piątek, 9 listopada 2012

101. When everybody's tired of being alone...

Pierwszą notkę mamy. Zobaczymy czy się spodoba.
Nickelback - Lullaby <3
----
****J*E*S*S****


Ze snu wyrwał mnie Largo, który lizał mnie po twarzy. Otworzyłam oczy i zauważyłam śpiącego obok mnie Petera. Podniosłam się i patrząc na psa szepnęłam
- Już idziemy. Cicho.
W tym momencie chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie mocno przytulając.
- Ja z nim pójdę – szepnął i pocałował mnie w szyję.
- Śpij sobie. Odpocznij.
- Nie, nie. Obiecałem ci śniadanie i wyprowadzanie Largo.
- Przestań Peter.
Chłopak wstał, spojrzał na zegarek.
- Dopiero siódma więc bądź w łóżku, a ja wyjdę z psem. Ale masz nie wstawać!
- Okey.
Peter wyszedł, a ja obróciłam się na bok i zamknęłam oczy. Udało mi się zasnąć.
W pewnym momencie obudził mnie chłopak, który położył się obok i mocno mnie przytulił. Obróciłam się w jego stronę i wtuliłam się jak małe dziecko. Pocałował mnie w czoło i szepnął:
- Jestem taki szczęśliwy.
- Mhmm – mruknęłam.
Zasnęłam. Gdy obudziłam się, chłopaka nie było przy mnie. Spojrzałam na zegarek. Minęła dwunasta. Nie chciało mi się wstawać. Wzięłam telefon, podłączyłam słuchawki, włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. Zamyśliłam się. Przypomniało mi się wczorajsze spotkanie z Harrym. Znowu ci fani, ochrona. Nic się nie zmieniło. Nie potrafię tak żyć. Strach przed ich fanami, przed groźbami zabija mnie.
Z zamyślenia wyrwał mnie Peter całując delikatnie moje usta. Poderwałam głowę i w tym momencie uderzyłam w niego.
- Au – krzyknęłam łapiąc się za głowę.
- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć.
Pocałował mnie w miejsce za które się trzymałam.
- Zrobiłem śniadanie i kawę. Zejdziesz czy przynieść ci na górę? - zapytał.
- Nie jestem głodna.
-Zawsze tak mówisz. Musisz jeść.
- Naprawdę dziękuję. Chcę jeszcze poleżeć.
- To przyniosę ci tutaj.
Chłopak wstał, a ja złapałam go za rękę.
- Peter, ja naprawdę nie chcę. Źle się czuję.
- Mam coś na taki stan.
Uśmiechnął się i zniknął. Po chwili pojawił się ze szklanką wody i tabletką. Wypiłam lek i znów się położyłam. Peter siedział na łóżku i głaskał mnie po głowie. Nie spodziewałam się, że jest w nim tyle dobroci i miłości. Czułam się przy nim wspaniale.
Po chwili położyłam głowę na kolanach chłopaka.
- Peter, jeszcze raz ci dziękuję – powiedziałam.
Chłopak uśmiechnął się. Po chwili odezwał się:
- Chciałbym zawsze robić ci różne niespodzianki.
- Nie przyzwyczajaj mnie tak. Od śniadań i pewnych rzeczy robionych przez ciebie uzależniłam się już.
- Wszystko zależy tylko od ciebie. Może być tak już na zawsze.
- Peter, błagam cię. Przestań.
- Przepraszam. Wiesz jak Tony dziś choruje? - zmienił temat.
- Naprawdę?
- Też przed chwilą dawałem mu tabletki. Umiera w salonie.
- A dziewczyny?
- Chyba jeszcze śpią.
- Widzisz co narobiłeś?
- Ja? To ty miałaś urodziny!
- A ty dzisiaj nie jesteś w pracy?
- Wziąłem wolne. Ktoś musi się wami opiekować.
- To chyba zabiorę cię ze sobą do Holmes Chapel.
- Nie mogę. Za to ty możesz zostać tutaj.
- Ja też nie mogę.
