środa, 28 listopada 2012

104. Love is all you need...

Kto chce kartkę na Święta? Robię wymianę <3
The Beatles - All You Need Is Love <3 - od tego wszystko się zaczęło <3
-----
 ****J*E*S*S****


Rano byłam w Londynie. Od razu pojechałam do Holmes Chapel. Będąc na miejscu pojechałam od razu do domu. Wzięłam prysznic i przebrałam się. Napisałam SMSa do Petera:

Jestem w domu, od którego wszystko się zaczęło. Buziaki dla Was.

Wysłałam i pojechałam autem Petera do redakcji. Tony widząc mnie od razu podszedł i zapytał:
- Coś się stało?
- Nie. Dlaczego pytasz? - byłam zdezorientowana.
- To co ty tu robisz?
- Przyjechałam załatwić kilka spraw.
- A co u Petera?
- Później porozmawiamy, ok? Teraz idę do szefowej.
- Okey.
Poszłam do gabinetu mojej pracodawczyni. Widząc mnie uśmiechnęła się.
- Siadaj, Jess – powiedziała wskazując kanapę. - Twój ostatni artykuł był naprawdę świetny!
- Dziękuję.
- A pamiętasz o rubryce, którą miałaś pisać?
- Tak, ostatnio o niej myślałam. Chciałabym ją prowadzić, ale jest jed
en problem. Ja wyjeżdżam do Stanów na dłużej.
- Możesz prowadzić ją stamtąd. To wszystko zależy tylko od ciebie.
- To znaczy, że mogę pracować tu mieszkając tam?
- Oczywiście. W dobie internetu wszystko jest możliwe. Nawet będzie to dla nas dobre, bo chcemy przeprowadzić kilka wywiadów z osobami w Stanach. Będziesz naszym przedstawicielem. Przygotujemy ci dokumenty. I dobrze, że jesteś, bo przygotowałam nową umowę.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Szefowa wszystko miała przygotowane. Podpisałam dokumenty, które mi podała oraz wzięłam potrzebne mi papiery. Pożegnałyśmy się i wyszłam z jej gabinetu. Podeszłam do Tonego.
- Idziemy na lunch?
- Nie mam jeszcze przerwy.
- Och, chrzanić to. Zasady są po to, żeby je łamać.
- Jess, zmieniłaś się. Nie poznaję cię.
- Po prostu jestem szczęśliwa. I mam dwóch facetów, którzy mnie kochają – powiedziałam głośniej by dwie pozostałe kobiety słyszały.
- Idziemy.
Wyszliśmy i poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy sobie kawę i ciasto. W pewnym momencie wyciągnęłam komórkę i pokazałam Tonemu zdjęcie Petera i Toma.
- Boże, jaki on jest już duży! I jaki podobny do ojca.
- Wiesz co ostatnio zrobił? W niedzielę byliśmy u rodziców Petera.
- Och, rodzinny obiadek. Jakie to słodkie.
- Przestań – ledwie powstrzymałam śmiech. - I gdy wychodziliśmy Tom powiedział do mnie „Mama”.
- Czyli jesteś mamą. Gratuluję.
- Och, przestań sobie żartować. Powiedz mi Tony. Czy to wszystko czy jeszcze jest jakaś tajemnica?
- Nie ma żadnej. Znasz już Petera na wylot. Wiem, że kocha cię na zabój.
- Wiem to. Dlatego ukrywał Toma. Rozmawiałam też z jego rodzicami. Powiedzieli mi wszystko. Łącznie z tym jak nie chciał widzieć dziecka.
- A jak wam się układa?
- Jest wspaniale. Tylko ciągle myślą, że ich zostawię.
- Dziwisz im się? Przecież wiesz co Peter przeszedł. A kiedy wracasz?
- Nie wiem.
- Nie chcesz wracać?
- Chcę! Bardzo. Ale muszę załatwić jeszcze kilka spraw. Wiesz, że jestem z Peterem dzięki tobie?
- Dzięki mnie? - udał zdziwionego.
- To ty załatwiłeś mi mieszkanie. Miałeś to zaplanowane?
Chłopak uśmiechnął się, ale nie powiedział nic.
- Tony to był twój plan?
- Miałem plan, ale nie wiedziałem, że tak się skończy. Chciałem byś tylko go poznała. On nie chciał się z nikim wiązać, ty też nie. Wiedziałem, że on dużo przeszedł i że ciebie zrozumie. A ty zrozumiesz jego. Nie spodziewałem się, że to zajdzie aż tak daleko. Nie jesteś na mnie zła?
- Mogłeś powiedzieć mi wcześniej.
- Nie mogłem. To od was zależało jak się wszystko potoczy. Żałujesz?
- Nie.
W tym momencie zadzwonił mój telefon. To był Peter. Tony widząc mój uśmiech powiedział, że idzie do toalety.
- Hej – odebrałam.
- I jak tam?
- Właśnie piję kawę z Tonym, a wy co robicie?
- Bawimy się. Jess, to ty namówiłaś moją mamę, żeby przyjechała?
- Tak. Musi się wami ktoś opiekować jak mnie nie ma.
- A kiedy wracasz?
- Jeszcze nie wiem.
- Ale w tym tygodniu?
- Oczywiście. Daj mi Toma. Tommy, kochasz mnie? - zapytałam gdy usłyszałam głos dziecka.
- Mama?
- Tak, Tommy, mama – mówiąc to moje oczy napełniły się łzami.
Chłopczyk zaczął mówić coś po swojemu. Po chwili usłyszałam głos Petera:
- Tęsknimy za tobą.
- Ja za wami też.
W tym momencie wrócił Tony.
- Pozdrów ich – szepnął.
- Peter, Tony was pozdrawia.
- Dziękujemy.
- To papa.
Pożegnaliśmy się i rozłączyłam.
