wiedziałam, że po obiedzie zabierzemy rodziców Petera do nas. Mieli dziś zobaczyć nasze dzieło. Po trzynastej Tommy zasnął, a ja wyciągnęłam gotowe ciasto z piekarnika. Zapach rozniósł się po całym domu. Peter został zwabiony do kuchni.
- Umrę. Ty mnie zabijasz.
- Dlaczego?
- Bo dobrze wiem, że nie pozwolisz mi wziąć kawałeczka.
- Nie teraz. Jest gorące.
- To ja tu usiądę i będę dmuchał.
Roześmiałam się. Dobrze wiedziałam, że chłopak uwielbia ciasta. Posprzątaliśmy zabawki Toma, które były wszędzie. Wyprasowałam rzeczy dziecka i poskładałam je. Peter swoje koszule sam prasował. To był fajny widok. Gdy Tommy się obudził zaczęliśmy przygotowywać się do wyjścia. Minęła piętnasta. Peter obiecał, że przed szesnastą będziemy u jego rodziców.
Ubrałam sukienkę, którą miałam na swoich urodzinach. Peter założył koszulę i krawat oraz czarną marynarkę. Widziałam, że na początku wyciągnął jasną, ale widząc mnie zrezygnował. Nie widziałam go jeszcze tak eleganckiego.
- Peter czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam.
- Ale o czym?
- Właśnie pytam.
- Nie. Nie wiem dlaczego pytasz.
- Tak świetnie wyglądasz...
- Chciałem ci dorównać.
- Dziękuję.
Codziennie widziałam Petera w marynarce, bo tak chodził ubrany ale dziś ubrał się jakoś inaczej. Niby tak samo a jednak inaczej.
Chwilę później byliśmy w drodze do dziadków Toma. Wszyscy wysiedliśmy i poszliśmy w stronę domu. Peter wziął dziecko na ręce i nacisnął dzwonek. Po chwili ojciec Petera otworzył nam drzwi. Weszliśmy do środka. Przywitałam się z kobietą, a Tommy pobiegł dać buziaka dziadkowi. Po kilku minutach pojechaliśmy do restauracji. Obiad minął w przyjemnej atmosferze. Po posiłku pijąc wino Peter wstał, wziął Toma ode mnie, wyciągnął z kieszeni malutkie, czerwone pudełeczko i patrząc na mnie i na swoich rodziców powiedział:
- Mamo, tato. Wiem, że jest jeszcze za wcześnie. Mam nadzieję, że Jess się kiedyś zgodzi być moją żoną i mamą Toma. Chociaż mamą Toma już jest. Prawda Tommy?
Słysząc to co mówi chłopak miałam ochotę uciec. Stawiał mnie w niezręcznej sytuacji. Nie chcę jeszcze ślubu.
- Peter – powiedziałam błagalnym głosem.
- Ciii! Jess, ja i Tom mamy coś dla ciebie. Kochamy cię i chcemy byś była z nami na zawsze.
Otworzył pudełeczko, podszedł do mnie.
- To od nas.
W środku była piękna bransoletka z wygrawerowanym serduszkiem. W sercu znajdowały się nasze inicjały. Na odwrocie znajdowała się data. Nic mi ona nie mówiła. Zrobiłam zdziwioną minę patrząc na nią, a następnie na Petera.
- To data, gdy poznałaś Toma. Od tego wszystko się zaczęło.
Przytuliłam mocno chłopaka. Pocałowałam jego, a potem Toma, którego trzymał ojciec. Chłopak zapiął mi na ręce bransoletkę.
- Jakie to piękne – szepnęła mama Petera.
- Spojrzałam na nią. Kobieta ukradkiem otarła łzy. Podeszłam do niej i ją przytuliłam szepcząc:
- Dziękuję za Petera.
- To ja ci dziękuję, kochanie – odpowiedziała.
Gdy dokończyliśmy wino chłopak powiedział do rodziców:
- Mamy dla was niespodziankę. Musimy jechać do nas.
- Po kilkunastu minutach byliśmy w domu. Od razu poszliśmy na górę.
- Tommy, pokaż babci pokój – powiedziałam.
Chłopczyk złapał ją za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Szliśmy za nimi. Peter mocno mnie obejmował. Kobieta po wejściu do pokoju Toma powiedziała:
- O Boże, jak tu pięknie.
Dziadek malca też był zachwycony.
- Tommy, kto zrobił ci taki ładny pokój? - zapytała kobieta.
- Mama – powiedział wyciągając do mnie ręce. Wzięłam go do siebie.
- A tata to nie? - zapytał Peter.
- Nie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Widzisz mama ciężko pracuje przy pokoju, a tata śpi, tak? - powiedziałam.