W tym momencie głaskał mnie po głowie i patrzył mi w oczy. Przejechał mi palcem po policzku i po ustach.
- Jess, proszę cię. Przemyśl to. Wiesz, że...
- Peter, ciii... - przyłożyłam mu palec do ust.
Chłopak złapał mnie za rękę, którą miał przy twarzy i pocałował ją. Po chwili nachylił się nade mną. Zauważyłam, że jego oczy napełniły się łzami.
- Nie chcę stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby – szepnął i zaczął delikatnie całować mnie.
Nie opierałam się. Odwzajemniłam pocałunek. Jego usta były takie ciepłe i delikatne. Wplątał swoje ręce w moje włosy. Po chwili z jego oczu na mój policzek spadła łza.
- Przepraszam, Jess – szepnął i otarł ją. - Wiesz...?
- Proszę cię. Nie mów nic – przerwałam mu.
- Nie gniewasz się na mnie?
- Nie.
Wiem, że ta łza to tęsknota za Emmą. Chłopak gładził mnie po włosach. Przytulił się do mnie. Wiedziałam, że po powrocie do Wielkiej Brytanii będzie mi go bardzo brakować.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze.
- To zjesz teraz śniadanie?
- Okey.
Znowu zaczął mnie całować. W tym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Szybko oderwałam się od niego i usiadłam obok. Do pokoju weszła Angela. Usiadła obok nas i powiedziała:
- Umieram.
- Nie ty jedna – mruknęłam.
- Przyniosę ci tabletki – zaoferował się chłopak. Ścisnął mocno moją dłoń po czym puścił i wyszedł z pokoju.
Czułam się dziwnie. Całkiem inaczej niż przy Harrym. O wiele lepiej. Czułam się bezpiecznie i miło. Czułam bijące od Petera ciepło i gdy wyszedł tęskniłam już. Gdy zniknął za drzwiami poczułam smutek. Bałam się, że już nie wróci. Moje rozmyślanie przerwała Angela mówiąc:
- Boże, ja nie wiem jak ja dzisiaj wytrzymam tyle godzin w samolocie.
- Dasz radę. Zaraz Peter cię wyleczy. Mnie też wyleczył.
- Domyślam się.
- Ej, przestań! - szturchnęłam ją.
- Aua! To boli!
W tym momencie do pokoju wszedł Peter. Podał dziewczynie wodę i tabletkę.
- Ej, Peter. Jess mnie tu bije – powiedziała Angela.
Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
- Jesteś taka waleczna?
- Oj bardzo.
Pocałował mnie w czubek głowy. Zrobiło mi się głupio, bo obok nas siedziała Angela. Jakoś wcześniej nie przeszkadzało mi to. Aż do dzisiejszego dnia.
- Chodźcie coś zjeść – powiedział chłopak chwytając mnie za rękę.
- Za chwilę zejdziemy – powiedziałam.
- To ja idę coś przygotować.
Gdy Peter wyszedł wiedziałam, że moja kuzynka z czymś wypali. Miałam rację.
- Jess, ty i Peter to coś więcej?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Wiedziałam!
- Nie, nie. Mylisz się Angela. Peter kocha Emmę. Chodź, idziemy – powiedziałam zmieniając temat.
Zeszłyśmy na dół. Peter już przygotował posiłek. Angela po drodze poszła po Alex. Chłopak znów podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Zachowywał się tak, jakbym miała dzisiaj wyjechać na zawsze. Jakby to były nasze ostatnie chwile.
- Peter co się dzieje? - zapytałam.
- Nic. Cieszę się, że zostajesz.
- Naprawdę? - spojrzałam mu w oczy, a on w tym czasie pocałował mnie w nos.
Słysząc dziewczyny idące z góry poszłam do salonu. Tony leżał na kanapie i oglądał TV. Usiadłam obok niego.
- Tony, a jak w pracy?
- Wszystko jest okey.
- Naprawdę? Szefowa nie jest zła?
- Co ty! Nawet nie wiesz jak ona cię lubi. Boi się byś nie odeszła. Jess, fajnie, że tu jeszcze zostajesz. Peter naprawdę jest dobrym człowiekiem. Wiem, że mu pomożesz.
- Wiem, że jest dobrym człowiekiem. Ale w czym ja mam mu pomóc?
- Zapomnieć. Ale on i tak nigdy nie zapomni. Po prostu pomóż mu odnaleźć się i pokaż mu, że życie toczy się dalej i jest piękne.
- Ale jak ja mam to zrobić?
- Przecież widzę co między wami jest.
- Tony, to nie jest tak jak myślisz.
- Jasne. Ale Jess. Obiecaj mi jedno.
- Tak?
- Nigdy nie patrz na niego przez pryzmat Harrego czy Nialla. On na to nie zasługuje. Nigdy nie uciekaj od niego. Po prostu powiedz mu co myślisz. On nie wytrzymałby twojego nagłego zniknięcia. A on nie może się załamywać.
- Dziękuję ci, Tony.
Przytuliłam chłopaka, a w tej samej chwili do salonu wszedł Peter.
- Ładnie, ładnie. To ja się staram, a ty przytulasz mojego przyjaciela.
Podszedł do mnie i gdy puściłam Tonego, przytulił mnie. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się.
- Zazdrosny?
Nie powiedział nic. Jedynie pocałował mnie w czoło.
- Chodźcie do jadalni.
- Już idziemy – powiedział Tony.
Po posiłku Peter wyszedł z Largo, a ja robiłam kawę oraz kroiłam ciasto, które kupił chłopak. Zaniosłam wszystko do salonu.
- Boże, już piąta – powiedziała Angela. - O dwudziestej mamy samolot. Nie chcę stąd wyjeżdżać.
- A ja zostaję – uśmiechnęłam się.
W tym momencie ze spaceru wrócił Peter. Usiadł na oparciu fotela, na którym siedziałam i objął mnie. Zrobiło mi się głupio, ale nie broniłam się. Czułam się bezpiecznie.
Gdy skończyliśmy pić kawę dziewczyny oraz Tony poszli się pakować, a ja z Peterem sprzątaliśmy. Trudno nazwać sprzątaniem to, co robiliśmy. Peter ciągle chodził za mną i mnie przytulał. Cieszyłam się, że już niedługo zostaniemy tylko we dwoje. Zaczęłam zmywać naczynia. W tym
momencie usłyszałam schodzące z góry dziewczyny. Peter poszedł pomóc im z bagażami. Zaniósł je do samochodu. Widząc przygotowane do wyjścia dziewczyny zrobiło mi się smutno. Przytuliłam je mocno. Chwilę później byliśmy w drodze na lotnisko. Na miejscu byliśmy o dziewiętnastej. Były duże korki dlatego droga zajęła nam dużo czasu. W terminalu pożegnałam się z Angelą, Alex i z Tonym. Popłynęły mi łzy. Dziewczynom również. Zawsze tak mam podczas pożegnań dlatego ich nie lubię.
Gdy cała trójka zniknęła za bramką Peter objął mnie i wróciliśmy do auta. Będąc w domu chłopak nie mówił nic. Wziął psa i bez słowa wyszedł z nim na dwór. Czułam, że coś się stało. A może on wcale nie chciał bym tu zostawała?
Poszłam do siebie na górę. Żałowałam, że dałam się namówić aby tu zostać.
Wbiegający do pokoju Largo oznajmił mi, że chłopak również jest już w domu. Nie wiedziałam czy mam zejść na dół i porozmawiać z nim. Nie dawało mi to spokoju. Wyciągnęłam zeszyt, który dostałam w prezencie. Na górze napisałam datę i nie wiedziałam co dalej. Pod datą napisałam „Nowy Jork”. Ale co dalej? Jak w każdym Amerykańskim filmie powinnam napisać „Drogi pamiętniku”? Nie, to zbyt oklepane. Zaczęłam pisać:

Jestem w Nowym Jorku. Uciekłam. Znowu. Ciągle gdzieś uciekam. Uciekłam przed ludźmi. Przed natrętnymi fankami, które niszczyły mi życie. Czy tu będę mieć spokój? Czy w tym miejscu nie doznam kolejnego bólu i cierpienia?
Jestem u Petera. Chłopaka, który potrafi dać skrawek nieba. Te kilka dni tutaj pomogły mi bardzo. Wreszcie poczułam się wolna i szczęśliwa. Chociaż nie jestem tego do końca pewna. Piszę to, co czuję w tej chwili. Nie wiem co będzie za minutę, godzinę, tydzień, miesiąc. Wiem, że Peter jest kimś ważnym w moim życiu. Jest moim prawdziwym przyjacielem. Przy Nim czuję się szczęśliwa.

Odłożyłam długopis, bo nie wiedziałam co więcej napisać.



****P*E*T*E*R****


Siedząc w kuchni zamyśliłem się. Kiedy Alex, Angela i Tony zniknęli za bramką na lotnisku wyobraziłem sobie jakby Jess miała wracać z nimi. Czułem, że tak na lotnisku umarłaby moja kolejna cząstka. Straciłbym kolejną ważną dla mnie osobę. Przyznałem się Tonemu, że Jess nic nie wie. Nie mogę powiedzieć jej. Boję się, że gdy ona się dowie o mojej tajemnicy od razu wyjedzie. Nie mogę do tego dopuścić. Chyba pokochałem tą dziewczynę. Nie wiem co mam zrobić. Jeśli nadal będę ukrywał znienawidzi mnie kiedyś, że jej nie powiedziałem wcześniej. Nie chcę by we mnie widziała faceta, który tak jak pozostali okłamał ją. Bałem się powiedzieć jej o tym w Holmes Chapel. Pamiętam jak Tony, gdy chciał abym zgodził się by Jess tam mieszkała opowiadał mi o niej. Opowiedział mi co ona przeszła. Ona chciała odejść z tego świata. Ja też. Tylko jest coś co ciągle mnie tu trzyma. Nie wiem jak ja jej to powiem. Jeśli powiem jej prawdę i ona wyjedzie nie będę miał po co żyć. Znów będę musiał pracować całą dobę by nie myśleć o tym. Wiem, że muszę jej to dzisiaj powiedzieć. Jej brat już wie. Powiedziałem mu, gdy piliśmy whisky. On i Tony powiedzieli, że przyjdzie taki czas, że będę na tyle silny by powiedzieć Jess całą prawdę. Andreas zapewniał mnie, że Jess zrozumie wszystko. Ale to było przy alkoholu. Może po prostu chciał być miły?
Moje zamyślenie przerwała Jess mówiąc. Skupiłem się jedynie na jej głosie, a nie na tym co powiedziała. 



****J*E*S*S****



Postanowiłam zejść na dół. Peter siedział w kuchni przy stole. Patrzył przed siebie. Był nieobecny myślami. Oparłam się plecami o szafkę i patrzyłam na niego. W pewnej chwili powiedziałam:
- Peter ja jutro wyjeżdżam. Nie chcę dawać ci smutku.
Nie mówił nic. Po chwili spojrzał na mnie i marszcząc brwi powiedział:
- Co mówiłaś?
- Nieważne.
Odwróciłam się i chciałam wyjść z kuchni.
- Jess, powiedz. Proszę cię.
- Jutro wyjeżdżam.
- Nie możesz – podniósł głos. Wręcz krzyknął i wstał podchodząc do mnie. - Błagam cię. Nie rób mi tego.
Zauważyłam, że miał łzy w oczach.
- Peter, ale ja czuję, że nie powinnam tu zostawać. Będę ci tylko przeszkadzać.
- Mylisz się. Bardzo cię potrzebuję.
- To dlaczego tak się zachowujesz?
Objął mnie i przycisnął moją głowę do swojej klatki piersiowej.
- Jess, wiesz... gdy Alex i Angela zniknęły za bramką wyobraziłem sobie ciebie również znikającą. Nie mogę tego obrazu wyrzucić z głowy. Nie wyobrażam sobie zostania tutaj bez ciebie.
Teraz podniósł moją twarz do góry tak, bym na niego spojrzała. Miał oczy pełne łez.
- Jess... ja ciebie kocham.
- Peter...
- Ciii. Nie mów nic.
Zaczął mnie delikatnie całować. Objęłam go za szyję. Nasz pocałunek z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny. Wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Położył mnie na kanapie i spojrzał mi w oczy.
- Jess, nie odtrącisz mnie teraz po tym co ci powiedziałem? - zapytał.
Nie odpowiedziałam nic. Jedynie patrzyłam w jego błagalny wzrok.
- Jess, błagam cię. Nie zabijaj mnie swoim milczeniem. Ja naprawdę pokochałem ciebie.
Patrzył na mnie i głaskał mnie po włosach.
- Powiedz, że jutro nie wyjeżdżasz. Powiedz, że to nieprawda.
- Naprawdę chcesz żebym została?
- Ty się jeszcze pytasz? Wiesz jaki byłem szczęśliwy gdy obudziłem się obok ciebie? Nie masz pojęcia. Jeśli chcesz to codziennie możemy jeść kolację na dachu. Tylko błagam cię. Nie wyjeżdżaj.
- Proszę cię. Przestań. Nie wyjadę.
- Boże, Jess! Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy.
Teraz on położył głowę na mojej klatce piersiowej. Głaskałam go po włosach. Czułam, że chłopak płacze. Jego łzy moczyły mi koszulkę. Jednak nie przeszkadzało mi to.
- Peter...
Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Tak?
- Ale musisz obiecać mi jedno.
- Wszystko.
- Jak będę musiała jechać do Londynu to pojedziesz ze mną.
- Obiecuję, że pojadę.
- I jeszcze jedno. Obiecaj, że nigdy mnie nie okłamiesz.
- Nie okłamię cię. Ale będę musiał powiedzieć ci coś niedługo. Boję się, że mnie znienawidzisz.
- Masz przede mną tajemnice?
W tym momencie przypomniał mi się Tony, który mówił mi bym nie patrzyła na Petera przez pryzmat Harrego czy Nialla. Tony zna tajemnice swojego przyjaciela. Ciekawe czego za chwilę się dowiem. Zaraz się pewnie dowiem, że gdzieś w jakimś mieście ma żonę.
- Poczekasz na mnie pół godziny?
Niepewnie pokiwałam głową. Chłopak szybko wyszedł z domu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, na co się przygotować. Chodziłam po domu. Spojrzałam na zegarek. Minęła dwudziesta. Wzięłam smycz i wyszłam z Largo na spacer. Chciałam by czas szybciej minął. Gdy wróciliśmy Petera jeszcze nie było. Usiadłam w salonie i włączyłam TV. Nie mogłam skupić się na oglądaniu. Przeskakiwałam z kanału na kanał. W pewnej chwili zauważyłam, że samochód Petera wjeżdża na podjazd. Serce stanęło mi ze strachu. Po chwili drzwi otworzyły się. To co zobaczyłam sprawiło, że zakryłam usta dłonią. Podszedł do mnie z dzieckiem na rękach. Nie wiedziałam co mam zrobić.
- Jess to jest Tom. Mój synek.
- Ale... ale jak to?
- Opowiem ci za chwilę. Tommy, to jest Jess.
Chłopczyk przytulił się mocno do Petera, uśmiechnął się po czym zawstydził się.
- Wiem, że teraz mnie nienawidzisz. Ale obiecałem, że nigdy cię nie okłamię więc musiałem ci powiedzieć. To jest synek mój i Emmy. Zginęła po jego narodzinach.
Spojrzałam na dziecko. Patrzyło się na mnie dużymi, niebieskimi oczkami. Na głowie miało burzę ciemnych loków.
- Ile on ma lat? - zapytałam.
- Trzynaście miesięcy. Gdy miał trzy tygodnie Emma zginęła.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Peter postawił Toma na podłodze. Maluch przytulił się do jego nogi.
- Chodź, weźmiemy bagaże – złapał chłopczyka za rękę i poszli do korytarza.
Ja biłam się z myślami co powinnam zrobić. Z chęcią uciekłabym teraz na górę i zamknęła się w pokoju. Ale wiedziałam, że jak to zrobię zabiję chłopaka.
Po chwili Peter wszedł do salonu. Wyciągnął pluszowego misia z torby i podał dla syna. Patrząc na malucha zobaczyłam w nim Jacoba. Uśmiechnęłam się. Peter niepewnie podszedł do mnie, odgarnął mi włosy z twarzy i powiedział:
- Nienawidzisz mnie, prawda?
- To nie tak. Ja po prostu jestem zaskoczona.
- Chciałem powiedzieć ci już dawno, ale nie wiedziałem jak to zrobić. Nie wiedziałem czy mnie zrozumiesz. Nie miałem z Emmą ślubu, a mam z nią dziecko. Głupie, prawda?
- Nie. Ale kto zajmuje się nim gdy ty jesteś w pracy?
- Tom mieszka u moich rodziców. Widuję go gdy tylko mam czas. Staram się robić to codziennie. Chociaż na godzinę.
- Peter, przeze mnie nie widywałeś się z nim.
Chłopak spuścił głowę i spojrzał na siedzącego na podłodze Toma.
- Była u mnie w pracy moja mama z nim.
- Jak mogłeś? Nie mogłeś powiedzieć mi wcześniej? Zaniedbywałeś przeze mnie dziecko.
- Jess, to nie było takie łatwe.
- Wtedy gdy przyleciałeś do Holmes Chapel też zostawiłeś go na tydzień – stwierdziłam.
- Wtedy musiałem. Miałem ważne sprawy do załatwienia.
Podeszłam do chłopca i ukucnęłam przy nim. Podał mi swojego misia i spojrzał na mnie. Miał duże, zdziwione oczy. Były naprawdę piękne. Coś ścisnęło mnie w środku. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Zacisnęłam powieki by nie wydostały się na zewnątrz. Po chwili udało mi się je pokonać. Wzięłam chłopczyka na ręce i wstałam. Podeszłam z nim do Petera i przytuliłam się. Chłopak objął nas i mocno przycisnął do siebie. Wtulił się w moją szyję i po chwili czułam jak po niej spływają jego łzy.
- Peter, przestań – szepnęłam błagalnie.
Otarł łzy i uśmiechnął się.
- Chodźcie, zrobimy kolację – powiedziałam.
Spojrzałam na Petera. Zauważyłam, że był szczęśliwy. Zrobiłam kanapki. Chłopak siedział z Tomem na kolanach. Stawiając przed nim talerz teraz ja pocałowałam go w czubek głowy. Maluch gadał coś po swojemu.
Siedząc przy stole patrzyłam jak Peter karmi swojego synka. To był naprawdę słodki widok. Po chwili przybiegł Largo. Chłopczyk widząc psa zaczął się cieszyć i wystawiać do niego rączkę. Wzięłam Toma i podeszliśmy do szczeniaka. Pies zaczął lizać dziecko, a maluch zaczął się głośno śmiać. Peter wstał, podszedł do mnie i bardzo mocno mnie przytulił.
- Dziękuję – szepnął.
- Nie odzywaj się do mnie. Inny facet zajął twoje miejsce w moim życiu.
- Kto? - zapytał przestraszony.
Spojrzałam mu w oczy i z uśmiechem na twarzy powiedziałam:
- Tommy.
- Lubisz dzieci?
- Kocham je.
Pocałował mnie. Po chwili wziął swojego synka na ręce i powiedział do niego:
- No stary, odbiłeś mi moją miłość.
Mały wyrywał się. Wzięłam go i przytuliłam. Maluch wtulił się we mnie.
- Chyba jest śpiący – powiedziałam.
- Muszę go wykąpać.
- Pomogę ci.
- Wyciągnij z torby jego ubranka, ok?
Chłopak poszedł do łazienki, a ja rozpięłam zamek torby. Rozpakowałam ją całą, bo nie wiedziałam co wybrać. W pewnej chwili znalazłam piżamkę Toma oraz jego kosmetyki. Poszłam do łazienki. Peter wycierał już synka. Naprawdę słodki widok. A zwłaszcza, gdy całował jego goły brzuszek, a maluch zanosił się śmiechem. Założył mu piżamkę i skierował się do swojej sypialni. Ja zeszłam na dół, wzięłam pluszaka i wróciłam na górę. Weszłam do pokoju Petera. Chłopak leżał przytulony do dziecka. Maluch widząc mnie uśmiechnął się przez co w jego policzkach pojawiły się dwa dołeczki. Po chwili wyciągnął do mnie rączkę. Podałam mu pluszaka i położyłam się obok Toma. Głaskałam jego małą twarzyczkę. Patrzyłam jak jego małe oczka zamykają się. Ja patrzyłam na dziecko, a Peter na mnie. Gdy Tom zasnął chłopak szepnął do mnie:
- Chyba powinienem ci wszystko wyjaśnić.
- Masz jeszcze jakieś tajemnice?
- Nie.
- To już wszystko wyjaśniłeś.
Wstał i złapał mnie za rękę.
- Chodź – usłyszałam.
Zeszliśmy na dół. Peter podszedł do barku i nalał dwie lampki wina. Usiedliśmy na kanapie i cieszyliśmy się swoją bliskością.
- Peter...
- Tak?
- Co teraz będzie?
- Proszę zostań z nami.
- Ale wiesz, że kiedyś będę musiała wyjechać?
- Ale to będzie kiedyś. I pojedziemy z tobą.
Spojrzałam w jego oczy.
- Powiedz, że Tommy zostanie z nami – szepnęłam.
- Nie mogę. Wiesz, że ja pracuję bardzo długo.
- Ja będę się nim zajmować.
- Chłopak słysząc te słowa uśmiechnął się.
- Naprawdę tego chcesz?

- Tak.
- Pojedziesz jutro ze mną do moich rodziców?
- Muszę?
- Nie bój się ich. Muszę zabrać rzeczy Toma jeśli chcesz by tutaj był.
- Okey, pojadę.
Dopiliśmy wino i siedzieliśmy przytuleni do siebie. W pewnej chwili Peter położył mi swoją głowę na kolanach. Wiedziałam, że jest zagubiony i potrzebuje miłości. Byłam gotowa mu ją dać.
W pewnej chwili zasnął. Cały stres odpłynął. Wiem co musiał czuć trzymając to wszystko w tajemnicy. Tak samo czułam się potajemnie spotykając się z Harrym, gdy byłam z Niallem.
Delikatnie wstałam i przykryłam chłopaka kocem. Poszłam wziąć prysznic. Usiadłam u siebie na łóżku i otworzyłam swój zeszyt. Drukowanymi literami napisałam:

CHYBA NAPRAWDĘ JESTEM SZCZĘŚLIWA.

Zamknęłam zeszyt. Wstałam i skierowałam się do sypialni Petera. Tommy spał. Położyłam się obok niego i delikatnie go przytuliłam. Bijące od niego ciepło sprawiło, że szybko zasnęłam.
Obudził mnie Peter, który wszedł do pokoju.
- Coś się stało? - zapytałam zaspana.
- Nie. Byłem z Largo. Idę wziąć prysznic.
Gdy chłopak zniknął zaczęłam myśleć o jego życiu. Ja rozczulałam się nad sobą, nad swoim życiem, ale wiem, że Peter naprawdę przeszedł wiele. Teraz wiem dlaczego nie może zapomnieć o Emmie. Tommy przypominał mu każdą chwilę spędzoną z dziewczyną.
W tym momencie do pokoju wrócił Peter.
- Mogę z wami spać? - zapytał.
- Nie – uśmiechnęłam się.
- Proszę.
- Przecież to twoje łóżko. Chodź.
Chłopak położył się, a ja wtuliłam się w jego ramię. Zaczął mnie delikatnie całować uważając by nie obudzić dziecka. Po chwili oderwał swoje usta od moich, odgarnął mi włosy i szepnął:
- Kocham cię.
Wtuleni w siebie znowu zasnęliśmy.

8 komentarzy:

  1. Nie no kochana ,zaskoczylas mnie ! tego sie nie spodziewalam . to jest cudne , ale obiecaj mi ze watek z Harrym skonczysz! blagaaaaaaammmm ! nie zapomnij o nim !
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to ! Dziekuje ;) Peter i Tommy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudne, a tutaj napiszesz coś o Harrym np.jak zareaguje jak dowie się, że oni są razem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Ale wolałam, żeby była z Harrym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. część mnie chce zostać przy opowieści z Harrym, lecz jakaś część ciągnie mnie do Petera.
    Więc z ciekawości przeczytam obie części, jeśli się ogarnę w tych linkach itd xD
    love u, bb <3 / Suseł xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja osobiście będę czytała obydwa blogi , chociaż wolę ,żeby Jess była z Harrym : )) On się tak mocno , tyle czasu o nią starał , nawet jej się oświadczył ! A tu nagle wpieprza się taki Peter i phi , psuje relacje między J. I Haroldem . Ale wątek z dzieckiem mnie zaskoczył , tego się nie spodziewałam : O

    Jestem #HaroldTeam xD
    @Claudie_Schmidt

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tamm wolę wątek z Petereem
    Świetny rodział : * : )

    OdpowiedzUsuń