- Boże, dziewczyno, co ty z nim zrobiłaś? - zapytał chłopak.
- Jestem aniołem zesłanym przez Emmę.
- Nie rozumiem.
- Tak nazwał mnie Peter oglądając z Tomem film o Emmie.
- Nadal to robi?
- Nie. Spakował wszystkie płyty i inne rzeczy i wyniósł do garażu.
- Wreszcie.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym Tony musiał wracać do pracy. Pożegnaliśmy się i pojechałam do Anny. Widząc mnie zdziwiła się.
- Co ty tu robisz?
- Ale wy mnie dziś witacie... - mruknęłam.
- Nie, cieszymy się bardzo. Po prostu nie spodziewałam się ciebie tutaj.
- Jest Andreas?
- Nie, jest w pracy.
- To dobrze. Chciałam z tobą porozmawiać.
Wpuściła mnie do środka. Jacob widząc mnie ucieszył się. Dałam mu małego misia, którego kupiłam w Londynie. Od razu pobiegł do pokoju bawić się, a my poszłyśmy do kuchni. Pijąc herbatę opowiedziałam wszystko Annie.
- Jesteś szczęśliwa? - zapytała.
- Jak cholera!
- To nie wiem nad czym się wahasz. Wracaj do nich.
- Ale ja się boję. Boję się, że nie podołam temu wszystkiemu.
- Jess, przeszłaś już wiele. I ty mi powiesz, że nie podołasz wychowaniu dziecka?
- Nie o to chodzi. Boję się, że za kilka lat będę żałować tej decyzji.
- Myślisz, że Peter przestanie cię kochać?
Dopiero teraz dotarło do mnie, że właśnie o to chodzi.
- Anna, ja nie wiem czy on naprawdę mnie kocha. Może on nadal kocha Emmę?
- Dziewczyno, on wynosił jej rzeczy do garażu!
Wyciągnęłam telefon i pokazałam jej zdjęcie, które Peter mi wysłał. Kobieta widząc je powiedziała:
- On szaleńczo cię kocha. I jeśli pokazałaś małemu miłość to teraz jej nie odbieraj.
- Dziękuję. Nie mów nic Andreasowi ani moim rodzicom, ok?
- Jasne. Muszą się tego dowiedzieć od ciebie, a nie ode mnie. Życzę wam szczęścia. Mamy prezent dla ciebie z okazji osiemnastych urodzin.
Poszła do salonu i po chwili wróciła z pudełkiem. Rozpakowałam prezent. Była to lustrzanka, o której zawsze marzyłam.
- Dziękuję – powiedziałam uśmiechając się.
- Mam nadzieję, że się przyda.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- A co z pracą?
Opowiedziałam jej wszystko. Pogratulowała mi. Pożegnałam się z nią i Jacobem po czym pojechałam do siebie. Będąc w domu zadzwoniłam do Petera. Odebrał od razu.
- Jak miło cię usłyszeć – powiedział.
- Co robi Tom?
- Próbuje jak smakuje Largo.
Słysząc to roześmiałam się.
- Jess, masz chwilę?
- Jasne.
- Porozmawiamy na Skype?
- Już się loguję.
Rozłączyłam się i włączyłam komputer. Kilka minut później widziałam już Petera. Był bardzo smutny. Próbował to ukryć, ale mu nie wychodziło.
- Peter uśmiechnij się – powiedziałam.
 Chłopak posłał mi delikatny uśmiech. Po chwili zawołał Toma. Wziął go na kolana. Chłopiec widząc mnie powiedział:
- Mama! - po czym wyciągnął do mnie rączki.
- Już niedługo do was przyjadę. Chcesz?
- Powiedz „tak” - powiedział Peter do syna.
- Tak!
Roześmiałam się. W tym momencie na ustach Petera również zagościł uśmiech. Opowiedziałam mu o propozycji szefowej. Był zachwycony, bo wiedział jak zależy mi na tej pracy. Chyba zrozumiał również, że ja naprawdę wrócę.
- Jesteście sami? - zapytałam.
- Przed chwilą pojechała mama.
- A co z twoją pracą?
- Obiecałem ci, że wezmę wolne.
- Masz szczęście.
- Wiem, bo mam ciebie.
Długo jeszcze rozmawialiśmy. Tommy usnął Peterowi na kolanach.
- Idź go połóż – szepnęłam.
- Ty też powinnaś się położyć. Pewnie jesteś zmęczona po podróży.
- Nie chce mi się spać. Brakuje mi twoich ramion.
- To chodź, przytulę cię.
- Jesteś wredny.
- Przepraszam. Ale jak przyjedziesz to cię nie wypuszczę z moich ramion.
- Nawet nie będę miała zamiaru z nich wychodzić. Chyba jednak się położę.
- Kocham cię, Jess.
- Ja ciebie też kocham.
Pożegnaliśmy się i wyłączyłam komputer. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam usnąć. Cały czas walczyłam ze strachem co będzie za kilka lat. Nie myślałam o Harrym, nie myślałam nawet o Alex czy o Angeli. Myślałam tylko o Tomie. Nie wiedziałam, że taki mały człowieczek tak wpłynie na moje życie. W pewnym momencie udało mi się zasnąć. Tej nocy miałam koszmary. Ciągle śnił mi się Peter i Tommy, który bardzo płakał. Ktoś wyrywał mi go z ramion, a chłopczyk krzyczał:
- Mama!
Próbowałam go ratować jednak nic nie mogłam zrobić. Zerwałam się z łóżka i zeszłam na dół. Przypomniało mi się, że nie jestem w Nowym Jorku. Tu nie ma Petera, który by mnie przytulił. Nie wytrzymam kolejnej nocy tu. Wzięłam szybki prysznic i otworzyłam laptopa by sprawdzić pociągi do Londynu. Dochodziła piąta rano. O szóstej miałam pociąg. Muszę nim jechać. Sprawdziłam również loty do Nowego Jorku. Zarezerwowałam bilet na lot o pierwszej w nocy. Spakowałam rzeczy i pojechałam na dworzec. Nie mogłam wyrzucić swojego snu z głowy.
Będąc już w Londynie pojechałam do rodziców. Nie było nikogo w domu. Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam na zakupy. Chciałam kupić coś dla Toma. Kupiłam mu wielkiego pluszaka. On kocha pluszaki. Mijając kolejne sklepy postanowiłam również kupić coś Peterowi. W pewnej chwili w oczy rzuciłam mi się koszulka z napisem „Moja dziewczyna dała mi ten T-shirt”. Widząc ją uśmiechnęłam się. Kupiłam ją i wyszłam ze sklepu. Zaniosłam zakupy do domu i poszłam do pizzerii. Zamówiłam sobie pizzę. Zauważyłam siedzące niedaleko kilka dziewczyn, które zerkały na mnie. Po chwili dwie z nich podeszły i powiedziały:
- Możemy się dosiąść?
- A mogę powiedzieć „nie”?
- Chcemy tylko pogadać. Cieszymy się, że w końcu dałaś Harremu spokój.
- Mhmm.
- Mamy nadzieję, że w końcu będzie szczęśliwy.
- Mhmm.
- Teraz przynajmniej jest uśmiechnięty.
- Mhmm.
Widziałam jak jedna z nich traci powoli cierpliwość. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Peter.
- To wszystko? - zapytałam dziewczyn.
Odeszły bez słowa do swojego stolika, a ja czułam się szczęśliwa, że mam Petera. Świat, w którym żyją te dziewczyny jest mi już obcy. Odebrałam połączenie mówiąc:
- Cześć kochanie.
Była cisza.
- Peter jesteś?
- Jestem. Zaskoczyłaś mnie.
- Czym?
- Tym pięknym przywitaniem.
- Co u was?
- Wybieramy się na zakupy, a ty?
- Jestem w pizzerii w Londynie.
- A kiedy wracasz?
- Nie wiem jeszcze – powiedziałam. - Jak będziecie mocniej tęsknić.
- Ale my już tak mocno tęsknimy, że bardziej się nie da.
- Zobaczymy za tydzień.
- Przyjedziesz dopiero za tydzień? - zapytał przerażony chłopak.
- Żartuję. Będę jutro.
- Naprawdę?
- Tak.
Zauważyłam radość w głosie Petera.
- Mamusia jutro wraca – powiedział do Toma.
- Mama? - usłyszałam głos dziecka.
- Boże, jak ja za wami tęsknię.
- My za tobą też.
- To uciekajcie już na zakupy. Zadzwonię później.
Pożegnaliśmy się i rozłączyłam. Dokończyłam jeść pizzę i poszłam do pracy mojej mamy. Ucieszyła się widząc mnie. Wzięła wolne do końca dnia. Będąc w domu opowiedziałam jej, że przyjechałam załatwić parę spraw i wracam do Nowego Jorku, bo mam tam kilka wywiadów do przeprowadzenia. Mama złożyła mi zaległe życzenia urodzinowe i powiedziała:
- Wiesz Jess? Chcieliśmy kupić ci samochód, ale wstrzymaliśmy się do twojego powrotu. Stwierdziliśmy, że sama sobie wybierzesz prezent.
- Chcecie kupić mi prezent?
- Tak.
- Moim jedynym marzeniem teraz jest znalezienie się w Stanach. Już zarezerwowałam bilet powrotny. Jeśli chcesz możesz za niego zapłacić. To będzie mój prezent.
- Dlaczego chcesz tak szybko wracać?
- Tam czuję się wolna i spokojna.
- Zakochałaś się?
Nie dałam rady powstrzymać uśmiechu.
- To jest ten Peter?
- Kiedyś wszystko ci opowiem. Nie martw się. Jestem szczęśliwa. On jest odpowiedzialny. Nie będzie tak jak z Niallem.
- Widzę, że jesteś szczęśliwa i zakochana. Ale uważaj na siebie. Proszę. Mam dla ciebie coś jeszcze.
Moja mama wyszła i wróciła z wielkim kartonem.
- Przyszło kilka dni temu.
Zaczęłam rozpakowywać prezent. Był od Zayna. Był to wielki pluszak. W środku była jeszcze kartka i czekolada.
- W salonie masz jeszcze pięć takich.
Poszłam tam. Pozostałe pudełka również były z pluszakami oraz mały pakunek od Harrego. Otworzyłam go. Była tam bransoletka z wygrawerowanym napisem „Wszystko czego potrzebujesz to miłość. Na zawsze. Harry.” Widząc to uśmiechnęłam się. Tutaj prezent z wyznaniem miłość, a kilka dni później przypadkowy seks w samochodzie. Zostawiłam to wszystko. Postanowiłam nie zabierać tego do Stanów.
- Mamo, w moim życiu nie ma już tej piątki chłopaków.
Kobieta patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Ja teraz mam inne życie. U boku Petera.
Rodzicielka przytuliła mnie i powiedziała:
- Życzę ci szczęścia.
- Dziękuję.
Zrobiłyśmy razem obiad i kobieta zapłaciła za mój bilet. Bilet do szczęścia. Mówią, że szczęście nie ma ceny. Z wyjątkiem mojego przypadku.
O godzinie dwudziestej trzeciej byłam w drodze na lotnisko. Nie było mi przykro, że znów opuszczam Londyn. Następnym razem przyjadę tu z moją nową rodziną.
Lecąc samolotem zrobiłem zdjęcie nieba. Załączyłam je w wiadomości do Petera i podpisałam

Widzimy się za kilka godzin.

W tym momencie mój telefon zadzwonił. Odebrałam i usłyszałam Petera:
- Naprawdę wracasz?
- Tak.
- Naprawdę? - powiedział radośnie chłopak. - Ale jak to?
- Normalnie. Mama kupiła mi bilet do szczęścia.
- Już nie mogę się doczekać.
- Przyjedziecie po mnie na lotnisko?
- Pewnie!
Rozłączyłam się. Czas mijał powoli, a ja nie mogłam doczekać się spotkania z Peterem i z Tomem. Gdy wylądowaliśmy byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Mijając bramkę rozglądałam się za chłopakiem. Zauważyłam jego i dziecko. On też mnie zauważył. Zaczęliśmy iść w swoją stronę. Tommy biegł do mnie. Ukucnęłam i złapałam go. Mocno przytuliłam. Po chwili stał przy mnie Peter. Dałam dziecku pluszaka. Przytulił go mocno do siebie.
- Wreszcie jesteś – szepnął chłopak przytulając mnie i całując w szyję.
Wziął mój bagaż, a ja wzięłam Toma i przytuleni opuściliśmy lotnisko.

7 komentarzy:

  1. Świetny :3
    czekam na next
    SARA ,♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosskie! Kocham To!♥



    Paulina N....

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama ? Kurde , dlaczego ja musiałam ryczec ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu jak ja to czytam to aż rękę gryzę :D
    NEXT! NEXT! NEXT! PROSZĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  5. następny ale prosze z Harrym <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jest zły ale o Wiele/Wiele bardziej podoba mi się ten drugi z Harrym . Niech jess powie Harremu o ciąży . :P

    OdpowiedzUsuń