- Tak – krzyknął Tom.
Teraz babcia roześmiała się jeszcze bardziej.
- No facet. Chyba musimy porozmawiać – powiedział Peter biorąc syna na ręce. - Od dziś już nie będziesz spał z nami.
Zeszliśmy na dół. Dziadkowie bawili się z Tomem. Peter robił kawę, a ja kroiłam ciasto. Po chwili wszystko stało już w salonie. Usiedliśmy na kanapie. Chłopak wyciągnął wino i nalał do lampek.
- No synu, muszę z tobą porozmawiać – powiedziała mama Petera.
 - O czym?
- O pokoju dla Toma. Nie wiem jak możesz spać, gdy kobieta pracuje.
- Mamo to nie tak!
Zaczęłam się śmiać. Włączyłam laptopa i otworzyłam folder o nazwie „Pokój Toma”. Kobieta widząc zdjęcia jeszcze bardziej się śmiała. Zaś ojciec chłopaka powiedział:
- Mogłeś zadzwonić to bym pomógł.
- To miała być niespodzianka.
- Udała wam się – kobieta uśmiechnęła się.
O dwudziestej zostaliśmy sami. Siedzieliśmy wtuleni w siebie na kanapie, a Tommy wywalał zabawki z kosza, który stał w kącie. Po chwili przyszedł do nas z pluszakiem i przytulił się. W buzi miał smoczek.
- Tommy, znowu zaczynasz? - powiedział Peter wyciągając mu smoczek z buzi.
- Daj! - krzyknął chłopiec. - Moje.
Chłopak oddał mu smoczek. Dziecko położyło się na moje kolana i przytuliło pluszaka.
- Idę go położyć – powiedziałam.
- To ja wyjdę z Largo.
Poszłam na górę i umyłam malucha. Założyłam mu piżamkę i położyłam w łóżeczku. Zapaliłam wiszącą na ścianie lampkę – chmurkę i wyszłam z pokoju.
- Mama! - usłyszałam głos Toma.
Wróciłam do pokoju. Chłopiec wyciągnął z ust smoczek i oddał mi go. Usiadłam na fotelu przy łóżeczku i głaszcząc go po główce czekałam aż uśnie. Był zmęczony i spał pierwszy raz w nowym pokoju. Gdy zasnął ja po cichu wyszłam z pokoju i poszłam wziąć prysznic. Usiadłam na wannie i patrzyłam na bransoletkę. Byłam naprawdę szczęśliwa. Peter zawsze mnie czymś zaskoczy. Ciekawe co wymyśli następnym razem. Będąc tylko w ręczniku usłyszałam pukanie do łazienki. Otworzyłam drzwi. Ujrzałam stojącego Petera, który w dłoniach trzymał dwa kieliszki wina.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Nie. Będę w sypialni.
- Ubiorę się i zaraz przyjdę.
Chłopak postawił kieliszki na komodzie stojącej na korytarzu, przytulił mnie i powiedział:
- Myślę, że ubranie nie będzie ci potrzebne.
- Naprawdę?
- A chcesz się przekonać?
Peter wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Po chwili wrócił po wino. Podał mi trunek kładąc się obok.
- Pamiętasz, że jutro szczepienie?
- Pamiętam – powiedział Peter odgarniając mi włosy z twarzy.
Wzięłam łyk wina. Chłopak całował moją głowę. Po chwili wziął ode mnie kieliszek i odstawił go na szafkę. Zaczął mnie namiętnie całować, a ja zaczęłam rozpinać mu koszulę. Czułam jego gorący oddech na swojej skórze oraz jego gorące dłonie na swoim ciele. Zaczęliśmy się kochać. To był piękny, namiętny seks. Leżąc później w objęciach chłopaka myślałam o sobie. W ciągu chwili stałam się mamą ponad rocznego dziecka. I w tak krótkim czasie udało mi się zapomnieć o przeszłości. Peter i Tom byli moim całym światem. Mam kochanego faceta, wspaniałego syna i wspaniałą pracę.
- Peter.. myślisz, że jest coś czego potrzebujemy jeszcze do szczęścia?
- Córeczka?
- Przestań. Ja naprawdę pytam.
- A ja odpowiadam co myślę.
- Kiedyś będziemy ją mieli. Ale czy jest coś w tej chwili?
- Dla mnie nie ma. A dla ciebie?
- Też nie.
Wtuliłam głowę w jego szyję. Przytulił mnie mocno i zasnęliśmy.

3 komentarze:

  1. Jeju , jak słodko . Uwielbiam . Peter jest taki kochany *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepszy blog jaki czytam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ! Kocham !
    Powinnam się uczyć z chemii i z WOS-u ale to jest takie super, że nie mogę się powstrzymać :D
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń